To nie był wypadek sensu stricte. Podczas jednego z manewrów doszło do pewnego rodzaju zdarzenia z udziałem limuzyn w kolumnie prezydenta. Nikomu nic się nie stało. Życie i zdrowie osób ochranianych i uczestniczących w tej kolumnie nie zostało zagrożone. W czasie manewru doszło do uszkodzenia opony. Kiedy tylko funkcjonariusze mieli komunikat z komputera samochodowego, że ciśnienie w oponie się zmniejsza, była podjęta decyzja, że trzeba zmienić limuzynę

— wyjaśnił na antenie telewizji wPolsce.pl minister Krzysztof Łapiński, rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy, odnosząc się do doniesień o wczorajszym wypadku prezydenckiej limuzyny.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kolizja prezydenckiej limuzyny w Krakowie. Samochód zawisł na betonowej przegrodzie

Podkreślił, że teraz jest czas, żeby na spokojnie Służba Ochrony Państwa wyjaśniła sprawę swoimi wewnętrznymi procedurami.

Oczywiście nie należy bagatelizować takich sytuacji. Ale ten incydent trwał zaledwie kilka minut, pan prezydent kontynuował swoją podróż. Nie doszło nawet do zmian w programie wizyty prezydenta w Krakowie i Bochni. Pan prezydent był w doskonałej formie. Ale lepiej dmuchać na zimne, wyjaśnić te sprawy do końca

— dodał minister Łapiński.

Pytany o to, czy procedury wyjaśniające takie incydenty będą zmienione, dodał, że nie należy wrzucać poprzednich incydentów do jednego worka, ponieważ one miały inny charakter, różną wagę.

Co innego, kiedy podczas manewru coś dzieje się z oponą, a co innego, kiedy faktycznie dochodzi do kolizji. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. To akurat była sytuacja, w której w żaden sposób życie i zdrowie osoby ochranianej nie było zagrożone

— zapewnił rzecznik prezydenta.

wkt