Nie mam cienia wątpliwości, że pan Adamowicz będzie się rękoma i nogami trzymał stołka. Dla niego sprawy Polski, czy partyjne były tylko narzędziami do budowania osobistej kariery i jak się okazało także majątku. Jego funkcjonowanie w polityce było temu podporządkowane i on z tego nie zrezygnuje, dopóki społeczeństwo w wyborach nie zabierze mu tych zabawek
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Śniadek (PiS).
wPolityce.pl: Od Pawła Adamowicza odsuwają się wszyscy, nawet Lech Wałęsa, on jednak nadal pozuje na samotnego szeryfa walczącego z PiS. Jak skończy się ta jego wojenka?
Janusz Śniadek: Nie mam cienia wątpliwości, że pan Adamowicz będzie się rękami i nogami trzymał stołka. Dla niego sprawy Polski, czy partyjne, były tylko narzędziami do budowania osobistej kariery i jak się okazało także majątku. Jego funkcjonowanie w polityce było temu podporządkowane i on z tego nie zrezygnuje, dopóki społeczeństwo w wyborach nie zabierze mu tych zabawek. Nie mam też cienia wątpliwości, że apel prezydenta Wałęsy jest podyktowany intencją wsparcia dla syna, który też aspiruje, żeby kandydować.
Prezydent Gdańska przechodzi lekko nad zarzutami, jakie w stosunku do jego osoby są podnoszone. Nie dziwi to Pana?
Z całą pewnością ta sprawa z punktu widzenia Prawa i Sprawiedliwości jest elementem pewnego zgorszenia. Można powiedzieć tak: kłócą się między sobą, to PiS na tym korzysta. Nie do końca. Platforma budowała po każdej aferze czy skandalu, które wybuchały wokół kogoś z ich środowiska stereotyp polegający na stwierdzaniu, że „wszyscy są tacy sami”. I udowadniali, że cała klasa polityczna jest równie zepsuta.
To pewne, że Adamowicz z tego korzysta, ale czy nie powinno się w tym momencie głośniej stawiać pytania jaka jest jego odpowiedzialność za Amber Gold?
Kwestia różnych odpowiedzialności karnych, sądowych, zważywszy na niemrawość naszego wymiaru sprawiedliwości i przewlekłości tych postępowań zapewne nie rozstrzygnie się zbyt szybko. Co do odpowiedzialności politycznej, to szkoda, że w Polsce nie działała mechanizm, który nazywa się infamią. Gdyby tak było ludzie obciążeni jakimiś skandalami byliby nieakceptowani przez społeczeństwo. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że społeczeństwo najszybciej utnie tę sprawę, negatywnie oceniając go w wyborach. Złą stroną tego wydarzenia z Adamowiczem jest rujnowanie w odbiorze opinii społecznej środowiska polityków jako ludzi zabiegających o korzyści majątkowe i wykorzystywanie funkcji dla celów osobistych.
Jak Pan sądzi jaki będzie wynik wewnątrzpartyjnych negocjacji w kwestii Gdańska między PO a Nowoczesną, która nie akceptuje kandydatury Adamowicza?
Przepraszam, ale zacytuje tu mało eleganckie powiedzenie z czasów młodości: „nie moje małpy, nie mój cyrk”. Nie chcę uchodzić za arbitra czy eksperta od wewnętrznych relacji w tych ugrupowaniach. Obserwując jednak ostrożność wypowiedzi szefa struktur gdańskich PO pana Neumanna ze zdumieniem odkryłem, że tam jest wszystko możliwe. On w zasadzie nie odciął się od możliwości poparcia Adamowicza. W tym momencie mogę jedynie stwierdzić, że tam wszystko jest możliwe. To pokazuje stopień rozdygotania tych relacji w opozycji.
Gdańszczanie tymczasem oczekują nowego otwarcia?
To, co od lat mnie smuciło i martwiło, że Gdańszczanie głosowali do tej pory raczej na sztandar polityczny niż na merytoryczny program. To się jednak powoli odwraca. Te proporcje w ostatnich wyborach parlamentarnych praktycznie się zrównały, co rokuje, że w tych wyborach nie kwestie sztandaru politycznego, a właśnie sprawy programowe i atrakcyjność personalna kandydata, przesądzą. Bardzo bym chciał i życzyłbym tego Gdańszczanom oraz sobie, żeby tutaj w Gdańsku dokonała się zmiana, by przestał on być w Polsce znany głównie z afer, które tutaj mają miejsce. Z afery Amber Gold, afery mieszkań Adamowicza czy zeznań podatkowych, a zasłynął czymś dobrym. By Gdańsk mógł się wreszcie pochwalić dokonaniami gospodarczymi czy pozytywnym funkcjonowaniem i rozwojem miasta.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/382796-nasz-wywiad-janusz-sniadek-adamowicz-nie-zrezygnuje-dopoki-spoleczenstwo-w-wyborach-nie-zabierze-mu-zabawek