Często urzędnicy ścigają się na to, kto uchwali nową ustawę, a ja bym przyznawał nagrodę za to, że ktoś niepotrzebną obowiązującą ustawę pośle do kosza. Zatem za deregulację, zwiększanie zakresu wolności obywateli, za obniżki podatków. Dawałbym też nagrody za zredukowanie liczby etatów w administracji rządowej
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Stanisław Tyszka, wicemarszałek Sejmu, poseł Kukiz‘15.
wPolityce.pl: Media i opinia publiczna ponownie żyje doniesieniami o nagrodach finansowych, które otrzymali członkowie rządu. Po raz kolejny jednak nie udało się merytorycznie podyskutować nad kwestią zarobków ministrów, a także premiera czy prezydenta, które wielu uważa za śmiesznie małe. Jak Pan patrzy na tę kwestię? Członkowie rządu powinni zarabiać więcej?
Rzeczywiście w polskiej polityce brakuje merytorycznej dyskusji. Nie wiem czy po ostatniej wypowiedzi wicepremiera Gowina, która oburzyła wielu Polaków, w ogóle taka dyskusja będzie w najbliższym czasie możliwa. Ale przy kwestii nagród dla ministrów umknęła opinii publicznej jedna rzecz, na którą muszę zwrócić uwagę. W każdym cywilizowanym państwie, po tym jak informacje o przyznanych ministrom nagrodach podały media, każdy rząd podałby się do dymisji. Nie stało się tak, między innymi, dlatego, że poprzedni rząd zachowywał się bardzo podobnie. I wielu Polaków jest już niestety przyzwyczajonych, że rządzący nadużywają władzy. To bardzo zniechęca ludzi do polityki.
Jednak różne rządy w krajach zachodnich spotykają większe afery, a nikt nie myśli o dymisji.
Proszę zauważyć, że ministrowie przyznawali sami sobie regularnie od 5,5 tys. zł do 7 tys zł nagród co miesiąc. To nie były więc właściwie nagrody, to był stały dodatek do pensji. W ten sposób ominięto prawo o wynagrodzeniach osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Dlaczego to zrobili? Otóż dlatego, że w lecie 2016 roku pojawił się projekt podwyżek wynagrodzeń dla wiceministrów, ministrów, posłów i senatorów, który Paweł Kukiz nazwał „Koryto Plus”, uruchomiając akcję opinii publicznej przeciwko temu i PiS się z tego projektu wycofało. Tak się w każdym razie do niedawna wydawało. W międzyczasie był też taki pomysł, aby podwyższyć pensje wyłącznie wiceministrom i ministrom, ale kto się nie zgodził? Posłowie PiS. Wydawało się, że ten pierwotny projekt podwyżek został zablokowany, ale po półtora roku okazuje się, że jednak nie został zablokowany, bo rząd i tak przyznał sobie nagrody. Jako Kukiz’15 złożyliśmy więc teraz projekt zakazujący przyznawania nagród w rządzie, czyli likwidujący możliwość tworzenia tzw. funduszu nagród. To jest nieakceptowalne i nieetyczne. PiS robi dokładnie to samo co robił rząd PO-PSL. Sami sobie przyznają z publicznych pieniędzy nagrody. Kto sam sobie przyznaje nagrody? Najgorsze, że to nawet nie są nagrody, bo nie są za konkretne osiągnięcia, ale jest to oczywiste obejście prawa o wynagrodzeniach.
Może właśnie podwyższenie płac najważniejszym członkom rządu ukróciłoby ten proceder?
Jeżeli mielibyśmy prowadzić rzetelną dyskusję na ten temat, to jestem w stanie rozmawiać przede wszystkim o wynagrodzeniach wiceministrów. Jestem w stanie się zgodzić, aby zarabiali więcej, ale pod warunkiem, że będzie ich mniej. Wtedy pieniędzy można szukać w ramach tego samego, a najlepiej mniejszego, budżetu. A gdyby zarabiali więcej, to może uda się przyciągnąć więcej specjalistów z rynku. Pytanie zasadnicze brzmi jednak, dlaczego mieliby zarabiać więcej? Oczekuję niższych podatków, redukcji biurokracji, ograniczenia zadłużenia publicznego, a nie słabego, nieskutecznego, ale rozpasanego i rozrzutnego państwa.
Czym by więc się Pan kierował podwyższając pensje ministrom?
Często urzędnicy ścigają się na to, kto uchwali nową ustawę, a ja bym przyznawał nagrodę za to, że ktoś niepotrzebną obowiązującą ustawę pośle do kosza. Zatem za deregulację, zwiększanie zakresu wolności obywateli, za obniżki podatków. Dawałbym też nagrody za zredukowanie liczby etatów w administracji rządowej. Pamiętajmy też, że jeżeli mamy wprowadzać jakieś zmiany, to od przyszłej kadencji, bo nie można przyznawać samym sobie jakichkolwiek podwyżek.
Premier Morawiecki jak donoszą media podjął decyzję o odchudzeniu rządu. Pan kibicuje, ale jest sceptyczny. Dlaczego?
Jestem sceptyczny ponieważ pamiętam dokładnie wypowiedź ówczesnego jeszcze wicepremiera Mateusza Morawieckiego z września 2016 roku, gdy mówił, że będzie odchudzał administrację, szczególnie centralną. Tymczasem stało się wręcz przeciwnie. Rząd powołał w ciągu dwóch lat kilkanaście nowych instytucji, które obsadza się działaczami partii władzy i ich rodzinami. Jednocześnie partia rządząca odrzuca projekty Kukiz’15 likwidujące bądź scalające zbędne instytucje. Kukiz’15 uważa, że należy likwidować niepotrzebne instytucje centralne, a nie powoływać nowe.
Załóżmy, że tym razem faktycznie dojdzie do uszczuplenia składu rządu. Co by Pana usatysfakcjonowało?
Redukcja liczby ministerstw o połowę i również wiceministrów. Ale potrzebujemy też szerszej debaty o wynagrodzeniach w sektorze publicznym. Nie może być tak, że prezesi zarządów spółek skarbu państwa, przeważnie osoby z czysto politycznej nominacji, zarabiają często ponad milion złotych rocznie. Uważam, że najwyższą pensję w sektorze publicznym powinien otrzymywać prezydent jako głowa państwa, a polityczni nominaci w spółkach skarbu państwa powinni mieć niższe od prezydenta wynagrodzenia.
Zmienię temat, ale pozostańmy przy pieniądzach. Coraz częściej mówi się o połączeniu praworządności z unijnym budżetem. Myśli Pan, że skończy się na jedynie na szantażu, czy faktycznie te kwestie zostaną połączone?
To jest forma straszaka. Kwestia tego, co Polska otrzyma w nowym budżecie, to kwestia negocjacji, które nie muszą być związane z kwestią praworządności. Proszę zauważyć, że z praworządnością jest taki problem, że nie jest ona zdefiniowana w traktach unijnych. To, że o tych sprawach w ogóle się dyskutuje za granicą jest dla nas niekorzystne, ale to wynik donosicielstwa tzw. opozycji totalno-historycznej i braku profesjonalizmu PiS.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/384290-nasz-wywiad-stanislaw-tyszka-jestem-w-stanie-sie-zgodzic-aby-wiceministrowie-zarabiali-wiecej-ale-pod-warunkiem-ze-bedzie-ich-mniej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.