Dlaczego mając wgląd w oświadczenia majątkowe Krzysztofa S., prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie, Krajowa Rada Sądownictwa nie sprawdziła, że prezes nie ma zgód ministerstwa sprawiedliwości na pracę dla prywatnej firmy? Dlaczego tak duże sumy nie wzbudziły podejrzeń? Portal wPolityce.pl dotarł do nowych faktów w aferze związanej z byłym prezesem SA w Krakowie oraz do szczegółów gigantycznych zarobków sędziego, który obecnie przebywa w areszcie, a prokuratura zarzuca mu milionowe przekręty finansowe.
Sędziowie broniąc się przed jawnością swoich oświadczeń majątkowych tłumaczyli, że ich oświadczenia są kontrolowane przez prezesów, a oświadczenia prezesów przez KRS, więc nie ma problemu z nadzorem. Skoro KRS widziało, że prezes Sądu Apelacyjnego - czyli najważniejszego szczebla sądów w Polsce - zarabia grube tysiące na prywatnych firmach doradczych, to dlaczego nie sprawdziło elementarnej kwestii - zgody resortu sprawiedliwości na podjęcie takiej pracy. Dlaczego nie zapytało prezesa o charakter tych umów? I jak w takim razie dzisiaj KRS komentuje sprawę kontroli sędziów przez radę i zasadności wprowadzenia jawności oświadczeń majątkowych sędziów. Bo to właśnie analizy oświadczeń tego prezesa przez CBA i prokuraturę doprowadziły do wykrycia tej afery.
Wiele wskazuje na to, że Krajowa Rada Sądownictwa doskonale wiedziała, że były już prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie Krzysztof S. dorabiał krocie na (jak się później okazało) fikcyjnych zleceniach. **Oskarżony o korupcję, pranie pieniędzy oraz fałszowanie dokumentów prezes wszystkie trefne umowy wpisywał w oświadczenia majątkowe, które regularnie składał do KRS. Jednak wbrew art. 86 § 4 Prawa o ustroju sądów powszechnych – nie poinformował Ministerstwa Sprawiedliwości o zamiarze podjęcia dodatkowej działalności zarobkowej w postaci zleceń na rzecz firm współpracujących z kierowanym przez niego sądem. Mimo że wywiązywał się z tego obowiązku w przypadku prowadzonych przez siebie zajęć m.in. dla aplikantów komorniczych i adwokackich. Dlaczego więc KRS nie sprawdził dokumentów, które potwierdzają korupcję?
CZYTAJ RÓWNIEŻ:UJAWNIAMY nowe kulisy śledztwa ws. przekrętu w SA w Krakowie. Prezes mataczy i zastrasza świadków
W oświadczeniach majątkowych Krzysztofa S. znajdują się nawet te pieniądze, które dostawał od znajomej byłego dyrektora tego sądu! Katarzyna N. prowadziła firmę produkującą dźemy i nalewki. Tylko w 2016 roku kobieta podpisała z krakowskim sądem ponad 30 umów, w sumie na prawie 1,5 mln zł. Tak więc oprócz konfitur, miała – przynajmniej według dokumentów – wykonywać opracowania, analizy i doradzać w Sądzie Apelacyjnym. Nic z tych rzeczy nie zostało wykonane. Śledczy przeszukali cały gmach sądu i nie znaleźli żadnego dowodu, że jakiekolwiek ze zleceń było zrobione i przekazane do sądu. Faktury wystawiane przez firmę Katarzyny N. są więc fałszywe. Sam prezes w 2012 roku z umów podpisanych z Nowaczyńską dostał 38 tys. zł, a w 2013 roku 24 tys. zł.**
W 2014 roku prezes wpisał do oświadczenia majątkowego, że dzięki umowom, tym razem z firmą Daniela N., zarobił 17 tys. zł. W 2015 roku jego dochód ze współpracy z N. był znacznie większy, bo wyniósł 97 tys. zł. Co ważne, N. był jedynie słupem w przestępczym procederze i nawet przyznał to w śledztwie. To rolnik, którego namówiono na założenie firmy, by wyciągać pieniądze z sądu. I jego nazwisko też jest w oświadczeniach majątkowych prezesa. Tymczasem dochody prezesa S. rosły z każdym rokiem. W 2012 roku zarobił 316 tys. zł, z czego 177 tys. zł. stanowiła pensja prezesa sądu. W 2013 roku na 452 tys. zł. całego dochodu – 220 tys. zł. wyniosło wynagrodzenie prezesa. W 2014 roku Krzysztof S. wykazał w oświadczeniu majątkowym 492 tys. zł. dochodu. Jako prezes zarobił 231 tys. zł. W 2015 roku były prezes SA,w oświadczeniu wpisał już 564 tys. zł dochodu, jako prezes sądu zarobił 239 tys. zł. Prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie Krzysztof S. podpisał kilkadziesiąt umów o dzieło z firmą Doradztwo i Ekspertyzy „Teora Daniel N.” z siedzibą przy u. Klonowej 20 w Przybysławicach pod Krakowem. Robił rzekomo analizy na temat „obciążeń pracowników wydziałów orzeczniczych”, oceny pracy dyrektorów sądu czy wprowadzenia nowego wzoru potwierdzeń wniesienia opłat sądowych. W 2014 roku prezes wpisał do oświadczenia majątkowego, że dzięki umowom z Danielem N. zarobił 17 tys. zł. W 2015 roku jego dochód ze współpracy z Nowakiem był znacznie większy, bo wyniósł 97 tys. zł.
Według ustaleń prokuratury ówczesny prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie brał w latach 2013-2016 udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która przywłaszczyła na szkodę Skarbu Państwa co najmniej 17 354 276 złotych. To suma zleconych przez Sąd Apelacyjny w Krakowie, a niewykonanych prac, za które ten sąd zapłacił. Mechanizm przestępstwa polegał na zawieraniu przez Sąd Apelacyjny w Krakowie umów z zewnętrznymi firmami na świadczenie usług, głównie w postaci analiz i opracowań, za które sąd płacił przeciętnie po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wykonanie tych usług zewnętrzne firmy zlecały następnie pracownikom Sądu Apelacyjnego w Krakowie, w tym jego prezesowi, wypłacając im każdorazowo kwoty od 1500 do 8000 złotych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Prezes skorumpowanego sądu w Krakowie podał się do dymisji, ale robi z siebie męczennika i atakuje Zbigniewa Ziobro!
Zlecenia miały fikcyjny charakter. Nie były realizowane albo prace mieściły się w obowiązkach służbowych osób, którym je zlecano. Przestępczym procederem kierował ówczesny Dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Brało w nim udział kilkanaście osób i około 20 firm powiązanych ze sobą poprzez te same, zaangażowane w nie osoby. Część z tych firm powstała wyłącznie w celu realizacji fikcyjnych umów na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Zebrane dowody wskazują, że ówczesny prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie ochraniał działania przestępczej grupy i uczynił sobie z jej działalności stałe źródło dochodów. Jego udział w zorganizowanej grupie przestępczej był decydujący dla jej funkcjonowania, ponieważ dawał poczucie bezpieczeństwa osobom uwikłanym w przestępczy proceder.
Z ustaleń prokuratury wynika, że prezes przyjął co najmniej 376 300 złotych jako zapłatę za rzekome przygotowanie opracowań dla zewnętrznych firm, które wykonywały fikcyjne usługi na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Pieniądze otrzymywał w swoim gabinecie w sądzie w gotówce, podpisując jednocześnie umowy zlecenia z zewnętrznymi firmami i wystawiane z późniejszą datą rachunki za rzekomo wykonane przez siebie prace. Poświadczał tym samym nieprawdę i pomagał w ukryciu przestępczego źródła dochodów firm, które działały na szkodę sądu. Mając świadomość przestępczego charakteru procederu, nie powiadomił o nim organów ścigania. Nie dopełnił też obowiązków spoczywających na nim jako na prezesie Sądu Apelacyjnego, by zapewnić sprawne wykonywanie przez ten sąd zadań ani nie reagował na naruszanie obowiązków przez Dyrektora sądu i nie wnosił o jego odwołanie.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/384643-ujawniamy-czy-krs-mogla-powstrzymac-przekrety-b-prezesa-sa-w-krakowie-nowe-fakty-w-najwiekszej-aferze-korupcyjnej-w-polskich-sadach