Ależ ciśnienie! Nadchodzące wybory samorządowe rozstrajają nerwowo włodarzy wywodzących się z Platformy Obywatelskiej. Przypadki Warszawy czy Gdańska są powszechnie znane, ale warto zajrzeć także do mniejszych ośrodków. Przykład: Kołobrzeg, gdzie dotychczasowy prezydent próbuje w ekspresowym tempie przeforsować szokujące dla wielu zmiany w planach zagospodarowania miasta. Robi to nie zważając na fakt, że intensywne śledztwo dotyczące możliwości korupcji prowadzi prokuratura a fachowcy twierdzą, że po zmianach Kołobrzeg straci swój największy atut, czyli status uzdrowiska.
Prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek jest działaczem Platformy Obywatelskiej, doskonałym znajomym podejrzewanego o korupcję lokalnego barona tej partii i jej sekretarza generalnego Stanisława Gawłowskiego. Miasto jest częścią obszaru nazywanego ironicznie „księstwem Gawłowskiego” – największe polskie uzdrowisko Kołobrzeg czy przepięknie położony Rewal są tu prawdziwymi perłami w koronie. Przyciągają turystów, wielkie pieniądze i (być może) kłopoty dla związanych z Platformą włodarzy. O słynnej sprawie wójta Rewala, który zaciągał chwilówki w firmach pożyczkowych by zapełnić kasę gminy słyszała cała Polska a kulisy szokującej sprawy opisaliśmy niedawno w tygodniku „Sieci”. Kołobrzeg też ma swoje problemy, o których już nie raz informowaliśmy w naszym portalu.
Janusz Gromek rządzi w mieście od 12 lat. Obecna kadencja ma być, według medialnych zapowiedzi, jego ostatnią. Platforma przymierza się do zastąpienia Gromka kimś młodszym. Tym bardziej dziwi (a może nie dziwi) pośpiech, z jakim próbuje wprowadzić szalenie kontrowersyjne zmiany w mieście.
W skrócie: chodzi o zmiany w planach zagospodarowania przestrzennego, na których mogą bardzo skorzystać hotelarze i deweloperzy. Ryzyko jest jednak ogromne, bo przeurbanizowanie miasta grozi odebraniem mu statusu uzdrowiska. Jakby tego było mało, w tle czają się podejrzenia o korupcję i agresywny lobbing ze strony biznesu – oczywiście nie tylko tego lokalnego.
W styczniu wyłożono do publicznego wglądu projekt zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta. Dotyczy on dwóch obszarów: fragmentów ścisłej strefy uzdrowiskowej i okolic złóż cennych borowin w Mirocicach. Studium (to „dokument-matka” dla planów zagospodarowania) zakłada m.in. ogromne zwiększenie intensywności zabudowy nad morzem oraz zwiększenie jej wysokości poprzez ustanowienie dominanty wysokościowej do 30 metrów n.p.m. Zmiany miałyby objąć między innymi położony nieopodal plaży park. Miał tam powstać pałac zdrojowy, w którym kuracjusze uzdrowiska mieli korzystać z tamtejszych solanek. Przy warunkach przewidzianych przez studium jasne jest, że teren zostanie po prostu zabudowany przez kolejne hotele, ku uciesze biznesu i właściciela gruntu, który kupił go – jak przekonują fachowcy – po bardzo atrakcyjnej cenie. Gdy dwa lata temu forsowano podobne zmiany w tym miejscu, wybuchł skandal. Prokuratura Okręgowa w Koszalinie wszczęła śledztwo dotyczące domniemania korupcji. Dowodem miały być m.in. nagrania rozmów pomiędzy radnymi. Prokuratura nadal prowadzi postępowanie – trwają przesłuchania radnych, zabezpieczane są kolejne dokumenty. Jak poinformowała nas zastępca prokuratora okręgowego w Koszalinie Zuzanna Ostrowska, decyzją Prokuratury Regionalnej śledztwo w tej sprawie zostało przedłużone do 30 czerwca. Zmienił się też prokurator prowadzący. Po aferze w 2016 roku projekt zmian upadł. Dziś, jak gdyby nigdy nic, wraca… Kolejne przewidziane przez projekt studium zmiany dotyczą terenów wokół kołobrzeskich złóż borowiny. Tam także ma budować się więcej. Może to zagrozić złożom, będącym prawdziwym skarbem Kołobrzegu i jednym z powodów, dla których miasto jest uzdrowiskiem.
Trzeci element układanki to planowana zmiana planu zagospodarowania przestrzennego obszaru u zbiegu ulic Wschodniej i Sułkowskiego. Projekt ma być tu wyłożony do wglądu publicznego dosłownie na dniach. O agresywnym lobbingu i podejrzanych związkach biznesu z władzą w tej sprawie pisaliśmy w zeszłym roku. Chodzi o wielkie pieniądze dla właścicieli gruntów i hotelarzy - po zwiększeniu gęstości zabudowy i dopuszczalnej wysokości budynków wartość nieruchomości wzrośnie nawet o setki milionów złotych! Wydawało się, że po naszych publikacjach a także miażdżącej opinii Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która odmówiła uzgodnienia planu, projekt upadł. Nic z tych rzeczy. Nowy, który lada dzień zostanie wyłożony różni się od poprzedniego tylko detalami.
To, co robi prezydent Gromek jest szokujące. W kilka ostatnich miesięcy kadencji chce przepchnąć wszystko, co do tej pory mu się nie udało. W tym rzeczy, według mnie, najbardziej „śmierdzące”
— komentuje radny Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Plewko. To jego zawiadomienie o podejrzeniu korupcji stało się kanwą trwającego właśnie prokuratorskiego śledztwa.
Ale oburzenia nie kryją także działacze którym powinno być po drodze z prezydentem Gromkiem.
Jestem zdziwiony tym, co słyszę. Prezydent obiecywał, że będzie konsultował z nami tego typu kluczowe projekty. Nie zrobił tego
— mówi Dariusz Zawadzki, przewodniczący klubu PO w radzie miasta Kołobrzeg, który już w zeszłym roku zapowiadał złożenie daleko idących poprawek do projektu planu dotyczącego Sułkowskiego i Wschodniej.
Plany prezydenta surowo ocenia także Danuta Adamska-Czepczyńska, od 2014 roku przewodnicząca rady powiatu z ramienia PO a w poprzedniej kadencji samorządu radna miasta i przewodnicząca Komisji Uzdrowiskowej.
Dalsza zabudowa Kołobrzegu grozi skrajnym przeurbanizowaniem. Nie wymyśliłam tego ja, ale naukowcy. Już w 2005 roku, kiedy ta zabudowa była znacznie mniejsza, profesor Szwichtenberg na zlecenie władz miasta, opracował dokument na temat uzdrowiska i jego pojemności turystycznej. Już wtedy, w 2005 roku, Szwichtenberg oceniał, że uzdrowisko jest przeurbanizowane, a jego dalsza rozbudowa grozi katastrofą ekonomiczną i ekologiczną miasta. To było 12 lat temu a od tego czasu powstało mnóstwo nowych budynków!
— mówi Czepczyńska.
Każdy inwestor chce zarabiać pieniądze, budować więcej i wyżej. Ale mądrością radnych i prezydenta jest ograniczanie tego procesu. Trzeba patrzeć perspektywicznie, a długofalowo dalsza zabudowa może bardzo zaszkodzić miastu. Prezydent Janusz Gromek wydaje się nie przywiązywać wagi do tego typu opinii. Jego rzecznik cytuje obszernie dokument dotyczący studium, potwierdza, że nastąpi ponowne wyłożenie projektu zmiany planu obszaru Wschodnia/Sułkowskiego i dodaje że w stosunku do zeszłorocznej propozycji „różnice polegają na zmianie przebiegu pasa drogowego projektowanej drogi publicznej łączącej ul. Wschodnią z ul. 4 Dywizji Wojska Polskiego”.
Pytaliśmy, skąd ten pośpiech i czy zmiany, które mogą pozbawić miasta statusu uzdrowiska powinny być forsowane w samej końcówce kadencji.
Procedury planistyczne nie rozróżniają kadencji na okresy przed czy - po wyborcze. Prezydentowi zostało powierzone przez Radę zadanie i je realizuje
— pisze rzecznik Michał Kujaczyński.
A co z podejrzeniem korupcji?
Prezydentowi znany jest fakt prowadzenia przez Wydział dw. z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie z siedzibą w Mierzynie pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Koszalinie śledztwa wszczętego w dniu 9 listopada 2016 r. Prezydentowi nie jest znany fakt postawienia zarzutów korupcyjnych któremukolwiek radnemu Rady Miasta Kołobrzeg
— ucina Kujaczyński.
PF
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/384642-platformy-finisz-w-samorzadach-korupcyjne-sledztwo-w-kolobrzegu-nie-przeszkadza-prezydentowi