Pochodząca z Katowic eurokomisarka do spraw rynku wewnętrznego i usług Elżbieta Bieńkowska swoim outfitem, czyli urodą, wystrojem i makijażem przypomina kierowniczkę działu sprzedaży kosmetyków w jakimś Lidlu czy innym markecie oferującym produkty dwa w jednym.
Ale Elżbieta Bieńkowska jest osobistością europejską i jako taka zabiera głos w imieniu UE, a tak naprawdę w obronie dogorywającej Platformy Obywatelskiej.
Odgarniając blond fryzurę ostrzegła młodzież studencką zebraną na seminarium zorganizowaną w Krakowie przez niemiecką Fundację Konrada Adenauera i młodzieżówkę Europejskiej Partii Ludowej EPP, przed brakiem wolności, zwłaszcza ekonomicznej, w Polsce Prawa i Sprawiedliwości. Z jej ust padły między innymi następujące słowa:
Sytuacja w Polsce nie jest normalnością.
Młodzi Polacy nie upadli z wrażenia, bo Bieńkowska to zdanko wyjęła z ust swego patrona i przyjaciela Donalda Tuska, który przed laty uznał, że „polskość to nienormalność”.
Swoją drogą można było by się spodziewać po Bieńkowskiej czegoś bardziej oryginalnego, niż małpowanie Tuska, przecież od tamtych czasów, czyli końca lat 80-tych ubiegłego stulecia, minęły dekady i świat się zmienił, zmieniła się też polska młodzież, do której należała wówczas 54-letnia dziś komisarka Bieńkowska.
Otóż polska młodzież uzyskała dostęp do informacji i nie musi czytać „Gazety Wyborczej” czy „Newsweeka”, żeby dowiedzieć się i to wręcz błyskawicznie, co się dzieje na świecie, a zwłaszcza w Polsce, np.kto jest głupi, a kto jest mądry.
Dowiedzieć się i wyrobić sobie opinię, również na temat Elżbiety Bieńkowskiej. Może np. sprawdzić - wszak w internecie nic nie ginie- co mówiła w restauracji „Sowa i Przyjaciele” do ówczesnego szefa CBA Pawła Wojtunika o zarobkach ludzi na stanowiskach w III RP:
**6 tysięcy? Za tyle pracuje złodziej albo idiota”.
Święta racja, w skorumpowanej Polsce pod rządami Tuska i jego „elyty” złodziej nie był idiotą i w majestacie prawa rabował kasę państwa, co pokazują niemal codzienne zatrzymania tych co nie pracują za 6 tys. zł. lecz za pochodzące ze złodziejstwa grube miliony.
Pani Bieńkowska, zamknięta w brukselskim „jajku” utraciła kontakt z rzeczywistością, na co choruje zresztą cały lewacko-liberalny establishment, a zwłaszcza kontakt z młodzieżą.
Otóż polska młodzież swój rozum ma i śmiem twierdzić, dużo większy od „bardzo małego rozumku” naszej europejskiej blondynki. Wie też dlaczego ostrzega ona przed brakiem ekonomicznej wolności w naszym kraju, bo włączyła się do całkiem beznadziejnej walki Schetyny i jego Platformy Obywatelskiej z Prawem i Sprawiedliwością. PO tonie, a wraz z nią ideologia nosicielek i nosicieli „europejskich wartości”, w które wierzą już tylko skołowane lemingi i postkomunistyczni emeryci, czyli jakieś 10 procent społeczeństwa.
I takie w rzeczywistości jest poparcie dla partii Bieńkowskiej, która nie dzięki walorom intelektualnym ale dzięki przyjaźni z Tuskiem zarabia w Brukseli blisko 90 tys. zł miesięcznie. Dla tych pieniędzy gotowa jest opluwać państwo polskie dopóki Komisja Europejska będzie szantażować nasz rząd artykułem 7, ale wygląda na to, że Bruksela nie liczy już na powrót PO do władzy. Poza tym im bardziej wspiera tą partyjną klikę, tym bardziej rośnie poparcie dla PiS-u. Nic dziwnego, że dochodzi do wniosku, że ta gra jest nie warta świeczki.
Nie pomoże już nic, również na nic zda się udział Bieńkowskiej w Radzie Krajowej PO. Antypisowski bulgot Schetyny czy skompromitowanego Sikorskiego tylko jeszcze bardziej zaszkodzi wizerunkowi tej śmiechu wartej „totalnej opozycji”. Partii skłóconej, która zamieniła twarz na wykrzywioną złością gębę. Młodzież to widzi, pani Bieńkowska i ma panią i jej towarzystwo wzajemnej adoracji głęboko w…nosie.
No więc, do kogo ta mowa?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/383109-do-kogo-ta-mowa-pani-bienkowska-chyba-do-lemingow-bo-polska-mlodziez-swoj-rozum-ma