Po dwudniowym posiedzeniu komisji śledczej ds. Amber Gold, która zajmowała się funkcjonariuszami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nie ma już wątpliwości, że zaniechaniami służb specjalnych z czasów rządów Donalda Tuska powinna zając się prokuratura. Wygląda na to, że ABW mogła zapobiec wielkiemu oszustwu już dwa lata przed wybuchem afery. Dlaczego więc tak się nie stało? Dlaczego też, gdy już ABW zajęło się sprawą, to prokuratura, blokowała najważniejsze czynności. Choćby te związane z Michałem Tuskiem?
1. „Wydane zostało polecenie, aby aktywnie nie zajmować się sprawą Amber Gold”
To zdanie, padło z ust dwóch wysokich funkcjonariuszy gdańskiej delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Gdańsku. Stanowi tez kwintesencję podejścia wierchuszki ABW i ówczesnej władzy do śledztwa. Sprawa miała być szybka i prosta: zamknąć „słupa”, czyli Marcina P., o szczegóły nie pytać i nie „grzebać” w sprawie zbyt głęboko. Wszystko to działo się już po wybuchu afery w wakacje 2012 roku. To wtedy, z mównicy Sejmowej, premier donald Tusk obiecywał Polakom, że sprawa zostanie wyjaśniona „do końca”.
2. „Nie czułem wsparcia centrali ABW. Było mało relacji zwrotnych. Centrala ABW nie miała zaufania do delegatury w Gdańsku”
Te słowa wypowiedział dziś zastępca naczelnika wydziału operacyjnego gdańskiej delegatury ABW. Widać, że „centrala”, kierowana przez gen. Bondaruka, ministra Jacka Cichockiego o samego Donalda Tuska, bacznie kontrolowała działania gdańskich funkcjonariuszy. Czy ta kontrola doprowadziła do jakichkolwiek ustaleń agencji? Wręcz przeciwnie! Wiele wskazuje na to, że chodziło o to, by śledczy nie dotarli do kompromitujących szczegółów, które przez Michała Tuska, mogłyby uderzyć w samego premiera
3. Zarzuty za „grzebanie” przy Michale Tusku? Kogo naprawdę chroniła prokuratura?
Dostałem polecenie, aby wstrzymać wszelkie czynności operacyjne dotyczące syna byłego premiera. Powiedziano mi, że prokuratura sobie nie życzy, byśmy zajmowali się tym wątkiem, a jeśli nie zastosujemy się do poleceń, dostaniemy zarzuty za utrudnianie śledztwa.
– zeznał wysoki rangą funkcjonariusz ABW, który prowadził sprawę Amber Gold.
Z tych słów wynika. że śledczy, którzy jedynie fikcyjnie oddali sprawę Amber Gold w ręce
4. „Temat został rozbrojony w jeden dzień. Odpuszczono temat. Po moich wyjaśnieniach przełożeni stwierdzili, że w 2010 roku nie było realnych przesłanek, by zabezpieczyć to co robił Marcin P.”
Gdy w lipcu 2012 roku wybuchła afera Amber Gold, przełożeni naczelnika z ABW mieli mieć pretensje, że w 2010 roku, mimo posiadanej wiedzy o karalności Marcina P. i podejrzeniach wobec jego działalności, agencja nie działała sprawnie. Jak się jednak okazało, wystarczyła jedna rozmowa telefoniczna funkcjonariusza z Gdańska z szefami, by ten temat „rozbroić”. Z zeznań składanych przez ministra Jacka Cichockiego ówczesnego szefa MSW oraz koordynatora służb specjalnych, wynika też, że po wybuchu afery nie przeprowadzono żadnego audytu i kontroli w służbach i w policji.
Gdybyśmy mieli przesłanki i wiedzę, to w czerwcu 2010 roku rozpętalibyśmy „Jesień Średniowiecza”.
– stwierdził dziś rozbrajająco jeden z przesłuchiwanych przed komisję śledczą funkcjonariuszy ABW.
5.”Niech mnie pan poda do sądu, a na razie nie przeszkadza”
To zdanie wypowiedziała przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann do posła Krzysztofa Brejzy, który wspólnie z posłem Witoldem Zembaczyńskim, za wszelką cenę próbował przekonać opinię publiczną, że w sprawie Amber Gold Prawo i Sprawiedliwość „nie jest święte”. Na spokojne sugestie Wassermann i posła Krajewskiego, opozycyjni posłowie wpadli w amok i awanturowali się na posiedzeniu komisji. Wszystko z powodu rzekomych rewelacji, które przesłuchiwany w trybie niejawnym funkcjonariusz ABW, miał przekazać posłom. Efekt awantury będzie taki, że komisja wystąpi o ujawnienie jego zeznań.
Jestem za ujawnieniem, ale obróci się to przeciwko wam.
– skwitowała przewodnicząca Wassermann zwracając się do posłów Brejzy i Zembaczyńskiego.
6. „Szybkość działań ABW była niespotykana!”
To stwierdzenie funkcjonariusza w trakcie poniedziałkowego przesłuchania przed komisją śledczą wywołało falę rozbawienia wśród członków komisji oraz zgromadzonych w sali dziennikarzy. Najwyraźniej są jeszcze tacy, którzy w kontekście afery nie mają sobie nic do zarzucenia i cieszą się dobrym samopoczuciem.
7. „Wprost tematem zajmował się jeden funkcjonariusz”
Tak w rzeczywistości wyglądało dochodzenie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w czasie afery Amber Gold. Do jednaj z najbardziej skomplikowanych i wymagających armii funkcjonariuszy spraw, wyznaczony został tylko jeden (!) agent.
8. Zatrzymanie oszusta dopiero po awanturze.
Naczelnik wydziału operacyjnego ABW w Gdańsku zeznał w poniedziałek, że dopiero awantura na spotkaniu prokuratorów z szefami gdańskiej prokuratury, doprowadziła do zatrzymania szefa piramidy finansowej Amber Gold. Jeszcze na dwa tygodnie przed zakuciem oszusta w kajdanki, prokurator Okręgowy i jego zastępca przekonywali funkcjonariuszy, że nie ma dowodów na popełnienie przestępstwa przez Marcina P., który oszukał niemal 20 tys. klientów!
W spotkaniu uczestniczyli prokurator apelacyjny, prokurator okręgowy i jego zastępca oraz prokurator prowadząca. Pamiętam, że to spotkanie skończyło się awanturą.(…) My 15 sierpnia byliśmy gotowi z realizacją, ale prokuratorzy oponowali. Awantura odbyła się między prokuratorem okręgowym (Dariusz Różycki - red.), a dyrektorem ABW w Gdańsku. Dopiero prokurator apelacyjny zgodził się ze zdaniem dyrektora.
– opisał sytuację świadek przed komisją śledczą ds. Amber Gold.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:TOP 10 błędów i nieprawidłowości śledczych, które pozwoliły szefowi AMBER GOLD pozostawać bezkarnym
9. Marcin P. działał sam? Kolejna bujda na resorach!
W trakcie poniedziałkowego przesłuchania, świadek przyznał , że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego odnotowała przynajmniej jeden przypadek, gdy Marcin P. wywiózł znaczną liczbę pieniędzy z głównej siedziby Amber Gold. Funkcjonariusz jest jednak przekonany, że twórca piramidy nie zamierzał jednak wyjeżdżać z kraju! Kto więc stał za oszustem? Zdaniem świadka nie były to grupy przestępcze.
Nie ma dowodów na to, że Marcin P. miał jakiekolwiek powiązania z gdańskim światem przestępczym.
– zeznał były funkcjonariusz ABW.
Ciężko o lepszy przypadek podejrzanie błędnej analizy ABW. Pospolity oszust miały okręcić sobie wokół palca większość instytucji państwowych? Skąd też zdobył miliony na swoją działalność, zanim nie oszukał tysięcy klientów piramidy finansowej? Na te wszystkie pytania komisja nie uzyskała odpowiedzi.
10. Notatka, która pogrążyła służby specjalne Tuska.
Poseł Małgorzata Wassermann przypomniała świadkowi notatkę ABW z sierpnia 2011. Wynikało z niej, że Marcin P. może prowadzić przestępczą działalność. Jak się okazało, notatka, nie sprawiła, by służby na poważnie zajęły się oszustem oraz jego powiązaniami. W notatce znalazły się tez informacje dotyczące przejęcia przez Marcina P. bankrutującej spółki lotniczej Jet Air, dzięki której P. zbudował swoje lotnicze imperium OLT.
Firma Jet Air, jest całkowitym bankrutem, zarząd lotniska w Gdańsku poinformował, że są rozmowy z nowym właścicielem spółki więc nie będzie aresztował samolotem za długi.(..) jest też mowa o wywożeniu pieniędzy zagranicę. Jest też informacja, że Amber Gold mogła być piramidą finansową. Co z tym zrobiliście?
– pytała Małgorzata Wassermann przypominając treść notatki z sierpnia 2011 roku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/383638-naciski-i-podejrzana-bezmyslnosc-top-10-cytatow-agentow-abw-przed-komisja-amber-gold-wydano-nam-polecenie-aby-aktywnie-nie-zajmowac-sie-ta-sprawa