Rozpowszechnianego w internecie filmu „Polish Holocaust” nie byłem w stanie obejrzeć do końca. Przerwałem go w chwili, gdy jeden z bohaterów – odgrywający jak mniemam, ocalonego z Holokaustu – wrzeszczał do widzów: „teraz”, domagając się uchylenia nowelizacji ustawy o IPN.
Film, w którym grupa osób: wśród nich młodzi ludzie, matka z dziećmi i wspomniany starzec apodyktycznym tonem wydają rozkazy Polsce, wywołuje podświadomy odruch sprzeciwu. Nawet więcej niż sprzeciwu – to oburzenie graniczące z ochotą odwrzeszczenia: „a idźcie wy dranie do wszystkich diabłów”. Bo oczywiście nie chodzi tylko o apodyktyczny ton, ale również o przesłanie filmu, o tytułowy „polski Holokaust”, który jest skandowany w twarz widzowi. To film nikczemny i, jak sądzę, taki miał w założeniu być. Miał sprowokować Polaków do jak najgorszych reakcji. Ktoś – pytanie tylko kto – bardzo liczy na to, że wywoła ducha antysemityzmu wśród Polaków. I przywróci go do życia.
Film wyprodukowała bostońska Fundacja Rodziny Rudermanów. Jak zauważa na Facebooku publicysta Wojciech Stanisławski fundacja ta „jest jedną z kilkudziesięciu tysięcy fundacji czynnych na Wschodnim Wybrzeżu. Nie należy w żadnym razie do czołówki NGO-sów, nawet w Bostonie, gdzie jest zarejestrowana. Od kilkunastu lat działa głównie na polu zapewnienia równego dostępu do edukacji, usług publicznych i pracy osobom niepełnosprawnym, od czasu do czasu zabierając również głos w sprawach relacji amerykańsko-izraelskich.” Zastanawiające jest zatem, dlaczego właśnie ta fundacja wyprodukowała prowokacyjny filmik.
Być może należy tu iść tropem podsuniętym przez Wojciecha Stanisławskiego i szukać inspiratorów tej prowokacji za naszą wschodnią granicą. Może chodziło o to, aby podlać polsko-żydowski pożar kolejną porcją benzyny i przenieść go za Atlantyk. Rozpalić w Polsce antyżydowskie emocje i przedstawić je w Ameryce jako dowód, że nasz kraj nie może być uznany za poważnego partnera i sojusznika. A może to podjęta przez jakąś grupę – czy to w Izraelu, czy to w samej Ameryce – próba zastraszenia Polski przy pomocy wyraźnie sformułowanej groźby zerwania stosunków polsko-amerykańskich? To tylko hipotezy, ale zawsze należy zapytać cui prodest? Kto zyska?
Dobrze, że od filmu odcięły się zarówno środowiska żydowskie w Polsce jak i ambasada Izraela. Po protestach produkcja z Bostonu zniknęła również z YouTube, choć nadal jest dostępna np. na Facebooku. Komuś bardzo jednak zależy, aby złe emocje wyrwały się spod kontroli i wywołały jak największe straty dla Polski. Warto mieć to na uwadze. I nie dać się prowokatorom. Skądkolwiek oni pochodzą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/382701-komus-bardzo-zalezy-aby-zle-emocje-wyrwaly-sie-spod-kontroli-i-zaszkodzily-polsce