Mnie interesuje w jaki sposób komisarze uzasadnią to, czego się w żaden sposób uzasadnić nie da. Nie ma w traktatach UE żadnej możliwości łączenia funduszy z jakimikolwiek posunięciami nazwijmy to dyscyplinującymi
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS.
wPolityce.pl: Według nieoficjalnych informacji RMF FM, jutro unijny komisarze mają zatwierdzić dokument, zakładający powiązanie wypłaty środków z budżetu UE z przestrzeganiem praworządności. Takie pomysły już wcześniej się pojawiały, teraz jednak ma zostać przyjęty już konkretny dokument w tym temacie. Czy Polska ma się czego obawiać?
Prof. Ryszard Legutko: Nie znam tego dokumentu. Chętnie się z nim zapoznam. Mnie interesuje w jaki sposób komisarze uzasadnią to, czego się w żaden sposób uzasadnić nie da. Nie ma w traktatach UE żadnej możliwości łączenia funduszy z jakimikolwiek posunięciami nazwijmy to dyscyplinującymi. Również inna rzecz jest niezmiernie interesująca. Na jakiej podstawie będzie wskazane, że ten a ten kraj czy rząd łamie zasady praworządności? Czy to Komisja o tym będzie decydowała? Przecież żeby coś takiego było, to musi być to w oparciu o poważny dokument, który ma swoje uzasadnienie i przeszedł przez wszystkie stopnie procedury sądowej itd. Czy to będzie komisarz Timmermans jednoosobowo o tym decydował? Gdyby tak to miało wyglądać, to byłaby to rzeczywiście kolejna granda. Jeżeli komuś się zarzuca coś poważnego, to musi być do tego jakieś dobre uzasadnienie, trzeba przejść przez całą procedurę, a nie taką na poziomie politycznym. Komisja czy Rada Europejska to ciała polityczne.
W tym dokumencie ma występować powołanie się na art. 2 Traktatu o UE, mówiący o tym, że Wspólnota opiera się na wolności, demokracji, państwie prawa. Każde państwo członkowskie stwierdzi jednak zapewne, że przestrzega tych zasad…
Wiadomo, że to jest wymierzone w dwa niepokorne kraje, które od dłuższego czasu są nękane przez instytucje europejskie. Mogą zatem również powoływać się na 10 przykazań. To nie ma kompletnie żadnego znaczenia. Jeżeli jest jakaś kara, to musi występować procedura orzekania o winie. Nie może to być decyzja jednego ciała w oparciu o art. 2, który jest artykułem akcjologicznym. Kara jest jest pewnym środkiem karnym, wobec tego wina musi też być orzeczona na podstawie bardzo rzetelnego dowodu winy. Powtórzę to od czego zacząłem – na tyle, na ile znam traktaty, nie widzę możliwości, aby można było to zrobić w taki sposób, aby nie było to kolejną wielką grandą.
Wspomniana praworządność nie będzie prawdopodobnie obejmowała np. kwestii unijnego progu deficytu budżetowego, który w przeszłości przekroczyły m.in. Francja i Niemcy.
Dochodzimy tutaj do kolejnego wątku – nie ma tutaj równości wobec prawa w UE. Duzi mogą dużo, a mali niczego nie mogą, chyba że są pokorni wobec dużych. Jeśli spojrzymy na Polskę, to jednak 8 lat rządów PO to nie był okres, który można stawiać za wzór. Wszystkie podsłuchy, ograniczenie wolności mediów, cała historia z Trybunałem Konstytucyjnym, to nie było coś, co można było wskazywać jako przykład działania praworządnego. Wtedy jednak KE uznawała, że ta władza może robić co chce. Teraz, kiedy w Polsce jest np. większa reprezentatywność w Trybunale Konstytucyjnym, to już pojawiła się wielka awantura. Komisja jest zatem instytucją polityczną, a nie ciałem służebnym wobec rządów państw członkowskich.
Czyli według pana ten ruch Komisji nie ma na celu dbania o praworządność w poszczególnych państwach UE, tylko jest obliczony na uderzenie m.in. w nielubiany przez Komisję polski rząd?
Komisja w ogóle nie jest zainteresowana praworządnością ani tzw. Wartościami. Ona ma swoją agendę polityczną i ideologiczną. Nie zapominajmy o tym.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/381333-nasz-wywiad-prof-legutko-nie-ma-w-traktatach-ue-zadnej-mozliwosci-laczenia-funduszy-z-jakimikolwiek-posunieciami-dyscyplinujacymi