To po co jest ta ustawa? Jaką prawdę ma chronić?
Tę bezsprzeczną i niepodlegającą dyskusji. Tę, która dla większości Polaków jest oczywista, a mimo to jest często kwestionowana w świecie, a także przez bardzo marginalne środowiska w Polsce.
Taką bezsprzeczną, historyczną prawdą jest fakt, że to Niemcy napadli w 1939 roku na Polskę. I to, że to polska armia, w której obok Polaków służyły także dziesiątki tysięcy żydowskich żołnierzy i oficerów, jako pierwsza przeciwstawiła się zbrojnie nazistowskiej machinie Hitlera. A także to, że to polscy żołnierze, w tym żydowskiej narodowości, przelewali krew w obronie państwa polskiego, które dziś niektórzy oskarżają o Holokaust. Polska zaatakowana przez Niemców i jej koalicjantów ze wszystkich stron, po tygodniach walk obronnych, straciła całe terytorium. Rząd, który z częścią sił zbrojnych znalazł się na emigracji, i podziemny ruch oporu nie były w stanie skutecznie chronić nie tylko swoich żydowskich, lecz także polskich obywateli. W wyniku rozpętanej przez Niemców wojny zginęły ponad 3 miliony polskich Żydów i niemalże tyle samo Polaków. Mimo utraty terytorium stworzyliśmy największą w Europie podziemną armię i jedyną w okupowanych krajach podziemną instytucję pomagającą Żydom, czyli Żegotę. Emigracyjny rząd przekazał jej prawie półtora miliona dolarów, co jak na tamte czasy dla Polskiego Rządu na Uchodźstwie było bardzo znaczącą kwotą.
Niezaprzeczalnym historycznym faktem jest także to, że nie został stworzony w Polsce kolaboracyjny rząd, tak jak w większości okupowanych państw Europy, których władze wspomagały III Rzeszę w eksterminacji Żydów. We wszystkich niemieckich obozach koncentracyjnych zginęły setki tysięcy Polaków. I to Polacy alarmowali świat o zbrodniach na ich żydowskich współobywatelach. To oficer podziemnej Armii Krajowej Witold Pilecki dał się uwięzić w Auschwitz, żeby dokumentować Holokaust i słać na Zachód dramatyczne raporty.
Faktem jest także to, że mimo wprowadzonego w okupowanej Polsce prawa, na mocy którego za pomoc Żydom Niemcy karali z miejsca śmiercią całe polskie rodziny. A zdarzało się, że w czasie takich egzekucji Niemcy palili ludzi w ich domach żywcem. To mimo takiego terroru Polacy na dużą skalę udzielali Żydom wsparcia. W sytuacji zagrożenia życia własnego i własnych dzieci było to przejawem niebywałego heroizmu. Nieporównywalnym z udzielaniem pomocy żydowskich obywatelom w innych okupowanych krajach, gdzie za taką pomoc groziło z reguły co najwyżej więzienie. Po to, żeby uratować Żydów ukrywających się w Polsce, potrzebne było zaangażowanie się setek tysięcy Polaków. Ta liczba jest różnie przedstawiana przez naukowców, ale zawsze jest mowa o setkach tysięcy. Wśród bohaterów, którym izraelski Instytut Yad Vashem przyznał za ratowanie Żydów medal „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, najwięcej jest właśnie Polaków – ponad jedna czwarta.
Dlatego Polacy mają prawo się bronić przed skandalicznymi i kłamliwymi zarzutami, że jako naród są współwinni Holokaustu.
Padają jednak zarzuty, że Polacy nie zapobiegli niemieckim zbrodniom na Żydach na terenie swojego kraju.
Tak, jak nie zapobiegli śmierci prawie trzech milionów Polaków, w tym setek tysięcy w obozach koncentracyjnych. Tak, jak nie zapobiegli wywożeniu kolejnych milionów obywateli do niewolniczej pracy w Niemczech. Tak, jak nie zapobiegli zabiciu 200 tysięcy Polaków w czasie Powstania Warszawskiego, które wybuchło przeszło rok po pacyfikacji powstania w Getcie Warszawskim. Tak, jak nie udało się ocalić ok. 60 tysięcy polskich mieszkańców warszawskiej Woli i Ochoty, których Niemcy wymordowali w kilka dni, a stosy ciał, w tym kobiet i dzieci, sięgały pierwszego piętra domów. Tak samo jak nie udało się zapobiec grabieży i zniszczeniu przez okupantów ogromnej części majątku narodowego, ciągle nakładanym gigantycznym kontrybucjom itd.
Nie byliśmy w stanie zapobiec mordowaniu Polaków i nie mogliśmy skutecznie przeciwstawić się eksterminacji Żydów, której Niemcy dokonywali z demoniczną zawziętością. To był czas terroru, o którym często wielu nie wie lub nie chce o tym pamiętać. Stawianie więc zarzutów Polakom, którzy nie mogąc skutecznie ratować się sami, pomagali Żydom jak potrafili, jest bardzo krzywdzące i niesprawiedliwe. Sugerowanie możliwości sprzeciwienia się niemieckiemu terrorowi jest zupełnie oderwane od historycznych realiów i wynika albo ze skrajnie złej woli, albo ze skrajnej ignorancji.
Wobec tych, którzy zaprzeczają tej prawdzie – gdy już niebawem wejdzie w życie znowelizowana ustawa o IPN – zostaną więc wyciągnięte konsekwencje?
Procedury trwają, młyny sprawiedliwości mielą wolno. Jeśli zajdzie podejrzenie popełnienia przestępstwa, prokuratura – na mocy obowiązującego prawa – rozstrzygnie, czy wszczynać śledztwo. A z pewnością nie będzie wszczynać postępowań w tych sprawach, które jak wspomniałem w ogóle nie leżą w zakresie działania tego przepisu. Prokurator w przypadku postępowania powoła biegłych, którzy rozstrzygną, czy rzeczywiście doszło do zakłamywania historii wbrew oczywistym faktom. Ustalenia, zwłaszcza w budzącej tak wielkie kontrowersje sprawie, muszą być niezbite. Zanim prokuratura zdąży postawić komukolwiek zarzuty, to z całą pewnością na temat ustawy o IPN wypowie się Trybunał Konstytucyjny. Jego orzeczenie będzie dla prokuratorów wiążącą wskazówką, jak stosować nowe prawo, gdyż wyroki Trybunału są w Polsce powszechnie obowiązujące.
Spodziewa się Pan wyciszenia emocji wokół ustawy?
Mam nadzieję, że emocje ustąpią racjonalnym argumentom. Niebawem będziemy czcić kolejną rocznicę powstania w getcie w Warszawie. Nie chcę, żeby kiedyś stawiane przez Niemców mury dzieliły Polaków i Żydów. Łączy nas prawie tysiąc lat dobrej, wspólnej historii i nie wolno pozwolić na to, by cokolwiek mogło nas podzielić.
kk/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To po co jest ta ustawa? Jaką prawdę ma chronić?
Tę bezsprzeczną i niepodlegającą dyskusji. Tę, która dla większości Polaków jest oczywista, a mimo to jest często kwestionowana w świecie, a także przez bardzo marginalne środowiska w Polsce.
Taką bezsprzeczną, historyczną prawdą jest fakt, że to Niemcy napadli w 1939 roku na Polskę. I to, że to polska armia, w której obok Polaków służyły także dziesiątki tysięcy żydowskich żołnierzy i oficerów, jako pierwsza przeciwstawiła się zbrojnie nazistowskiej machinie Hitlera. A także to, że to polscy żołnierze, w tym żydowskiej narodowości, przelewali krew w obronie państwa polskiego, które dziś niektórzy oskarżają o Holokaust. Polska zaatakowana przez Niemców i jej koalicjantów ze wszystkich stron, po tygodniach walk obronnych, straciła całe terytorium. Rząd, który z częścią sił zbrojnych znalazł się na emigracji, i podziemny ruch oporu nie były w stanie skutecznie chronić nie tylko swoich żydowskich, lecz także polskich obywateli. W wyniku rozpętanej przez Niemców wojny zginęły ponad 3 miliony polskich Żydów i niemalże tyle samo Polaków. Mimo utraty terytorium stworzyliśmy największą w Europie podziemną armię i jedyną w okupowanych krajach podziemną instytucję pomagającą Żydom, czyli Żegotę. Emigracyjny rząd przekazał jej prawie półtora miliona dolarów, co jak na tamte czasy dla Polskiego Rządu na Uchodźstwie było bardzo znaczącą kwotą.
Niezaprzeczalnym historycznym faktem jest także to, że nie został stworzony w Polsce kolaboracyjny rząd, tak jak w większości okupowanych państw Europy, których władze wspomagały III Rzeszę w eksterminacji Żydów. We wszystkich niemieckich obozach koncentracyjnych zginęły setki tysięcy Polaków. I to Polacy alarmowali świat o zbrodniach na ich żydowskich współobywatelach. To oficer podziemnej Armii Krajowej Witold Pilecki dał się uwięzić w Auschwitz, żeby dokumentować Holokaust i słać na Zachód dramatyczne raporty.
Faktem jest także to, że mimo wprowadzonego w okupowanej Polsce prawa, na mocy którego za pomoc Żydom Niemcy karali z miejsca śmiercią całe polskie rodziny. A zdarzało się, że w czasie takich egzekucji Niemcy palili ludzi w ich domach żywcem. To mimo takiego terroru Polacy na dużą skalę udzielali Żydom wsparcia. W sytuacji zagrożenia życia własnego i własnych dzieci było to przejawem niebywałego heroizmu. Nieporównywalnym z udzielaniem pomocy żydowskich obywatelom w innych okupowanych krajach, gdzie za taką pomoc groziło z reguły co najwyżej więzienie. Po to, żeby uratować Żydów ukrywających się w Polsce, potrzebne było zaangażowanie się setek tysięcy Polaków. Ta liczba jest różnie przedstawiana przez naukowców, ale zawsze jest mowa o setkach tysięcy. Wśród bohaterów, którym izraelski Instytut Yad Vashem przyznał za ratowanie Żydów medal „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, najwięcej jest właśnie Polaków – ponad jedna czwarta.
Dlatego Polacy mają prawo się bronić przed skandalicznymi i kłamliwymi zarzutami, że jako naród są współwinni Holokaustu.
Padają jednak zarzuty, że Polacy nie zapobiegli niemieckim zbrodniom na Żydach na terenie swojego kraju.
Tak, jak nie zapobiegli śmierci prawie trzech milionów Polaków, w tym setek tysięcy w obozach koncentracyjnych. Tak, jak nie zapobiegli wywożeniu kolejnych milionów obywateli do niewolniczej pracy w Niemczech. Tak, jak nie zapobiegli zabiciu 200 tysięcy Polaków w czasie Powstania Warszawskiego, które wybuchło przeszło rok po pacyfikacji powstania w Getcie Warszawskim. Tak, jak nie udało się ocalić ok. 60 tysięcy polskich mieszkańców warszawskiej Woli i Ochoty, których Niemcy wymordowali w kilka dni, a stosy ciał, w tym kobiet i dzieci, sięgały pierwszego piętra domów. Tak samo jak nie udało się zapobiec grabieży i zniszczeniu przez okupantów ogromnej części majątku narodowego, ciągle nakładanym gigantycznym kontrybucjom itd.
Nie byliśmy w stanie zapobiec mordowaniu Polaków i nie mogliśmy skutecznie przeciwstawić się eksterminacji Żydów, której Niemcy dokonywali z demoniczną zawziętością. To był czas terroru, o którym często wielu nie wie lub nie chce o tym pamiętać. Stawianie więc zarzutów Polakom, którzy nie mogąc skutecznie ratować się sami, pomagali Żydom jak potrafili, jest bardzo krzywdzące i niesprawiedliwe. Sugerowanie możliwości sprzeciwienia się niemieckiemu terrorowi jest zupełnie oderwane od historycznych realiów i wynika albo ze skrajnie złej woli, albo ze skrajnej ignorancji.
Wobec tych, którzy zaprzeczają tej prawdzie – gdy już niebawem wejdzie w życie znowelizowana ustawa o IPN – zostaną więc wyciągnięte konsekwencje?
Procedury trwają, młyny sprawiedliwości mielą wolno. Jeśli zajdzie podejrzenie popełnienia przestępstwa, prokuratura – na mocy obowiązującego prawa – rozstrzygnie, czy wszczynać śledztwo. A z pewnością nie będzie wszczynać postępowań w tych sprawach, które jak wspomniałem w ogóle nie leżą w zakresie działania tego przepisu. Prokurator w przypadku postępowania powoła biegłych, którzy rozstrzygną, czy rzeczywiście doszło do zakłamywania historii wbrew oczywistym faktom. Ustalenia, zwłaszcza w budzącej tak wielkie kontrowersje sprawie, muszą być niezbite. Zanim prokuratura zdąży postawić komukolwiek zarzuty, to z całą pewnością na temat ustawy o IPN wypowie się Trybunał Konstytucyjny. Jego orzeczenie będzie dla prokuratorów wiążącą wskazówką, jak stosować nowe prawo, gdyż wyroki Trybunału są w Polsce powszechnie obowiązujące.
Spodziewa się Pan wyciszenia emocji wokół ustawy?
Mam nadzieję, że emocje ustąpią racjonalnym argumentom. Niebawem będziemy czcić kolejną rocznicę powstania w getcie w Warszawie. Nie chcę, żeby kiedyś stawiane przez Niemców mury dzieliły Polaków i Żydów. Łączy nas prawie tysiąc lat dobrej, wspólnej historii i nie wolno pozwolić na to, by cokolwiek mogło nas podzielić.
kk/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/383048-minister-ziobro-za-ukrywanie-zydow-stracilo-zycie-nawet-kilkadziesiat-tys-polakow-jestesmy-im-winni-obrone-przed-klamstwem-o-polskim-holokauscie-wywiad?strona=2