Afera ze sztuką w tle. Agenci ABW wkroczyli do oddziałów Galleri New Form, zabezpieczając gotówkę a także sztaby złota. Istnieje podejrzenie, że w grę wchodzi pranie brudnych pieniędzy a także działanie na szkodę klientów . Biznesmeni i celebryci inwestowali za pośrednictwem galerii setki milionów i nie mogą ich odzyskać. O kulisach skandalu pisaliśmy jako pierwsi kilka tygodni temu.
Pięć milionów w gotówce, sztaby złota i monety kolekcjonerskie w znacznej ilości . To wszystko na polecenie prokuratury zabezpieczono w związku ze sprawą Galleri New Form. Przejęliśmy także umowy z klientami zawierane przez galerię, są przedmiotem analizy
— mówi nam prokuratur Paweł Sawoń, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie.
Zabezpieczone pieniądze to tylko niewielka część środków, jakimi obracała galeria. Mechanizm jej działania był zdumiewający — rozgałęziona siatka agentów proponowała klientom w całej Polsce inwestycję w sztukę. Polegała ona na zakupieniu dzieła sztuki, najczęściej rzeźby, którą właścicielka galerii, Polka ze szwedzkim paszportem, miała za parę miesięcy odkupić po gwarantowanej wyższej cenie . Czasem klienci nie widzieli dzieła sztuki na oczy i wybierali je z katalogu. Zwykle w ogóle nie zabierali go z galerii, dostawali certyfikat, że są jego właścicielami, co sugeruje, że w tej historii sztuka była tylko pretekstem. Zyski miały wynosić nawet 30 proc rocznie.
Jednym ze zdumiewających aspektów tej sprawy jest fakt, że bardzo długo była znana tylko wtajemniczonym osobom. Docierano do nich z polecania, wiadomość o szalonej okazji zarobienia dużych pieniędzy rozchodziła się wyłącznie pocztą pantoflową. Klienci inwestowali co najmniej 100 tysięcy złotych, ale zazwyczaj sumy były znacznie większe, nawet kilkunastomilionowe. System załamał się latem ubiegłego roku, kiedy okazało się, że wstrzymano wypłaty.
Na dyskrecji zależało właściciele galerii Joannie Segelstrom ale i klientom, którzy zazwyczaj nie chcieli ujawniać posiadanych środków, czasem pochodzących z szarej strefy. W tej chwili nie chcą się też wypowiadać, obawiając się ośmieszenia. Sprawa nadal nie ma medialnego rozgłosu, na który zasługuje . Właścicielka galerii w rozsyłanych do klientów listach pisze, by „nie nasyłali mediów”. Jak dowiedziałam się, propozycja ugody, którą przedstawiła jednemu z klientów, zawiera zapis, że jeśli będzie się wypowiadał publicznie na temat galerii, ma zapłacić karę w wysokości miliona złotych.
W rozsyłanych dziś oświadczeniach, przedstawiciel galerii — która działa w Polsce też pod marką Timeless Gallery — uspokaja klientów, twierdząc że ABW wcale nie zabezpieczyła znacznej ilości gotówki i złota w przeszukiwanych galeriach ani w jego mieszkaniu. Jest to połowiczna prawda — bo agencji ABW znaleźli złoto oraz pieniądze — zasypane trutką na szczury — ukryte w innym lokalu, związanym z Timeless Gallery.
Akcja ABW wywołała popłoch wśród przedstawicieli galerii, mają wyłączone telefony. Reprezentujący Joannę Segelstrom mecenas Marcin Kuskowski, natychmiast po moim pytaniu o komentarz do akcji ABW, podziękował za rozmowę i rozłączył się.
Sytuacja się zagęszcza. Albo właścicielka galerii zacznie od razu spłacać klientów, którym winna jest około 300 milionów złotych, albo też można się spodziewać kolejnych kroków prokuratury — twierdzi jeden z pełnomocników poszkodowanych.
Nieoficjalnie dowiedziałam się, że pełnomocnicy klientów rozważają ujawnienie faktów, które rzucają dodatkowe światło na działalność właścicielki sieci galerii .
Z moich informacji wynika też, że podobną inwestycyjną działalność Joanna Segelstrom prowadziła i w innych krajach UE, ale Polacy podeszli do tego z największym entuzjazmem.
To działało jak sekta lub kościół scjentologiczny. Opierało się na bezgranicznej wierze w Joannę,. Wątpliwości były tłumione
— mówi mi jeden z klientów
Więcej szczegółów tej sprawy w najbliższym numerze tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/382637-afera-ze-sztuka-w-tle-agenci-abw-wkroczyli-do-oddzialow-galleri-new-form