Świat się laicyzuje. Europa odchodzi od wartości religijnych. W USA ten proces również ( choć o wiele wolniej) postępuje. Religijność zastępuje świeckość. Natura jednak nie znosi próżni. W co zamienia się świeckość? W religię. Poprawność polityczna i agresywna laicyzacja mają swoje dogmaty. Mają kapłanów, proroków i Urząd Nauczycielski. Ba, mają własną Inkwizycje.
Złamanie norm poprawności politycznej kończy się infamią, ale również wyrzuceniem z pracy, a nieraz wyrokiem sądowym. Złamanie norm laicyzmu, która nakazuje wierzyć w dogmat o świeckości państwa również ma realne konsekwencje. Nie jest to znak naszych czasów. Podczas przeklętej Rewolucji Francuskiej zniesiono święta religijne i zmieniono kalendarze by odciąć się od chrześcijańskiej spuścizny. Czy to wyeliminowało religijność? Nie. Zamieniono Chrystusa na Najwyższą Istotę. Wiadomo jak to się skończyło. Nie mam wątpliwości, jaki będzie finał laicyzacji. Państwa rodzą się i upadają, a Kościół katolicki twardo stoi tam, gdzie stał. Niemniej jednak jeszcze z wieloma wrogami będzie musiał się zmierzyć.
Nie tylko świat zachodni mierzy się z postępującą laicyzacją. Ma ona miejsce również w Izraelu. Nie ma ona tylko twarzy lewicowej „postępowości” z ulic Tel Awiwu. Judaizm zastępuje w Izraelu również religia Holokaustu. Wykluła się z mitu założycielskiego państwa Izrael, którzy pożarł nawet klasyczny syjonizm. Izraela w takim kształcie nie byłoby bez Holokaustu. Nie byłoby bez niemieckiej zbrodni, która zakwestionowała wszystkie normy cywilizacyjne. Wywróciła naszą cywilizację do góry nogami. Zburzyła odwieczny ład. Niemieckie ludobójstwo było w czymś absolutnie niezwykłym w historii. Demonicznie i diabelsko niezwykłym.
Jednym z filarów religii Holokaustu jest uznanie Zagłady za coś wyjątkowego w dziejach świata. Trudno się z tym nie zgodzić. Mimo innych ludobójstw, tylko raz w historii ludzkości stworzono precyzyjnie pracujące FABRYKI ŚMIERCI. Stworzone z pietyzmem, przemyślane i doskonałe. Mogły się zrodzić tylko w niemieckim umyśle. Znanym z precyzji.
O religii Holokaustu pisał w swojej interesującego książce „Krew na naszych rękach?” Paweł Lisicki. Według niego budowniczy tej nowej, świeckiej religii uznali, że Żydzi są jedynymi niewinnymi ofiarami II Wojny Światowej. Panuje też przekonanie, że Holokaust nie był dziełem przypadku, ale skutkiem rozwoju kultury europejskiej. Kultury kreowanej oczywiście przez Kościół katolicki. Nie jestem wrogiem takiego ujmowania kwestii Zagłady, choć jej radykalnie się sprzeciwiam. Rozmawiajmy. Spierajmy się. Walczmy o prawdę. Tyle, że coraz częściej zdogmatyzowanie i sakralizacja tematu uniemożliwia dyskusję. Widać to właśnie po reakcji na słowa premiera Mateusza Morawieckiego w Monachium.
Słowa historycznie prawdziwe. Wśród Polaków byli szmalcownicy, a wśród Żydów kolaboranci z nazistami. Nie jest istotne z jakich pobudek kolaboracja miała miejsce. Część Polaków wydawała Żydów z pazerności i wrodzonego łajdactwa, część zaś bała się o własne życie. Wśród Żydów zapewne przeważał ten drugi powód. Jednak skala oburzenia na słowa szukającego przecież usilnie dialogu ze stroną żydowską Morawieckiego dowodzą teorii o religii Holokaustu. Nie dyskutuje się po prostu z pewnymi faktami. Nie burzy się niektórych tez. Dlaczego? Bo DOGMATÓW nie wolno obalać w żadnej religii. Próba robienie tego wywołuje wojnę. Najostrzejszą z możliwych, bo dotykającą najgłębszych wartości.
Nie da się tego sporu wygrać, bo niemożliwa jest debata. Można jedynie go wyciszać i czekać na geopolityczny wstrząs, gdy Izrael będzie potrzebował Polski w krytykującej z lewicowych pozycji „imperializm żydowski” Europie. Milczeć? Nigdy! Ale mądrze przeczekać ataki i prowokacje. Wówczas można zacząć prowadzić rozmowy z innej pozycji, niż jesteśmy obecnie. Z pozycji interesów i wielkiej polityki. Religijne spory są nierozstrzygalne. Nie da się ich przykryć nawet ekumenizmem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/382037-dlaczego-tego-sporu-nie-da-sie-wygrac-bo-jest-to-spor-religijny-dotykajacy-dogmatyki-i-sakralizacji