Jeden z moich ukochanych pisarzy Isaac Bashevis Singer, genialny „bajarz”, który swoje powieści snuł z lekkością gawędziarza siedzącego przy ognisku i pykającego fajeczkę, cieszył się zarówno za życia, jak i po śmierci, sławą geniusza. Do dzisiaj dzieła noblisty lądują w biblioteczce każdego inteligenta. Jak wiadomo, ów wielki autor miał nie tylko wielu zwolenników, lecz także wrogów – szczególnie atakowany był przez przedstawicieli własnego narodu.
Dlaczego? Otóż pisał o Żydach, nie ubarwiając niczego, nie tworząc nierzeczywistego obrazu – pokazywał zarówno blaski, jak i cienie. Wspominam jego przypadek właśnie dlatego, że mam wrażenie, iż doskonale obrazuje on skalę trudności, jaka czeka każdego, kto próbuje opisywać rzeczywistość świata z wpisanym w jego dzieje losem narodu wybranego. Holokaust zmienił wszystko, uwrażliwił po wielokroć, zburzył obowiązujące wcześniej kryteria.
To stawia wymagania. Gdy przyjrzymy się dziełom Dmowskiego – znajdziemy tam wiele odniesień do relacji polsko-żydowskich, ale nie wolno ich „rozumieć współcześnie”, trzeba po prostu wyobrazić sobie ówczesną rzeczywistość z jej niuansami i dopiero przez taki pryzmat je czytać.
Innymi słowy – potrzebna jest wyobraźnia, która buduje kontekst.
Zdaje mi się, że podobny problem, lecz tym razem związany z polskim narodem, występuje w kwestii tego „pożaru”, jaki wybuchł w związku z nowelizacją ustawy o IPN. A pali się jak jasny pierun (jak to było w jednym starym skeczu). Nie wiadomo, jak gasić i z której strony.
Wygląda to tak, jakby brakowało na Zachodzie elementarnej wiedzy i wyobraźni związanej z historią II wojny światowej. Wiedzy podstawowej. Z tego to powodu nie działa „wyobraźnia emocjonalna”, nie buduje się empatia w stosunku do polskiego narodu – narodu ofiar, narodu tak potwornie doświadczonego przez wojnę. Stąd trudno jest walczyć o nasz „wizerunek”. Bo jak? Jeden czy drugi film, tysiąc billboardów na ulicach Berlina czy milion ulotek rozrzuconych w Paryżu nie załatwią teraz sprawy. Kontekst nie istnieje. Przed nami długa droga, by go zbudować. Lekko nie będzie.
Tekst pierwotnie ukazał się w tygodniku „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/381990-lekko-nie-bedzie-trudno-jest-walczyc-o-nasz-wizerunek-jeden-czy-drugi-film-tysiac-billboardow-na-ulicach-berlina-nie-zalatwia-teraz-sprawy