Już ponad dwa lata Platforma Obywatelska i Nowoczesna są w opozycji. Ich dorobek z tego okresu jest dramatyczny. Do czego użyli zasobów, którymi dysponują? Można wyróżnić dwa podstawowe cele.
1. Zszarganie wizerunku Polski za granicą i próba doprowadzenia do izolacji Polski, zgodnie z targowicką zasadą: im gorzej dla kraju, tym dla nich lepiej.
2. Próba wykopania rowu (inaczej: stworzenia kordonu sanitarnego) wokół obozu dobrej zmiany, nalania tam benzyny i jej podpalenia.
Trzeba jasno powiedzieć, że dziś widać iż ten plan się zawalił, a opozycja zbankrutowała. Mamy wyraźny spadek napięcia między Warszawą a Brukselą, a nawet Warszawą a Berlinem.
Na krajowej scenie politycznej, mimo dysponowania przez opozycję ogromnymi zasobami propagandowymi, bilans jest także jednoznaczny. Wedle sondaży Prawo i Sprawiedliwość zyskało miliony nowych zwolenników, PO i Nowoczesna - straciły.
Najmocniej, w jakimś sensie najboleśniej dla Polski, ten upadek widać w całkowitym braku jakiegokolwiek poważnego dokumentu programowego w dwóch głównych partiach opozycyjnych. W dojrzałych, stabilnych demokracjach to rzecz nie do pomyślenia, za to normalna w rozmaitych satrapiach i systemach oligarchicznych. Wszędzie tam, gdzie władza jest po to, by wąska grupa żerowała na innych, nikt nie zawraca sobie głowy pisaniem programów i ideowymi dylematami. Bo nie to łączy ludzi, a przywileje, pieniądze, panowanie.
Czym w takich przypadkach zastępuje się programy? Wspomnianym żerowaniem na dobru wspólnym (sprywatyzować, odzyskać nie swoją kamienicę, narzucić haracz na autostradę) i orwellowskim kumulowaniem emocji. Platforma była w tym mistrzem, kiedy rządziła. Szczytem tej metody było użycie do podzielenia Polaków tematu Smoleńska i ludzi opłakujących ofiary tej narodowej tragedii.
W ten ciąg wpisuje się także wezwaniowo-prokuratorskie cierpienie Władysława Frasyniuka, który najpierw wziął udział w ataku na spotkania upamiętniające Smoleńsk, potem miał szarpać policjanta, a następnie ogłosił iż to wszystko czyni w imię konstytucji. Fakty są tu jednak dla opozycji i jej mediów bez znaczenia, istotne jest to, że można krzyczeć, walić w bębny, straszyć, budować zakłamane analogie z czasami PRL. No i najważniejsze - na kolejną chwilę można odsunąć niewygodne pytania o program na przyszłość i zderzenie się z dorobkiem własnym z ośmiu lat koalicji PO-PSL.
Kiedy więc pytacie czy i kiedy opozycja skończy z takimi hucpami, odpowiedź jest pesymistyczna: nigdy. Bo gdyby choć na chwilę zapanowała cisza, gdyby wygasić ten wrzask, krzyk, puczyki i awantury, to ludzie mogliby zacząć porównywać dorobek obu rządów, programy, wizje. Dla PO i Nowoczesnej to śmiertelnie niebezpieczne.
Hucpa będzie więc trwała. Jak ta przeminie, będą kolejne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/381545-hucpy-jak-ta-z-frasyniukiem-nigdy-sie-nie-skoncza-bo-coz-wtedy-opozycja-mialaby-do-powiedzenia-polakom
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.