Dla mojego pokolenia Władysław Frasyniuk nie jest symbolem buntu i walki o niepodległość, tylko twarzą establishmentu przełomu wieków. Towarzycha wzajemnej adoracji, w którym postkomuniści bratają się z dawną „Solidarnością”. Zero ZBoWiD-u.
Ale co ja tam gówniarz mogę wiedzieć. Nie żyłem w tamtych czasach, to nie wiem. Dobrze, w takim takim razie posłużę się opinią świadka historii. Poważnego polityka i to nie żadnego prawicowego oszołoma, na którego alergię mógłby mieć nasz drogi nadwiślański salon.
Drogi Władysławie Frasyniuku! Żeście komunistów pokonali? No nie. Wyście się z nami, k…a, przy Okrągłym Stole i 4 czerwca 1989 r. do-ga-da-li!
– napisał w przypływie szczerości Włodzimierz Czarzasty, lider SLD.
I to by było na tyle. Nie trzeba być świadkiem epoki, żeby łączyć fakty. Jednak dla wrzeszczących staruszków logika może iść na bok, gdy można przeżyć drugą młodość i wieść topniejącą grupkę na niewidzialne barykady. Byle dokopać Kaczorowi.
Funkcjonariusze wykonują najzwyklejszą, proceduralną czynność wobec Frasyniuka? Hajda! Reżim, dyktatura, łamanie zasad demokracji. Najwyraźniej niektórych boli fakt, że policja wykonuje rutynowe czynności również wobec bożków III RP. No jak żyć… Żale adwokata Frasyniuka, mec. Piotra Schramma na to, że nie może przewidzieć, kto będzie rozpatrywał sprawę jego klienta są chyba najlepszą ilustracją zjawiska.
Apologeci „Władka” nawet nie widzą w jak operetkowej sytuacji stawiają samych siebie, jak i swojego idola. Tak naprawdę policjanci obchodzą się z tymi emerytowanymi partyzantami jak z jajkiem. I słusznie, bo jakakolwiek bardziej stanowcza reakcja skończyłaby się następnym odtrąbieniem „moralnego końca” rządzących.
Może niektórzy znów wyczuliby zapach gazu. Nie daj Bóg…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/381906-frasyniuk-i-spolka-powinni-schowac-swoje-tekturowe-krzyze-i-kajdany-z-pluszu-nie-sa-meczennikami