Brak wiary w bezstronność rzeszowskiego sądu deklaruje rodzina zamordowanej nastolatki Iwony Cygan. Jej pełnomocnik zwrócił się do ministra sprawiedliwości z prośbą o przeniesienie sprawy do innego sądu. Podkreśla, że sędzia żądając upublicznienia zeznań anonimowych świadków narażał ich na niebezpieczeństwo i nie zachował obiektywizmu.
Proces w tej głośnej sprawie będzie trudny - przestępców oskarżonych o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, a także utrudniających dochodzenie policjantów broni elita najdroższych i najbardziej znanych adwokatów. Jednak obawy rodziny zamordowanej dziewczyny budzi przede wszystkim fakt, że sędzia Sądu Okręgowego w Rzeszowie podjął działania, które wskazują, że priorytetem dla niego są prawa przestępców.
Nie chcę zemsty za straszną śmierć mojej siostry, ale sprawiedliwości. Przez całe lata nasza rodzina samotnie walczyła, by winni ponieśli karę, a instytucje państwa odpowiedzialne za przestrzeganie praworządności opędzały się od nas. Przestępcy kpili i czuli się bezkarni
— mówi mi Aneta Kupiec, młodsza siostra zamordowanej dziewczyny.
Siedemnastoletnia Iwona Cygan została zamordowana w nocy z 12 na 13 sierpnia 1998. Jej ciało ze śladami tortur i pętlą z drutu kolczastego na szyi znaleziono na wale przeciwpowodziowym nad Wisłą w okolicach Szczucina.
Wokół zbrodni zapanowała, jak to określały media, zmowa milczenia. Teraz jest już oczywiste, że niechęć lokalnej społeczności do składania zeznań nie wynikała tylko z lęku przez przestępcami, ale ze świadomości, że lokalna policja z tymi przestępcami współpracuje, a prokuratura co najmniej nie stara się ustalić winnych i natychmiast wszelkie postępowania umarza.
Mrożąco na świadków, którzy zechcieliby mówić, działał też los dwóch mężczyzn, którzy publicznie twierdzili, że mają informacje o zbrodni. Jednego znaleziono utopionego w Wiśle, drugi zginął przygnieciony betonowym ogrodzeniem. Za każdym razem prokuratura natychmiast uznała, że do śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie - za pierwszym razem miało to być samobójstwo, za drugim nieszczęśliwy wypadek. Z moich informacji wynika, że utopiony mężczyzna miał skrępowane ręce.
Przełom w sprawie nastąpił, gdy w 2016 roku minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powierzył dochodzenie małopolskiemu oddziałowi Prokuratury Krajowej. Prokurator Piotr Krupiński z niezwykłą determinacją doprowadził do rozwikłania zagadki śmierci nastolatki, zatrzymania jej zabójcy Pawła K. a także pomagającego w zabójstwie Józefa K. Zarzuty postawiono też piętnastu innym osobom, w tym czternastu policjantom którzy uczestniczyli z zacieraniu śladów przestępstwa.
Na początku sprawę rozpoznawał Sąd Okręgowy w Tarnowie - sędziowie nie chcieli się wyłączyć, chociaż wszyscy w okolicy wiedzieli, że jeden z oskarżonych jest spokrewniony z sędzią.
Potem sprawę przeniesiono do sądu w Rzeszowie. Nieoczekiwanie sędzia Mariusz Sztorc zwrócił akt oskarżenia prokuraturze argumentując, że utajnienie części zeznań świadków ograniczy możliwość swobodnych wypowiedzi oskarżonych i ich możliwość obrony.
Mieliśmy wrażenie, że sędzia od początku przyjął rolę dodatkowego obrońcy. Zachowywał się tak, jakby chciał kompletnie zignorować kontekst całej sprawy, to że świadkowie boją się i nie chcą upubliczniać swych zeznań. Mieli prawo poczuć się zdradzeni
— mówi siostra zamordowanej Iwony, Aneta Kupiec.
Dziwaczną argumentację sędziego zmiażdżył sąd apelacyjny uznając, że nie ma powodu, by odtajniano zeznania, skoro zawsze można przesłuchać świadków za zamkniętymi drzwiami. Przeciwko odtajnianiu części aktu oskarżenia protestowała take Komenda Główna Policji twierdząc, że ujawnienie niestandardowych metod operacyjnych policji użytych do rozwikłania po latach sprawy zostanie wykorzystane przez osoby z kręgu przestępczości zorganizowanej.
Ostatecznie akt oskarżenia utrzymał się, ale nieufność w stosunku do Sądu Okręgowego w Rzeszowie pozostała.
Pełnomocnik rodziny Iwony Cygan, mecenas Ireneusz Wilk zwrócił się więc do ministra Ziobry o poparcie prośby, by Sąd Najwyższy przeniósł proces do innego sądu, odległego od miejsca popełnienia zbrodni, by można było wykluczyć wszelkie powiązania towarzysko-biznesowe.
Kiedy media pisały o „zmowie milczenia ” w Szczucinie, twierdząc, że lokalna społeczność boi się przestępców, napisałam na tym portalu, że lęk wynika głównie z nieufności wobec policji. To było kilkanaście miesięcy temu, późniejsze zatrzymania kilkunastu policjantów potwierdziły prawdziwość tej tezy.
Teraz przyszedł czas na postawienie kolejnej - policjanci nie ośmieliliby się przez lata tuszować zbrodni, gdyby działali wyłącznie na własną rękę.
Zabójców Iwony Cygan musiał chronić mocny układ, a oni mają wiedzę o faktach, które zapewniały im bezkarność. Ten układ tkwi korzeniami jeszcze w latach dziewięćdziesiątych i można się domyślać, że ujawnienie go byłoby jak otwarcie puszki Pandory.
Zastanawia mnie, jak to się stało, że przestępcy z małej miejscowości i policjanci żyjący w blokach, mają tak renomowanych i drogich obrońców jak prof. Piotr Kruszyński, prof. Jan Widacki, mecenasi Aleksander Pociej i Jakub Wende oraz wielu innych, kojarzonych zwykle z obroną bogatych Polaków
— mówi Aneta Kupiec.
Rodzinę Iwony Cygan, występującą jako oskarżyciele posiłkowi, reprezentuje mecenas Wilk, traktując to jako misję, za którą nie przyjmuje honorarium.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/385048-zabojcow-iwony-cygan-musial-chronic-mocny-uklad-a-oni-maja-wiedze-o-faktach-ktore-zapewnialy-im-bezkarnosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.