Mimo napiętych stosunków między Polską a Izraelem w tym roku rekordowa liczba izraelskich uczniów przyjedzie do Polski. Ale czy tak naprawdę do Polski? Zdaniem izraelskiego socjologa i antropologa dr Idana Yarona „nowoczesna Polska wcale nie jest celem tych podróży”.
Według danych izraelskiego Ministerstwa Edukacji w tym roku na szkolną wycieczkę przyjedzie aż 40 tys. uczniów z tego kraju. Wycieczki klasowe do Polski są organizowane w Izraelu od ponad 30 lat. W pierwszym roku wzięło w nich udział tylko 200 uczniów. Do 2012 roku ta liczba wzrosła do 25 tysięcy, by w latach 2013-2016 osiągnąć 31-32 tys. uczestników rocznie. W ubiegłym roku do Polski przyjechało 39 tysięcy uczniów z Izraela, a w bieżącym ta liczba ma przekroczyć 40 tysięcy.
Liczba uczestników rośnie między innymi dlatego, że władze Izraela nie tylko dopłacają do wycieczek, ale też narzuciły, jaki może być najwyższy koszt takiego wyjazdu na głowę jednego ucznia.
Jednak w samym Izraelu pojawiają się wątpliwości dotyczące tych wycieczek. Po pierwsze pojawia się pytanie, dlaczego znakomita większość takich edukacyjnych wyjazdów odbywa się wyłącznie do Polski, a nie np. do Niemiec, gdzie uczniowie również mogliby zwiedzić nazistowskie obozy zagłady i gdzie również miał miejsce Holokaust
—pisze „Haaretz” i dodaje, że ograniczenie wycieczek do Polski to celowy zabieg izraelskiego ministerstwa edukacji. Już w 2009 roku izraelski Trybunał Obrachunkowy wysłał zapytanie do rządu, czy wycieczki mogłyby także odbywać się do innych krajów, choćby Niemiec, ale ministerstwo odparło, że „nie wchodzi to w rachubę”, i resort „na to nie pozwoli”.
Według gazety coraz częstsze są również zastrzeżenia co do przekazywanej uczniom w czasie wyjazdów treści, pojawiają się uwagi o niewłaściwym zachowaniu uczniów w Polsce.
Jak mówi cytowany przez „Haaretz” dr Idan Yaron, izraelski socjolog i antropolog, wykładowca w koledżu Aszkelon, który w ramach badań antropologicznych do swojej książki brał udział w kilku takich wycieczkach, wyjazdy te tak naprawdę wcale nie są wyjazdami do Polski.
To są wyjazdy, który mają umocnić w uczniach pewne wartości, głównie wartości nacjonalistyczne, a nowoczesna Polska wcale nie jest celem tych podróży. W Większości przypadków, w drodze między jednym miejscem pamięci a drugim, okna w autokarach są zasłonięte, a młodzież ogląda filmy. O Polsce nie uczymy ich wcale
—mówi naukowiec w rozmowie z izraelskim dziennikiem.Według niego podczas przygotowań do wyjazdów po prostu nie bierze się pod uwagę polskiej wersji historii.
Uważam, że warto pojechać na taką wycieczkę, by każdy z uczniów mógł to doświadczenie odczuć na własnej skórze. Pytanie tylko, jak to zrobić. Warto by było włączyć do tych podróży aspekty uniwersalne i podkreślić temat praw człowieka
—uważa dr Yaron. Dodaje też, że jeśli obecne napięcie na linii Polska-Izrael, szczególnie po uchwaleniu budzącej tyle kontrowersji nowelizacji ustawy o IPN spowoduje, że organizowane będą wjazdy również do innych krajów, gdzie odbywał się Holokaust, to „będzie z tego zamieszania korzyść”.
Ryb, haaretz.com
-
Super oferta dla czytelników tygodnika „Sieci”! Zamów roczną prenumeratę naszego pisma a oszczędzisz nie tylko czas, ale i pieniądze! Tylko dla prenumeratorów ceny niższe niż w kiosku nawet o 40%! E-Prenumerata do 58% rabatu!
Więcej informacji o warunkach prenumeraty na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/382763-izraelski-socjolog-o-wycieczkach-mlodych-zydow-do-polski-w-drodze-miedzy-jednym-miejscem-pamieci-a-drugim-okna-w-autokarach-sa-zasloniete