Bulwersujące wypowiedzi byłych prezydentów świadczą, że pojednanie nie jest możliwe. Prawda jest szokująca — nasze stosunki układały się najlepiej przed Pomarańczową Rewolucją, gdy na czele Ukrainy stał partyjny aparatczyk Leonid Kuczma.
Mojego ojca i matkę, którzy pracowali dla polskich osadników, traktowano jak chamów i bydło
— stwierdził pierwszy prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk, pytany przez dziennikarza „Rz ” jak poprawić stosunki polsko — ukraińskie.
Z jego wypowiedzi wynikało, że uważa iż Polska przejawia podobną arogancję — mówi, co Ukraina ma robić i kogo uważać za bohaterów.
Ostro skrytykował Polskę również inny były prezydent,Wiktor Juszczenko, który stwierdził, że nasz kraj „wyciąga Ukrainie wydarzenia z 1943 roku ”, a polscy politycy „zajmują się obliczaniem dusz zmarłych i porównywaniem przelanych litrow krwi ”.
Te wypowiedzi padły w Kijowie podczas konferencji zorganizowanej przez prezydencki Instytut Badań Strategicznych . Na sali było sporo ViP- ów i byłych prezydentów państw Europy Środkowo— Wschodniej, a wypowiedzi filmowały prawie wszystkie ukraińskie stacje telewizyjne . Dziennikarz z Polski był tylko jeden — to tłumaczy, dlaczego ta historia, która wydarzyła się w w ubiegly piątek, nie miała specjalnie dużego rezonansu w polskich mediach.
A jest naprawdę niezwykła. Nie zdarza się, by politycy tak spontanicznie i bez wewnętrznej cenzury dawali upust swoim emocjom i żywiołowej niechęci. Trudno sobie wyobrazić, by polski polityk opowiadał międzynarodowej publiczności historie rodzinne, które miałyby dyskredytować sąsiednie państwo i jego obywateli. Gdyby zresztą sięgnąć do tej metody, to opowiadane przez Polaków historie byłyby nieporównanie bardziej drastyczne niż opowieść o arogancji polskich osodników.
Tło tego skandalu — bo tak chyba należy to nazwać — jest też bardzo znamienne. To smutne świadectwo, że niezależnie co Polska już zrobiła, a nawet zrobiłaby jeszcze w przyszłości dla Ukrainy, to i tak będzie traktowana z niechęcią .
Najwyrażniej Leonid Krawczuk, pielęgnujący pamięć rodzinnych upokorzeń ze strony Polaków zapominał doszczętnie o tym, że to właśnie Polska — w czasie gdy sprawował najwyższy urząd —jako pierwsze państwo uznała niepodległość Ukrainy.
A Wiktor Juszczenko nie pamięta już, że doszedł do władzy dzięki Pomarańczowej Rewolucji, która najbardziej wspierali Polacy i że to nasz kraj przyjął na siebie rolę adwokata Ukrainy na arenie międzynarodowej.
To zresztą gorzki paradoks, który należy wreszcie powiedzieć głośno : stosunki polsko – ukraińskie zaczęły się psuć właśnie na skutek Pomarańczowej Rewolucji. Wymiana ukraińskich elit, która się wtedy dokonała, doprowadziła do tego, że odżyły demony ukraińskiego nacjonalizmu. W dużej mierze dzięki Juszczence — który nadał tytuł bohatera Ukrainy Stepanowi Banderze i Romanowi Szuchewyczowi, głownodowodzącemu UPA, bezpośrednio odpowiedziałnemu za ludobójstwo na Wolyniu.
UPA stała się mitem założycielskim państwa ukraińskiego i dopiero niedawno w pełni zaczęliśmy sobie z tego zdawać sprawę .
Trudno też w końcu nie dojść do wniosku, że Pomarańczowa Rewolucja nie zmieniła niczego na lepsze. Odeszli skorumpowani politycy związani z oligarchami i na ich miejsce przyszli inni politycy, również skorumpowani i związani z oligarchami.
Postkomunistyczni aparatczycy — w tym wypadku obalony w wyniku Pomaranczowej Rewolucji Leonid Kuczma — z naszego punktu widzenia mieli wielką niezaprzeczalną zaletę : nie byłi nacjonalistami, a kult banderowów był dla nich nie do przyjęcia.
Na tej samej konferencji, na której upust swej niechęci wobec Polski dali Krawczuk i Juszczenko, był także Kuczma. Łagodził złe emocji i wygłosił zaskakującą dla Ukraińców opinię, że należałoby wymienić szefa ukraińskiego IPN- u prof. Wołodymyra Wiatrowycha, który doprowadził do zakazu prowadzenia przez Polaków prac ekshumacyjnych na Ukrainie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/383800-koniec-zludzen-elity-polityczne-ukrainy-nie-ukrywaja-juz-niecheci-do-polski