Mateusz Kijowski nie pozwala o sobie zapomnieć. Właśnie założył stowarzyszenie „Wolność, Równość, Demokracja”, którego celem będzie zbiórka pieniędzy dla najbardziej aktywnych działaczy. Imponujące! Zadłużony alimenciarz, który oszukał swoich kolegów z KOD, znalazł sposób na królewskie życie. Pierwszy beneficjent „stypendium wolności” najwyraźniej poczuł jego słodycz i postanowił przekuć go na działanie stałe.
Zaczniemy od Stypendium Wolności – organizacji pomocy dla tych, którzy przez aktywność opozycyjną popadli w tarapaty. Jednocześnie włączamy się w działania szerokich środowisk zmierzających do dobrego przygotowania nas wszystkich do wyborów samorządowych. Mamy również nadzieję na ułatwienie współpracy między różnymi środowiskami aktywnie działającymi dla dobra społeczeństwa obywatelskiego
– napisano na stronie stowarzyszenia.
W rozmowie z portalem wPolityce.pl rzecznik WRD – Paweł Wiszniewski – przekonuje, że nie jest to zbiórka na osobę Mateusza Kijowskiego, lecz na działaczy znajdujących się w trudnej sytuacji. Tak czy inaczej, zbierają na samych siebie. Jak na razie wyżebrali 2 tysiące zł.
Zastanawiający jest jednak upór Kijowskiego, z jakim stara się pozostać w przestrzeni publicznej. Skompromitowany, wypluty przez Komitet Obrony Demokracji, uparcie wraca na pierwsze strony gazet. Nie ma problemów z żebraniem o pieniądze, z uskarżaniem się na własną sytuację materialną. Przyznaje nawet, że jego długi alimentacyjne są tak wysokie, że nie opłaca mu się iść do pracy za średnią krajową. Woli więc korzystać z publicznych zbiórek. Każdy inny zdrowy, zdolny do pracy mężczyzna zapadłby się na jego miejscu pod ziemię. Mateusz Kijowski przeciwnie. Staje na czele kolejnej organizacji, która nie ukrywa swoich celów. Będzie żebrać o pieniądze na zaspokojenie potrzeb własnych członków. Osobliwe.
Co sprawia, że Kijowski - pomimo bolesnej porażki - chce kolejny raz odegrać rolę „ludowego trybuna”? Uzależnienie od popularności czy może konieczność wypełnienia zadań, jakie powierzyli mu mocodawcy? W KOD pojawił się znikąd. Popularność zdobył z dnia na dzień. Widać było, że otrzymuje niemałe wsparcie. Być może próbuje w ten sposób zrealizować przyjęte na siebie zadania?
Problem jednak w tym, że pseudoobywatelskie ruchy zgromadzone wokół totalnej opozycji, totalnie się nie sprawdziły. Ubolewa nad tym obecny szef Komitetu Obrony Demokracji.
Nastroje w społeczeństwie się zmieniły. Jest jakieś takie zmęczenie, zniechęcenie. Nie jesteśmy w stanie zmusić ludzi do wyjścia na ulice. To, że ogłosimy demonstrację, to jeszcze nie oznacza, że ludzie przyjdą. To nieprawda, że wielu ludzi się już nie angażuje czy zmieniło poglądy, ale raczej zniechęcili się do tej formy protestu
– przyznaje Krzysztof Łoziński.
Najwyraźniej rozwibrowana histeria, z jaką Platforma i Nowoczesna próbowały sterować społecznymi emocjami, przestała być traktowana poważnie. Zbiorowy amok przeminął. Nawet oddani członkowie KOD weryfikują paranoidalne stany opozycji i konfrontują je z rzeczywistością. W tym starciu przegrany jest tylko jeden. Zwłaszcza, gdy przywódcy tej paranoidalnej hipnozy kompromitują się jeden po drugim.
Jak opozycja poradzi sobie z brakiem paliwa do uruchomienia scenariusza „ulica obala PiS”? W tym stanie można spodziewać się wszystkiego. Kryzys izraelsko-polski i 50. rocznica Marca ‘68 będą otoczone szczególną troską totalniaków…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/383439-jaki-bedzie-kolejny-cel-polityczny-kijowskiego-zalozy-partie-nierobow