Staram się przekonać kolegów do swojej kandydatury, a liderzy pięciu grup, którzy wszczęli nieszczęsną procedurę wobec pana Czarneckiego deklarowali, że będą respektować zasadę, że jest to miejsce dla EKR-u
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ekonomista prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.
wPolityce.pl: Jedyny Pana kontrkandydat na wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Belgijka Helga Stevens wycofała się z ubiegania na to stanowisko. Możemy zacząć już Panu gratulować?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Nie, nie uprzedzajmy wyniku procesu demokratycznego. Jestem jedynym kandydatem EKR, w czwartek jest natomiast wybór przez cały parlament. Staram się przekonać kolegów do swojej kandydatury, a liderzy pięciu grup, którzy wszczęli nieszczęsną procedurę wobec pana Czarneckiego deklarowali, że będą respektować zasadę, że jest to miejsce dla EKR-u. Mówi się jednak, że być może pojawi się jakiś kandydat. Słyszałem również opinię, że pewna europoseł z Polski stara się namawiać kolegów, żeby na mnie nie głosowali.
Grzegorz Schetyna deklarował, że nie będzie głosował przeciwko kandydaturze Polaka, mimo to pojawiają się w tej formacji głosy sceptyczne w stosunku do Pana kandydatury. Jak Pan je odbiera?
Jest czternastu wiceprzewodniczących PE, sam głosowałem na wielu kolegów, których opinii czy poglądów politycznych nie podzielam. Niezależnie, czy byli oni z grupy socjalistów i demokratów, zielonych czy liberałów. w PE dąży się do tego, by istniała równowaga w reprezentowaniu różnych sił politycznych w prezydium. Te negatywne głosy z PO są dla mnie o tyle charakterystyczne, że pokazują, iż tak naprawdę wielu polityków PO nie rozumie natury tego głosowania i samego PE, a może w związku z tym i UE. I to pomimo tego, że deklarują się jako euroentuzjaści. Świadczy to również o ich niechętnym stosunku do demokracji, którą tak często wywieszają na sztandary. Znaczyłoby to, że są gotowi zaakceptować tylko te osoby, które podzielają ich własne poglądy polityczne. Ci politycy PO, którzy tak się wypowiadają, twierdząc, że są obrońcami pluralizmu, demokracji, różnorodności opinii i partii politycznych, a w gruncie rzeczy zawsze dążą do zawężenia dyskursu i wykluczenia. I to jest dla mnie bardzo głęboki rys antydemokratyczny tej partii, która zresztą w ciągu 8 lat ich rządzenia często się objawiał.
Słowa posła Kierwińskiego są jednak znamienne, bo kreują fałszywy Pana wizerunek. Polityk PO powiedział: „Pan profesor jest znanym eurosceptykiem, a trudno być wiceszefem PE i tak naprawdę podkopywać fundamenty UE”.
Nie podkopuję fundamentów UE, nie jestem znanym eurosceptykiem. Prawo i Sprawiedliwość i cała grupa EKR jest partią eurorealistyczną. Nie jesteśmy federalistami, lecz opowiadamy się za unią opartą na państwach członkowskich. Dlatego bardzo często krytykuję różne aspekty UE. Charakterystyka moich poglądów przedstawiona przez posła Kierwińskiego odbiega jednak bardzo od rzeczywistości. Te skrajne poglądy, które Platforma Obywatelska nam i mnie osobiście przypisuje oparte są na przekłamaniach i wyolbrzymieniach naszych wypowiedzi czy działań. W dodatku uważam, że nawet gdybym był eurosceptykiem, to również miałbym takie samo prawo uczestniczyć na takich samych zasadach, jak wszyscy inni, w wyborach w UE i w PE. Zawsze uważałem, że nie można kogokolwiek wykluczyć z procesu demokratycznego, np. stanowienia prawa czy dyskusji nad jakimś sprawozdaniem, skoro wszyscy posłowie mają taki sam mandat jak ci, którzy są euroentuzjastami. Opinie polityków PiS kwestionujące moją kandydaturę przeczą zasadom unijnym i regułom PE i są obliczone jedynie na użytek polityki wewnętrzne. Nie mają także większego znaczenia. Nie sądzę też, aby opinia pana posła Kierwinskiego wpłynęła na sposób, w jaki będą głosować europarlamentarzyści w czwartek.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/383419-trzy-pytania-doprof-krasnodebskiego-slyszalem-opinie-ze-pewna-europosel-z-polski-stara-sie-namawiac-kolegow-by-na-mnie-nie-glosowali