To prowokacja wymierzona wprost w ustawę o IPN, żeby ją ośmieszyć i pokazać jakim rzekomo jest zagrożeniem. Myślę, że spot powstał po to, żeby była jakaś ostra reakcja z naszej strony i żeby to eskalowało. Na szczęście są tutaj głosy tonujące ze strony izraelskiej
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Mateusz Szpytma, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej.
wPolityce.pl: Spot żydowskiej fundacji z USA o „polskim Holokauście” został na szczęście zdjęty z You Tube’a, ale to nie zmienia faktu- jak zauważył minister Sasin- że mamy poważny problem. Uważa Pan podobnie?
Dr Mateusz Szpytma: Trudno powiedzieć jak dalej się ta sytuacja rozwinie, ten spot to ewidentna próba podgrzania atmosfery. Proszę zauważyć, że nie był on nakręcony naprędce metodami chałupniczymi, ale to jest spot, który przyciąga uwagę, trzyma człowieka przy ekranie. To jest coś, czego nie było do tej pory, ten spot nie jest przypadkowy. To prowokacja wymierzona wprost w ustawę o IPN, żeby ją ośmieszyć i pokazać jakim rzekomo jest zagrożeniem. Myślę, że spot powstał po to, żeby była jakaś ostra reakcja z naszej strony i żeby to eskalowało. Na szczęście są tutaj głosy tonujące ze strony izraelskiej.
Ale jakie narzędzia powinna stworzyć Polska do obrony przed podobnymi, nieuprawnionymi atakami?
To są te lata zaniedbań lub świadomej pracy tych osób, które przedstawiały historię w wykrzywionym świetle. Jeżeli ktoś czyta tylko ich książki i słucha opowieści tylko z jednej strony, to później ma takie wyobrażenie o Polsce i Polakach. Uważam, że dobrą odpowiedzią na ten spot byłby równie dobry kontr spot. Taki, który dotarłby do tej samej grupy docelowej.
Sądzi Pan, że to wystarczy? Jest już pewna odpowiedź Polskiej Fundacji Narodowej, która nie rozładowała jednak napięcia, jakie narosło.
Myślę o filmie pokazującym absurdalność tego, o czym mówią osoby w spocie. To powinno być coś, co podobnie przyciąga widza, lecz przedstawia prawdę o tamtej rzeczywistości. Nie jestem specjalistą od tego, ale powinno się tutaj rozeznać, do jakiej grupy ludzi dotarły te kłamliwe treści. Wiadomo, że w Polsce ludzie wiedzą, że mówienie o „polskim Holokauście” jest kompletną bzdurą. Należałoby jednak dotrzeć profesjonalnymi metodami do tych osób za granicą, które przyjęły to jako prawdę.
Słyszał Pan wcześniej o fundacji, która nakręciła spot?
Nie słyszałem o niej. Może mignęła mi gdzieś w internecie, ale nie miałem z nią do czynienia.
Powinno się jej wytoczyć proces? Takie rozwiązania brane są pod uwagę?
Trudno mi powiedzieć. Kłamstwo historyczne jest tu bezdyskusyjne, ale szczegółowa analiza należy już do prawników. Choć zmiana ustawy o IPN jest już w obiegu prawnym, to przepisy jeszcze nie działają ze względu na vacatio legis.
Jest Pan członkiem zespołu ds. dialogu prawno-historycznego. Izrael ma powołać podobny. Jest więc szansa na porozumienie i wspólną pracę ekspertów polsko- żydowskich?
Teraz o ile wiem trwa dialog dyplomatyczny, trwają starania, by odbyło się wspólne spotkanie ekspertów. Czy do niego dojdzie, zobaczymy. Czekamy na powołanie tej grupy ze strony izraelskiej. Warto by do nich doszło, bo sporo można sobie wytłumaczyć i wyjaśnić niektóre nieporozumienia. W mojej ocenia historia bardziej nas łączy niż dzieli i szkoda byłoby, aby negatywne rzeczy to przysłoniły i żeby lata współpracy legły w gruzach. Myślę, że z różnych powodów winno zależeć na tym także Izraelowi, ale to już sprawa dla polityków, władz państwowych, a nie historyków.
W spocie pojawiają się sugestie, żeby USA zerwały z nami stosunki dyplomatyczne. Komu Pana zdaniem najbardziej zależy na poróżnieniu nas ze Stanami Zjednoczonymi?
Izraelowi na pewno nie byłoby to na rękę, abstrahując od absurdalności tej sugestii. Skoro pan o to pyta, to odpowiem, że z pewnością najbardziej ucieszyłaby się z tego Rosja. To, że jedna fundacja do tego nawołuje jest jednak sprawą marginalną.
Zapytam jeszcze o same badania naukowe. Czy przez ostatnie lata zauważył Pan próby negowania prawdy o Holokauście jako zbrodni niemieckiej i obarczenia Polaków współuczestnictwem w nim? Czy może ten temat dopiero wybuchł?
Od dawna jest tendencja (bardziej lub mniej zawoalowana), żeby Polaków obarczyć współuczestnictwem za Holokaust. Takie próby, drobne kroczki są od bardzo wielu lat. Mają one na celu pokazanie dużego zaangażowania Polaków w negatywne działania wobec Żydów przy jednoczesnym abstrahowaniu od realiów okupacji niemieckiej. O odpowiedzialności Niemiec i Niemców mówi się coraz mniej nie tylko poprzez robienie z nich nazistów. I to się dzieje i za granicą i w Polsce.
Świadczy o tym dobitnie ostatnia wypowiedź prof. Żbikowskiego w Polsacie, który lansował tezę, że udział Polaków w mordowaniu Żydów był większy niż dotąd przypuszczaliśmy. Stwierdził też, że więcej ich uratowało się w obozach koncentracyjnych, niż ukrywając się i będąc zdanymi tylko na pomoc Polaków. Nie szokuje to Pana?
Znam Pana Profesora – lubi on niekiedy prowokować swoimi tezami. Odpowiem trochę w podobnej poetyce: więcej Żydów próbowało uciekać z obozów koncentracyjnych niż szukało w nich schronienia. Przykładów tych ostatnich nie znam.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
-
Super oferta dla czytelników tygodnika „Sieci”! Zamów roczną prenumeratę naszego pisma a oszczędzisz nie tylko czas, ale i pieniądze! Tylko dla prenumeratorów ceny niższe niż w kiosku nawet o 40%! E-Prenumerata do 58% rabatu!
Więcej informacji o warunkach prenumeraty na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/382775-nasz-wywiad-wiceprezes-ipn-mysle-ze-spot-powstal-po-to-zeby-byla-jakas-ostra-reakcja-z-naszej-strony-i-zeby-to-eskalowalo