Jak to się dzieje, że do tej pory sędzia Igor Tuleya nie został wyróżniony przez Stowarzyszenie „Iustitia”, albo przynajmniej przez swego kolegę po fachu Waldemara Żurka? Czyżby w ocenie tych, którzy rządy PiS traktują jak plagi egipskie, starania Igora Tuleyi były ciągle nie wystarczające? Gotowy się załamać bez wsparcia własnego środowiska. Bez uroczystego uznania dla jego czynów pełnych odwagi i determinacji.
Co może więcej zrobić, by zasłużyć? Sprzeniewierza się zasadom swego zawodu, podczas ogłaszania wyroków, wygłaszając na sali sądowej polityczne przemówienia i apele. Dla podkreślenia swoich poglądów politycznych wydaje wyroki, w których na kilometr czuć, że mają one skompromitować obecną władzę. Otwarcie nawołuje sędziów do czynnego uczestnictwa w politycznych demonstracjach i manifestacjach antyrządowych na ulicach w obronie niezawisłości i niezależności sędziowskiej. - W obronie ważnych wartości nie wolno się wahać. Trzeba głośno krzyczeć - sędzia Igor Tuleya nie ma wątpliwości. Co za piękna, wzruszająca postawa, kiedy się wie, że za to nic nie grozi.
Zaproszony do mediów z premedytacją rzuca fałszywe oskarżenia pod adresem rządu.
Obecnie w Polsce w policji i prokuraturze wracają metody stalinowskie
— twierdzi.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ale obłęd! Sędzia Tuleya twierdzi w „Gazecie Wyborczej”, że wracają metody stalinowskie: „Protestujący są bezprawnie zabierani z ulicy”
Robi to tylko po to, czego specjalnie nie ukrywa, żeby sprowokować władze do wymierzenia mu należnej kary. Jego celem jest nałożenie na głowę, ciernistej korony obrazującej go jako ofiarę represyjnego państwa.
Jeśli idzie o intelektualne środki prowokacji, praktycznie je wyczerpał. Pozostało mu już tylko sięgnięcie do fałszywych oskarżeń konkretnych osób. Na to nie może jednak sobie pozwolić. Zdaje sobie sprawę, że przegrałby proces cywilny przez każdym sądem. Groziłby mu kary finansowe, być może całkiem spore, zbyt bolesne, jak na jego odporność psychiczną. Atakuje więc państwo, jako pewne groźne, abstrakcyjne monstrum, wiedząc, że pociągnięcie go do odpowiedzialności przez państwo, będzie równoznaczne z osiągnięciem przez niego celu – przeistoczenia się w ofiarę władzy. Tym samym otrzymania nominacji na postać męczennika, godnego stawiania jego popiersi w pomieszczeniach sędziowskich stowarzyszeń, walczących z „państwem PiS”. Najwyraźniej marzy mu się pozbawienie go uprawnień sędziego. Odebranie mu prawa wykonywania tej pięknej i zaszczytnej funkcji służby dla społeczeństwa. Wręcz prosi o to. Gdyż tylko to może stać się jego drogą do nieśmiertelnej chwały.
Jestem raczej pewien, że nie kwalifikuje się do takich zaszczytów. W końcu, poza występami na pograniczu kabaretu, niczym specjalnym się nie zasłużył. Wydaje mi się, że jest w sądach funkcja sędziego, który pilnuje różnych spraw porządkowych, m.in. związanych z terminami rozpraw itp.
Wierzę, że Igor Tuleya sprawdził by się w tej roli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/382048-czyzby-w-ocenie-tych-ktorzy-rzady-pis-traktuja-jak-plagi-egipskie-starania-igora-tuleyi-byly-ciagle-nie-wystarczajace