Cóż takiego powiedział premier Mateusz Morawiecki w Monachium, że w Izraelu pojawiły się wezwania do zerwania stosunków dyplomatycznych z Polską? Otóż – i powiedzmy to twardo i wyraźnie – nic. A w każdym razie nic, co mogłoby wywołać aż taką reakcję.
Morawiecki – odpowiadając na pytanie dziennikarza – wspomniał o tym, że podczas okupacji niemieckiej kolaboracja zdarzała się wszystkim, w tym także Żydom. Czy to jest kłamstwo? Oczywiście, że nie. Wystarczy sięgnąć do źródeł historycznych, choćby do pamiętników, które pozostawił po sobie Calek Perechodnik. Czy tych źródeł i tych faktów nikt w Izraelu nie zna? Ależ oczywiście, że są tam znane. Tyle, że Żydzi uznali, iż kolaboracja ich rodaków jest zupełnie innym zjawiskiem niż – przykładowo – współpraca polskich szmalcowników z Niemcami. Bo – jak tłumaczą – Żydzi ratowali swoje życie, a szmalcownicy chcieli po prostu zarobić.
Owszem, jest różnica między obydwiema postawami i to zasadnicza. Jednak nie zmienia to generalnego faktu, że – tak jak powiedział premier – kolaboracja nie była ograniczona do Polaków. Naród i państwo polskie – wbrew temu, co się twierdzi dość powszechnie w Izraelu – nie są sprawcami zagłady Żydów, tak samo jak kolaboracja Żydów da się zrozumieć w kontekście ich tragicznego losu. Mamy takie samo prawo odrzucać kłamliwe twierdzenia o polskim systemowym współuczestnictwie w Holokauście, jak Żydzi mają – przykładowo – prawo usprawiedliwiać przejawy kolaboracji swoich rodaków. Problem w tym, że Izrael odmawia nam prawa do obrony dobrego imienia. I właściwie o to się toczy spór.
Wiele razy pisałem, że obie wizje najnowszej przeszłości – polska i żydowska – wzajemnie się wykluczają. I raczej nie należy spodziewać się, że dojdzie tu do jakiegoś poważniejszego kompromisu. O ile w ogóle do niego dojdzie. Wystarczyłoby zatem przyjąć program minimum, uznać istniejące rozbieżności, uszanować wzajemnie własną wrażliwość i zakończyć konflikt, który nie ma dobrego dla obu stron rozwiązania. Jednak nawet ten program minimum jest niemożliwy na gruncie obowiązującej religii Holokaustu. Izrael domaga się od nas – wbrew naszej historii – przyjęcia własnych dogmatów i zbiorowej pielgrzymki wszystkich Polaków do Kanossy. To jest niemożliwe. To byłoby po prostu splunięciem na groby blisko trzech milionów Polaków nie będących Żydami, którzy zginęli podczas wojny.
Nie można oczekiwać racjonalnego rozwiązania tego konfliktu, bo on po prostu nie jest oparty na racjonalnych przesłankach. Trudno jest bowiem porozumieć się – nawet na poziomie minimum – z kimś, kto zderzając się z inną wrażliwością, wpada w histerię, zatyka uszy i chce rozmówcę udusić w napadzie wściekłości. I o tym właśnie przekonał się w Monachium premier Morawiecki. Człowiek niesłychanie ostrożny w sądach i unikający konfliktów. Okazało się bowiem, że jedynym stanowiskiem, którego oczekuje od nas Izrael i liczne środowiska żydowskie jest całkowita i bezwarunkowa kapitulacja.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/382120-kolodziejski-jedyne-czego-oczekuje-od-nas-izrael-to-calkowita-i-bezwarunkowa-kapitulacja