„Wojna żydowska”, w której radzi nieradzi uczestniczymy, jest czynnikiem tak potężnym, że wywierającym bardzo wiele skutków, nawet w merytorycznie nie związanych z nią obszarach. O niektórych z tych skutków jest głośno, ale inne, o dziwo, pozostają kompletnie nie nazwane i nie skomentowane. Nazwijmy więc i skomentujmy jeden z tych ostatnich. Doprawdy zadziwiające, że dotąd żaden z komentatorów (mam na myśli przede wszystkim tych nieprzychylnych PiS-owskiej władzy, bo przecież byłoby to potwierdzeniem tez, które od dawna głoszą) nie zwrócił na niego uwagi.
Chodzi otóż o fakt, że niemal wszyscy (ze mną włącznie) mają nadzieję, że Trybunał Konstytucyjny, do którego nowelizację ustawy o IPN skierował prezydent, wybawi Polskę z bardzo niebezpiecznej pułapki, dając rządzącym możliwość wycofania się z niej bez utraty twarzy. Nikt natomiast nie zwraca uwagi na fakt, że te nadzieje oznaczają, iż król jest nagi. Bowiem wszyscy, również po stronie PiS-owskiej, milcząco uznają za oczywiste, że Trybunał w jego odnowionym składzie jest po prostu ciałem politycznym, które wykona to, czego Centralny Ośrodek Dyspozycji Politycznej będzie od niego chciał.
A w dodatku, wykonując tę nieformalną dyrektywę, TK postąpi dokładnie w sposób, który prawicowi krytycy polskiego i w ogóle zachodniego sądownictwa konstytucyjnego dotąd z ogniem krytykowali. Bo morze atramentu przelano (ja też przelałem) opisując, jak sądownictwo owo - i w IIIRP, i na całym Zachodzie - pełzająco, ale konsekwentnie odchodziło od swego pierwotnego założenia, uzurpując sobie kompetencje, bynajmniej nie przewidywane dla niego wtedy, kiedy oryginalne, wąskie założenia systemu trybunałów, kontrolujących prawo były wykuwane. Nie ograniczając się do interweniowania wyłącznie wtedy, kiedy jakaś ustawa jest w jasny sposób sprzeczna z zapisem konstytucji, tylko przyznając sobie prawo do wyprowadzania bardzo daleko idących wniosków z abstrakcyjnych, bardzo ogólnych norm. Innymi słowy – podejmowania de facto decyzji politycznych, których deklarowana prawna podstawa była ogólnikowa, nieoczywista, i mogła równie dobrze posłużyć do wyprowadzenia wniosków diametralnie odmiennych. A zdaniem jeszcze innych – nie powinna w ogóle służyć do uzasadniania konkretnych, prawnopolitycznych wniosków.
Według konserwatywnych krytyków systemu trybunalskiego było to nadużyciem.
Otóż uznanie za niekonstytucyjną nowelizacji ustawy o IPN (do której skądinąd mam stosunek krytyczny) nie może moim zdaniem zostać dokonane na podstawie intelektualnych założeń prawicowych publicystów i polityków, którzy dotąd deklarowali iż Trybunał powinien ograniczyć swoje ingerencje wyłącznie do spraw, w których niezgodność jakiejś ustawy z konstytucją jest oczywista. Bo na podstawie demonstrowanego dotychczas, wąskiego, konserwatywnego podejścia do tych spraw, według mnie i nie tylko według mnie, za niezgodną z ustawą zasadniczą nowelizacji uznać nie sposób. Można natomiast to zrobić, kierując się rozszerzającą filozofią, wyznawaną dotąd przez Trybunały w IIIRP. Filozofią, według prawicy, błędną i w istocie antydemokratyczną.
Przy czym powiedziawszy to, muszę raz jeszcze stwierdzić, że choć tę krytykę systemu uzurpowania sobie nowych kompetencji przez system trybunalski podzielam, to zarazem mam nadzieję, iż w konkretnej sprawie nowelizacji TK, który w nowym składzie miał od owego uzurpatorskiego podejścia odchodzić, podepcze to słuszne założenie. Takie bywają paradoksy polityki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/383157-krol-jest-nagi-czyli-co-wynika-z-pewnego-powszechnego-zalozenia