Ponieważ Włodzimierz Cimoszewicz z wrodzoną sobie uczciwością i ogładą wziął udział w szkalowaniu naszego narodu, w najnowszym numerze tygodnika „Sieci” piszemy z Marcinem Wikłą o mało chwalebnych momentach w życiorysie byłego premiera. Sporo ich było. Ta postać zasługuje na obszerną biografię polityczną, w końcu z komunistycznego aparatczyka stał się jednym z najważniejszych polityków III RP, piastujących najwyższe stanowiska. Był nawet plan, by umieścić go w strukturach międzynarodowych. Na szczęście się nie powiódł.
To jeden z tych wątków, które w naszym artykule „Towarzysz Włodzimierz” nie zmieściły się. Przypomnę więc o nim tutaj. Jest kwiecień roku 2009. Cimoszewicz dostaje od premiera Donalda Tuska propozycję kandydowania na stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy.
Polski nie stać na marnowanie zasobów kadrowych
-– mówił wtedy Tusk o postkomuniście. Ruch premiera odczytywany był przede wszystkim jako wykonany na użytek wewnętrzny – dalsze rozbijanie lewicy, odebranie jej jednego z kandydatów na kandydata na prezydenta w zbliżających się za rok wyborach (jest rok przed katastrofą smoleńską, Tusk to murowany kandydat PO, czyści sobie przedpole), a jednocześnie ukłon w stronę wyborców SLD i dalsze zabieganie o ich głosy (po zwerbowaniu m.in. Danuty Huebner).
Cimoszewicz szybko się zgadza i choć nie ma większych szans (jego kontrkandydatem będzie socjaldemokrata z Norwegii Thorbjorn Jagland, który ostatecznie zwycięży otrzymując dwukrotnie więcej głosów) rozpoczyna kampanię.
W jej ramach jedzie m.in. do USA, gdzie odbywa liczne spotkania z przedstawicielami organizacji żydowskich. Dlaczego? Stany Zjednoczone oraz Izrael mają status członków-obserwatorów przy RE. Ale to niesłychanie wpływowe środowisko. Cimoszewicz ma w nim czego szukać.
W Lidze Przeciwko Zniesławianiu (Anti-Defamation League) wspólnie zatroskano się wzrostem antysemityzmu w Europie, również w Polsce.
Kolejne spotkanie odbyło się w nowojorskiej siedzibie International Society for Yad Vashem, kierowanej przez Eli Zborowskiego, pochodzącego z podczęstochowskich Żarek, uratowanego podczas okupacji przez dwie polskie rodziny. Przybyli także liderzy innych renomowanych organizacji żydowskich, m.in.: sekretarz generalny Światowego Kongresu Żydów Michael Schneider, Malcolm Hoenlein, wiceprezydent wykonawczy Conference of Presidents of Major Jewish Organizations, organizacji grupującej przywódców największych organizacji żydowskich; Julius Berman, przewodniczący Żydowskiej Konferencji Odszkodowań Wojennych i jej sekretarz Saul Kagan, a także Michael Miller, wiceprzewodniczący wykonawczy Rady Stosunków Żydowskich.
Zwrócono przede wszystkim uwagę na fakt, iż polski kandydat jednoznacznie dostrzega historyczną rolę Żydów w formowaniu Europy i ich znaczący udział w jej współczesności. Z zainteresowaniem wysłuchali planów reformowania Rady Europy, jakie ma Włodzimierz Cimoszewicz. Przede wszystkim w planie znaczącego zwiększenia roli tej organizacji. Podkreślono, że Cimoszewicz jest tym polskim politykiem, który zawsze był gotów do dialogu polsko-żydowskiego. Nawet jeżeli dotyczył on spraw trudnych, budzących kontrowersje i emocje.
Poruszono temat mienia zgarniętego przez hitlerowskie władze okupacyjne i powojenne komunistyczne oraz bezowocne próby rozwiązania tego bolesnego problemu przez kolejne władze III RP. Sprawa ma trudny do przecenienia aspekt humanitarny, negatywnie pozycjonujący Polskę w rodzinie państw europejskich. Przypomniano również, że w całości mienia, jakie objęte byłoby zadośćuczynieniem, jego żydowscy właściciele i ich spadkobiercy stanowią grupę zaledwie kilkunastoprocentową, zaś przygniatającą większość Polacy.
W Nowym Jorku został przyjęty również przez Eliego Wiesela, pisarza, laureata pokojowego Nobla.
Znając pana wiele lat, jako polityka i profesora, oraz człowieka dialogu i wroga wszelkich form ksenofobii i szowinizmu, uważam, że dobrze poradzi pan sobie także w roli, do której aspiruje. Życzę tego panu i Polsce, której jest pan jednym z najwybitniejszych przedstawicieli
-– wypalił Wiesel o Cimoszewiczu. Tu dochodzimy do sedna sprawy. Znajomość obu panów zaczęła się bowiem w 1996 r., gdy były kontakt operacyjny „Carex” pełnił funkcję premiera. Wtedy też miało miejsce wydarzenie, które tłumaczy, dlaczego Żydzi tak podkreślali piękną gotowość Cimoszewicza do polsko-żydowskiego dialogu.
6 lipca 1996 r. w Kielcach odbywały się uroczystości 50. rocznicy pogromu Żydów. Odkopaliśmy przemówienie Cimoszewicza z tamtego dnia. W imię pojednania polsko-żydowskiego przedstawia nasz naród jako antysemitów, a Polskę – jako złą macochę. Choć, jak widzimy w poniższym cytacie, doskonale zdawał sobie sprawę, że masakra z 1946 r. nie jest tak jednoznaczna, a kwestia inspiracji i udziału w niej najtwardszych stalinowców (z których się wywodził) była kluczowa.
Polska przez wieki bywała dla Żydów matką. Dzisiejsza tragiczna rocznica przypomina, że Polska bywała dla Żydów również i macochą. […] Pogrom kielecki – niezależnie od tego, kto go inspirował – jest także cząstką naszej pamięci. Nie możemy jej nigdy wymazać ze świadomości pokoleń. […] Zbrodnia, której 50. rocznicę obchodzimy, pokazuje, że hitlerowski faszyzm zapuścił korzenie rasowej i religijnej nienawiści, antysemityzmu i ksenofobii również wśród swoich przyszłych ofiar. Wyzuł wielu spośród tych, którzy przeżyli, z uniwersalnych zasad moralnych. Skłaniać to musi do pokutniczej zadumy
-– mówił premier Cimoszewicz.
W polskim internecie próżno szukać opisów tamtego wydarzenia. Ale doskonale zachowały się na stronach mediów ze świata, dziś tak chętnie fałszujących historię i wspierających izraelskie kłamstwa - „New York Timesa”, „Libération”, „De Volkskrant” czy „El Pais”.
Najlepszym komentarzem do tamtej przemowy jest fragment homilii wygłoszonej po kilku dniach przez ks. bp. Adama Lepę:
Za zamieszki w Kielcach przeprasza się ze strony wszystkich Polaków, a nie ówczesnych ciemiężycieli Narodu. Niedługo doczekamy się przeprosin ze strony wszystkich Polaków za zamordowanie księdza Popiełuszki.
Przypominam rok 1996, by pokazać, jak mocno establishment III RP (w dużej mierze postkomunistyczny) zapracował na to, co obserwujemy dziś. I znów autorytetami i akolitami opartej na fałszu przyjaźni polsko-izraelskiej stają się ludzie, którzy długie dekady swojego życia poświęcili na umacnianie systemu kłamstwa i zniewolenia, którzy dorastając nasiąkali nienawiścią do wolnej Polski.
PS. Polecam Państwu najnowszy numer tygodnika „Sieci”. Poza artykułem o Włodzimierzu Cimoszewiczu i szczegółach jego współpracy z SB jako KO „Carex”, przeczytają Państwo też artykuł Piotra Gontarczyka o Marianie Cimoszewiczu, ojcu Włodzimierza, wysokim oficerze Informacji Wojskowej, ciekawy wywiad braci Karnowskich z Jonnym Danielsem i wiele innych ciekawych artykułów.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/383377-cimoszewicz-oczernianie-polakow-ma-w-genach-przypomnijmy-jego-zaslugi-jako-premiera-przed-22-laty