Oczekujemy od instytucji i państw UE rzetelnego zapoznania się z naszą argumentacją. Zarzuty KE są też różnej rangi. Zmiany prawa w państwach członkowskich są konieczne, gdy następuje prawomocne orzeczenie Trybunału. Tu takiego orzeczenia na razie nie mamy
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Konrad Szymański, sekretarz stanu do spraw europejskich, wiceminister spraw zagranicznych.
wPolityce.pl: Panie ministrze, jak duży fragment spotkania ministrów „unijnych” był poświęcony Polsce, praworządności w naszym kraju i procedurze z art. 7? Ile trwała i w jakiej atmosferze odbyła się ta debata?
Konrad Szymański: To był jeden z trzech dużych tematów spotkania Rady ds. Ogólnych. Rozmawialiśmy przede wszystkim o przygotowaniu tematyki marcowej Rady Europejskiej i celach Prezydencji bułgarskiej. O zastosowaniu art. 7 wobec Polski rozmawialiśmy na koniec. Krótko zabrały głos niemal wszystkie delegacje doceniając fakt dialogu, podkreślając wagę praworządności i oczekując porozumienia. Polska podziela ten punkt widzenia, choć pewnie czasami mamy coś innego na myśli. To była rzeczowa, aczkolwiek bardzo ogólna rozmowa.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że wielu ministrów zabrało głos ws. Polski. Czy na podstawie tych wystąpień możemy wysnuć wnioski co do ewentualnego poparcia Polski w sporze z KE? Czy jest realna szansa na zbudowanie koalicji ośmiu, dziewięciu krajów, które ostatecznie zablokowaliby procedurę?
Dziś nie można stwierdzić niczego pewnego na temat zachowania państw członkowskich, gdyby doszło do glosowania w sprawie Polski. Porażka starań jakie podejmujemy w celu porozumienia będzie porażką UE i to będzie całkowicie nowa sytuacja.
Co dalej z procedurą? Na dziś wygląda to tak, że możemy spodziewać się, że na kolejnych posiedzeniach dojdzie do głosowania ws. Polski i ew. drugiego etapu procedury, czy raczej sprawa „rozejdzie się po kościach” i zostanie zatrzymana na poziomie dyskusji?
Głosowanie na forum Rady ds. Ogólnych kończy sprawę. Nawet jeśli jest niekorzystne, Radzie pozostaje tylko ewentualne monitorowanie sytuacji w kraju. Nie można mówić o kolejnych etapach. To postępowanie z art. 7.1 w tym sensie nie jest sankcyjne. Sankcyjne jest postępowanie w Radzie Europejskiej na podstawie przepisów art. 7.2 i 7.3, które dziś nie ma żadnych szans powodzenia. To są jednak niezależne procesy, nie wynikają z siebie.
Jakie było nastawienie Fransa Timmermansa? Czy możemy ocenić, że w ostatnich tygodniach zmienił on ton i nastawienie wobec naszego kraju? Czy rozmawiał Pan też z nim nieoficjalnie, przed lub po posiedzeniu?
Rozmawiamy ostatnio często. Ton i nastrój tych kontaktów, szczególnie Premiera Morawieckiego i Ministra Czaputowicza jest bardzo dobry. To nie zmienia jednak niczego istotnego w zakresie treści. Istotna kontrowersja w sprawie polskich reform pozostaje nierozwiązana. Po dwóch latach narastających napięć i wymiany oficjalnych pism trudno ją szybko rozwiązać.
Czy widzi Pan pole do możliwego kompromisu między Polską a KE? Z jednej strony polskie argumenty ws. reformy wymiaru sprawiedliwości, z drugiej presja KE ws. ewentualnych zmian w tej reformie. Czy Polska jest gotowa do jakiejś nowelizacji ustaw o SN, KRS czy sądach powszechnych? Czy raczej maksimum tego, gdzie możemy się posunąć to jeszcze większa gotowość do dialogu i tłumaczenia naszych racji, np. poprzez białą księgę? Jak Pan ocenia też stanowisko KE w tej sprawie?
Najpierw musimy lepiej zrozumieć naturę swoich stanowisk. Oczekujemy od instytucji i państw UE rzetelnego zapoznania się z naszą argumentacją. Zarzuty KE są też różnej rangi. Zmiany prawa w państwach członkowskich są konieczne, gdy następuje prawomocne orzeczenie Trybunału. Tu takiego orzeczenia na razie nie mamy.
Dopytuje, ponieważ przedstawiciele niemieckiego rządu mówią wprost, że „ostatecznie liczą się czyny, a nie słowa” w sprawie naszych zmian w sądownictwie. Nie jest tak, że to ostatnie „ocieplenie” to tylko teatr i gra pozorów, bo gdy przyjdzie co do czego, to trudno będzie o porozumienie ws. konkretów?
Wiele się już wydarzyło. Reformy zaproponowane przez Prezydenta są istotną korektą krytykowanych wcześniej przepisów. To są czyny, nie tylko słowa. W tej sprawie trudno oczekiwać, że Polska i polski Sejm podejmie działania legislacyjne na podstawie opinii. Takim gruntem w UE są tylko orzeczenia Trybunału. Polski parlament jest suwerenem i jeśli zechce może wszystko, ale muszą ku temu być istotne przesłanki związane z naszym rozumieniem interesu publicznego.
Czy obie strony (KE i Warszawa) naszkicowały jakiś czasowy horyzont co do kolejnych kroków czy efektów rozmów?
Rada będzie działała zgodnie z własnym rytmem. Mamy zaplanowane posiedzenia do końca roku Równolegle będzie się toczył proces polityczny. Nie zależy nam na przeciąganiu tej sprawy. Oczekujemy tylko rzetelnej analizy naszych argumentów.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/383625-nasz-wywiad-konrad-szymanski-z-fransem-timmermansem-rozmawiamy-ostatnio-czesto-ton-i-nastroj-tych-kontaktow-sa-bardzo-dobre