Sąd Najwyższy do generalnego remontu
Główne ataki opozycji oraz środowiska sędziowskiego przeciwko reformie Sądu Najwyższego wymierzone były przeciwko projektowi zmian kadrowych w Sądzie Najwyższym. Atakujący reformę zarzucali obozowi rządzącemu chęć dokonania krwawej czystki kadrowej w imię upolitycznienia sądownictwa, a już szczególnie korony polskiego wymiaru sprawiedliwości, jaką niewątpliwe jest SN.
Oponenci, w tym sami sędziowie próbowali przekonać, że utworzona w myśl nowej ustawy Izba Dyscyplinarna ma spełniać rolę politycznego bicza na całe środowisko prawnicze, ze specjalnymi zabiegami podporządkowania sobie środowiska sędziowskiego.
Odpierano krytyczne uwagi o wielu orzeczeniach SN, budzących zdumienie opinii publicznej.
Wczorajsza decyzja Sądu Najwyższego w sprawie dyscyplinarnej nie pozostawia wątpliwości, jak konieczne są zmiany kadrowe właśnie w sądzie Najwyższym, gdyż to on okazuje się bastionem niebywałych patologii. Wręcz niewiarygodnym skandalem jest uniewinnienie swego kolegi po fachu sędziego Mirosława Topyłę od zarzutu kradzieży 50 zł.
Istota sprawy sprowadza się do tego, że sąd dyscyplinarny niższej instancji rozpatrując ten sam przypadek, podjął decyzję o usunięciu winnego ze stanu sędziowskiego. Ten pierwszy wyrok wydawał się być oczywisty. Dowód przywłaszczenia sobie śmiesznie drobnej kwoty, jeśli idzie o dochody sędziego, jest niezbity. Tym dowodem jest film nagrany na kasetę wideo z powodów bezpieczeństwa zainstalowaną na stałe z widokiem na kasę i ladę na stacji benzynowej. Na nagraniu widać jak sędzia Mirosław Topyła ukradkiem przykrywa dłonią 50 zł, leżące na ladzie, pozostawione przez starszą kobietę, tak jak on klientkę, płacącą za paliwo, a następnie skrzętnie chowa banknot do kieszeni spodni. Taki mały, pazerny człowieczek. I taki osobnik ma być sędzią? Ma decydować kto jest uczciwy, niewinny, albo kanciarzem i drobnym oszustem. No niby ma praktykę. Ale na tej zasadzie sędziami mogliby być i gangsterzy.
Pewnie tym się kierując, sąd niższej instancji stwierdził: - Niech Mirosław Topyła zajmuje się czym chce, zarabia na życie, jak chce, byle uczciwie, ale sędzią to on być nie może. Bo to zaszczytny, piękny i odpowiedzialny zawód. A on tych warunków nie spełnia. I nagle. I nagle. Aż w to trudno uwierzyć. Sędziowie Sądu Najwyższego, udając ślepych, aby nie stanąć z prawdą oko w oko, aby nie przyznać publicznie i potwierdzić swoim wyrokiem, , że w ich środowisku, wylęgają się czarne owce, przekreślają sprawiedliwe i oczywiste orzeczenie, które zapadło wcześniej.
Jest oczywiste, że Ci obrońcy rzekomej czystości swojej kasty muszą dokonać karkołomnej gimnastyki, aby usprawiedliwić, bo przecież nie uzasadnić, swoje skandaliczne uniewinnienie drobnego oszuścika, łaszczącego się na 50 zł.. Człowieka bez honoru, kalającego sędziowską togę. Kalającego swoje środowisko zawodowe.
Sędziowie Sądu Najwyższego wiedza, co robią. – Tyle napaści na nas. Przypisywania naszym niektórym kolegom kompromitujących czynów. Żadne to zbrodnie. Ot pospolite kradzieże, próby drobnych oszustw. Ale to się kumuluje. Rzutuje na całość środowiska. Niesprawiedliwie. Bo zobaczcie sami. My jesteśmy uczciwi. Więc musimy się bronić.
- Trzeba naszego kolegę usprawiedliwić. Ale jak? Może w ten sposób - ukradł, bo jest roztargniony! A roztargnienie bierze się z przemęczenia. Przemęczenie z nadmiernej ilości sędziowskich obowiązków. Ukradł, to widać. Ale tym prawdziwym źródłem jest jego oddanie zawodowi. To, że stara się dobrze wypełnić obowiązki, które przerastają nasze siły – orzekli zgodnie.
Jeszcze jedna rzecz na koniec. Krzyczący przeciw reformie podnosili, że nie ma już w SN sędziów, którzy robili kariery jeszcze w czasach PRL. Więc o co ten szum kadrowy? I mają rację. Takich już niewielu. Tam jest już nowe pokolenie sędziowskie. Właśnie taki sędzia SN, wyglądający na 40 – latka, który mógł trafić do zawodu wcześniej niż na początku lat 90, uzasadniał postanowienie w sprawie Mirosława Topyły jego przepracowaniem, starganymi nerwami.
Nieźle, prawda. 40 –latek. A jaki już mądry.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/382665-sad-najwyzszy-do-generalnego-remontu