Yair Lapid, polityk izraelski, który jest jednym z głównych inspiratorów antypolskiej nagonki, ponownie wzywa do zamrożenia stosunków dyplomatycznych z Polską i do odwołania z Warszawy ambasador Anny Azari. Pretekstem jest pozew złożony przez Redutę Dobrego Imienia przeciwko argentyńskiej gazecie, która zamieściła zdjęcie zamordowanych przez UB żołnierzy Wyklętych i podpisała je jako ofiary pogromu w Jedwabnem.
W stosunkach polsko-izraelskich sobota jest najwyraźniej pechowym dniem. To w sobotę Lapid zamieścił swojego słynnego tweeta o babci rzekomo zamordowanej przez Polaków, również w sobotę premier Morawiecki odpowiadał w Monachium na pytanie Ronena Bergmana, gdy padło słynne sformułowanie o „żydowskich sprawcach”, które od nowa rozpaliło dogasający konflikt. Wygląda na to, że sobota, która u Żydów jest dniem wolnym, pełni w izraelskiej polityce podobną rolę jak onegdaj u nas niedziela, gdy politycy uwielbiali organizować konferencje prasowe. Dlaczego? Bo w dzień wolny niewiele się dzieje, zatem jest większa szansa na przebicie się do mediów.
Yair Lapid ponownie próbując dolać benzyny do polsko-izraelskiego sporu, cały czas prowadzi cyniczną grę przeciwko Benjaminowi Netanjahu. W swoim oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze, oskarża premiera Izraela, że ten daje się wymanewrować Polakom. O czym tu negocjować? – pyta. Ustawa o IPN miała być zamrożona, tymczasem Polacy oskarżają gazetę, która napisała o pogromie w Jedwabnem. Należy – jak twierdzi Lapid – zmusić Polaków do wycofania oskarżenia i odwołać ambasador Izraela z Warszawy.
Oczywiście Lapid – jak zwykle – nie troszczy się o żadne fakty. Problem z argentyńską gazetą nie polega przecież na tym, że pisze ona o Jedwabnem, ale na tym, że ilustruje swój artykuł zdjęciem przedstawiającym ofiary UB. To trochę tak, jakby jakaś polska gazeta pisząc o Katyniu, zilustrowała materiał szczątkami Żydów zamordowanych w Auschwitz.
Inna sprawa to pytanie, czy rzeczywiście warto było uruchamiać ustawową procedurę wobec argentyńskiej gazety, zwłaszcza że jest to publikacja internetowa i to sprzed ponad dwóch miesięcy. Trochę to wygląda jak strzelanie z armaty do wróbla. Trudno bowiem w pomyłce argentyńskiego tytułu dopatrzeć się czegokolwiek więcej niż zwykłej ignorancji. Lepszym rozwiązaniem byłoby zapewne wysłanie sprostowania z żądaniem przeprosin i ostatecznie w razie odmowy – rozważenie procesu cywilnego przed argentyńskim sądem. Warto mieć bowiem na uwadze, że prowokatorzy w rodzaju Lapida tylko czekają na pretekst, aby znów rozpalić wojnę. Przy czym – co warto pamiętać – Lapidowi chodzi przede wszystkim o władzę w Izraelu. Nie warto mu w tym pomagać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/384303-yair-lapid-krytykuje-pozew-przeciwko-argentynskiej-gazecie-i-znow-probuje-zaostrzyc-konflikt