Moja decyzja o kandydowaniu jest ostateczna, nieodwołana. Chcę służyć gdańszczanom do końca swojego życia – oczywiście nie zawsze jako prezydent Gdańska – ale w najbliższych 5 latach chciałbym służyć jako prezydent
— deklarował w „Gościu Wydarzeń” (Polsat News) prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Adamowicz kreuje się na „męczennika”: PiS wykorzystuje aparat państwowy do walki z konkurencją polityczną
Adamowicz mówił, że nie planuje kandydować ani do parlamentu, ani w wyborach na urząd prezydenta Polski.
Chcę służyć gdańszczankom i gdańszczanom
— powiedział.
Decyzja Adamowicza o podjęciu walki w Gdańsku zaskoczyła Platformę Obywatelską.
Nie wiem skąd Grzegorz Schetyna mówił o jakichś innych planach. Często rozmawialiśmy na temat kandydowania, mieliśmy trochę rozbieżne w tej sprawie stanowiska. Ja uważałem że powinienem kandydować, że jestem dobrym kandydatem
— stwierdził.
CZYTAJ TAKŻE: Problemy PO z Adamowiczem. Platforma „była wstanie dać mu dużo, aby nie kandydował”. Przesądziła walizka z pieniędzmi…
Gdańszczanie czują się zniecierpliwieni oczekiwaniem na kandydata prodemokratycznego, proeuropejskich
— dodał prezydent Gdańska.
Jednak okazuje się, że odmienne zdanie od Grzegorza Schetyny ma Bogdan Borusewicz, który staje murem za kandydaturą Adamowicza.
PO powinna poprzeć Adamowicza. Według mnie jest to jedyna możliwość. Jeżeli kogokolwiek innego wysunie, to przegramy wybory i wygra PiS
— stwierdził wicemarszałek Senatu w rozmowie z Wyborcza.pl. Jak odniósł się jednak do spraw, które wiszą nad Adamowiczem? W ocenie Borusewicza to wyłącznie wymiar walki politycznej.
Jest to obciążenie, chociaż Zbigniew Ziobro powrócił do sprawy, która została już umorzona, dla mnie są to słabe przesłanki. Dalej uważam, że to element walki politycznej. (…) W tej sytuacji, w której funkcjonujemy, nie jestem naiwny widzę, co się dzieje
— mówił.
ak/Polsat News/Wyborcza.pl/300polityka.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/382501-alez-sie-uparl-adamowicz-moja-decyzja-o-kandydowaniu-jest-ostateczna-murem-za-nim-borusewicz-jesli-wysuniemy-kogos-innego-przegramy