Wierzę w to, że państwo polskie się nie podda i za wiele lat przyjdą pozytywne skutki tej całej awantury. Takie, że polskie państwo wreszcie poważnie zacznie podchodzić do swojego wizerunku. Pamiętajmy też, że każde państwo w UE ma przepisy, które bronią jego dobrego imienia. Tylko, jak zwykle, Polska nie może mieć
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium premier Morawiecki został zapytany przez dziennikarza NYT izraelskiego pochodzenia o to, jaki jest cel nowelizacji ustawy o IPN. Przywołał przy tym historię swojej rodziny, która miała zostać wydana przez polskiego szmalcownika. Zapytał, czy na podstawie ustawy zostanie ukarany za to świadectwo. Polski rząd wielokrotnie tłumaczył, iż o zbrodniczych czynach pojedynczych Polaków podczas II wojny światowej wciąż można mówić. Czy w tej sytuacji uważa pan, że takie pytanie dziennikarza NYT mogło wynikać z niewiedzy, czy było jednak prowokacją?
Patryk Jaki: Rzeczywiście ma się wrażenie, że Polska jest jakąś ofiarą jakiejś gigantycznej akcji międzynarodowej, która ma na celu ustawienie Polski w szeregu. Po prostu ludzie na świecie nie są przyzwyczajeni do tego, że Polska potrafi walczyć o prawdę historyczną. Do tej pory Polska była takim państwem, które ciągle kiwało głową, zgadzało się po cichu na robienie z nas współsprawców. Nie wszyscy są przyzwyczajeni do tego, że Polska prowadzi podmiotową politykę zagraniczną i próbują nas bić z każdej ze stron, tym bardziej, że widzą, iż jest do tego dobra atmosfera, bo również ma się wrażenie, że wewnątrz kraju są potężne ośrodki medialne, które takiej polityce sprzyjają, wręcz chcą prowadzić tę pedagogikę wstydu i cieszą się, kiedy Polsce się ubliża za granicą. Ludzie z zewnątrz to widzą i wykorzystują tę sytuację.
Słuchając chociażby wypowiedzi polityków opozycji, wypowiedzianych w dzisiejszym programie „Kawa na ławę”, widać, że także oni nie popierają działań obozu rządzącego dotyczących wyjaśnienia zagranicznym partnerom zapisów nowelizacji ustawy o IPN.
Niestety często mam wrażenie, że minister spraw zagranicznych Niemiec czy kanclerz Angela Merkel mówi jaśniej o prawdziwej historii Polski niż niektórzy polscy politycy i to jest bardzo przykre. To pokazuje, jakie efekty przynosi polityka edukacyjna elit III RP, które wyrzucały obowiązkowe lekcje historii ze szkół. Ten cały kryzys pokazał też słabość polskiego państwa i to, że musimy się zmobilizować, musimy stworzyć naszą politykę historyczną obudowaną narzędziami, żeby skutecznie pokazywać jaka była prawdziwa rola Polski podczas II wojny światowej. Polska była naprawdę dzielnym narodem. Mimo tego, że niektórzy mówili, aby Polska kolaborowała z Hitlerem tak ja Francja, bo moglibyśmy więcej na tym zyskać, to Polska wybrała walkę w imię zasad, w imię wartości. Ratowała Żydów na tyle ile potrafiła, a nam i tak przypisuje się rolę państwa kolaborującego. To pokazuje, jak wiele lat zaniedbań mamy w polityce historycznej.
Premier Morawiecki przyznał jednak, że jeżeli Trybunał Konstytucyjny tak uzna, to być może dojdzie do doprecyzowania pewnych zapisów ustawy o IPN. Czy w pana ocenie takie doprecyzowanie może okazać się jednak potrzebne?
Od samego początku byliśmy otwarci na skonstruowanie tego przepisu w taki sposób, żeby wszyscy byli zadowoleni. Tylko, że jak prawie dwa lata ta ustawa była konsultowana, to nikt innego brzmienia tych przepisów nie zgłaszał. Nawet część opozycji głosowała za tą nowelizacją, zwracając tylko uwagę, że źle są skonstruowane przepisy dotyczące Ukrainy.
Dlaczego pana zdaniem tak się stało?
Dlatego, że te przepisy są naprawdę dobrze skonstruowane. To jest po prostu „wytnij-wklej” przepisów karnych, które już od dawna funkcjonują w polskim porządku prawnym, dotyczącym kłamstwa oświęcimskiego. Do tamtych nikt nie miał pretensji. Oczywiście jak wybuchła awantura, to dzisiaj każdy jest mądry i uważa, że można było inaczej te przepisy skonstruować, a przez prawie dwa lata konsultacji nikt takich uwag nie zgłaszał. Musimy rozumieć, że to wcale nie w konstrukcji tych przepisów jest problem. On jest głębszy. Polega na tym, że po pierwsze wielu ludziom w Polsce nie jest na rękę to, że liderzy państwa chcą wreszcie prowadzić politykę historyczną inną niż pedagogika wstydu. Po drugie wszyscy na świecie przyzwyczaili do tego, że Polska biernie przyjmowała miejsce i role w historii, która napisali Polski inni, a nie że bije się o własną historię. I to jest dla nich dziwne. Po trzecie są wreszcie interesy geopolityczne i to, że wielu ludziom się nie podoba to, że Polska w ogóle chce być państwem silnym, suwerennym. To im nie pasuje i wykorzystają każdy pretekst do uderzenia. Jeżeli tym pretekstem nie byłaby nowelizacja ustawy o IPN, to byłaby jakaś inna. Musimy się z tym zmierzyć. Wierzę w to, że państwo polskie się nie podda i za wiele lat przyjdą pozytywne skutki tej całej awantury. Takie, że polskie państwo wreszcie poważnie zacznie podchodzić do swojego wizerunku. Pamiętajmy też, że każde państwo w UE ma przepisy, które bronią jego dobrego imienia. Tylko, jak zwykle, Polska nie może mieć.
Jednak duża część tych głosów krytycznych wobec nowelizacji ustawy o IPN pojawiło się ze strony izraelskich polityków i dziennikarzy. Co pana zdaniem należałoby zrobić, żeby ten konflikt zakończyć?
Przede wszystkim musimy dbać o to, żeby Polska była silna. Mam nadzieję, że jeżeli skutecznie będziemy tłumaczyli nasze racje, będziemy stali na naszym stanowisku i pokazywali prawdę, to prędzej czy później te relacje ulegną poprawieniu. Pamiętajmy, że Izrael też potrzebuje Polski na arenie międzynarodowej. Polska była zawsze lojalnym sojusznikiem Izraela.
Zmienię jeszcze nieco temat. Co dalej ze sprawą uregulowania ustawowo kwestii reprywatyzacji? Ostatnio pojawiły się obawy, że ta ustawa wejdzie w życie później lub nawet w ogóle, między innymi ze względu na konflikt z Izraelem.
Uważam, że przepisy regulujące reprywatyzację są nam bardzo potrzebne. Czekaliśmy już na nie 30 lat, dlatego jak poczekamy jeszcze kilka miesięcy nic się nie stanie. Rozumiem, że najpierw trzeba te relacje międzynarodowe trzeba uspokoić. Jednaka dalej będę walczył o tę ustawę. Jeżeli nie będzie żadnych regulacji, to dalej nieruchomości będą „wypływały” z zasobów Skarbu Państwa i to nie tylko w Warszawie. Polska, również w wyniku roszczeń zagranicznych, będzie bezbronna. Ta ustawa jest nam potrzebna.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/382068-nasz-wywiad-patryk-jaki-polska-ratowala-zydow-na-tyle-ile-potrafila-a-nam-i-tak-przypisuje-sie-role-panstwa-kolaborujacego