Jan Tomasz Gross znów prowokuje. W rozmowie z Sławomirem Sieradzkim, która ukazała się na łamach „Krytyki Politycznej” kolejny raz przekonuje, że Polacy, którzy ratowali Żydów w czasie II wojny światowej byli wyjątkiem, a ze strony polskich sąsiadów spotykał ich za to „gwałt i pogarda”. Jak stwierdza, jest to obraz polskiego społeczeństwa, który jest straszny, ale „taka jest historyczna prawda o polskim współudziale w Holokauście”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gross straszy w CNN: „Każdy, kto powie cokolwiek o współodpowiedzialności Polaków podlegać będzie oskarżeniu”
Gross wspominał również o swoim aresztowaniu w marcu 1968 roku. Stwierdził, że jest to dla niego bardzo ważna sprawa, ponieważ wówczas zawalił mu się świat. Pytany o to, jak wspomina okres więzienia, przyznał, że miał dość łatwo, a jego matka znalazła skuteczny sposób na to, żeby go wyciągnąć. Dodał, że ominęła go cała antysemicka kampania, ale postanowił wyjechać:
Ludzie, którzy wylądowali w pudle mają w perspektywie dwa lata wojska, bo wywalali nas z uniwersytetu. Poza tym dla mnie perspektywa życia w miejscu, w którym muszę na każdy telefon z Mostowskich jechać i jakiemuś ubekowi odpowiadać na pytania, to nie był wariant, który specjalnie mi odpowiadał. Ludzie zaczęli wyjeżdżać
— mówił Gross.
Dopytywany o to, czy nie czuje się Żydem, przyznał, że nie.
W izraelskim sensie na pewno nie, a na dobrą sprawę w żadnym innym, w kulturowym też nie
— zapewniał Gross.
Rozmowa dotyczyła również sprawy ustawy nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Gross stwierdził, że nikt normalny nie używa sformułowania „polskie obozy śmierci”, żeby powiedzieć, że Polacy zbudowali obozy.
Jego zdaniem, ta ustawa wyłączy z możliwości badań wszystkich naukowców, a zgodność z faktami będzie oceniał „PiS-owski IPN”. W jego ocenie polskiemu rządowi wcale nie zależy na walce z wyrażeniem „polskie obozy śmierci”, tylko o to, że chcę ukryć udział polskiego społeczeństwa w Zagładzie.
To coś niesłychanego, jak Polsce ci faceci z PiS-u błyskawicznie zepsuli reputację
— dramatyzował Gross.
Co więcej, w jego ocenie autorzy ustawy i parlamentarzyści PiS nie przeczytali w swoim życiu ani jednego świadectwa Żyda, który przeżył Holokaust w Polsce, którzy - co podkreślił - od strony polskich współobywateli mogli spodziewać się wszystkiego, co najgorsze.
Pytany o image Polski przed Jedwabnym stwierdził, że nasz kraj określany był jako kraj „przeklęty”. Dopytywany, czy jest to adekwatne określenie, powiedział, że polemizował z komentarzami o tym, że Polacy byli gorsi od Niemców, bo byli znajomymi.
Jak czytasz świadectwa z czasów okupacji, to jest prawie wszędzie powiedziane, że osoba, która cię zdradza albo próbuje zabić, to jest ktoś, kogo znasz
— próbował przekonywać Gross.
Na pytanie o współudział Polaków w Holokauście Gross stwierdził, że Żydzi po ulicy nie mogli chodzić dlatego, że byli łapani przez Niemców, ale dlatego, że dzieci krzyczały za nimi, że są Żydami. Podkreślił, że to było norma w całym kraju, skoro w Polsce było 3,5 mln Żydów. A wyjątkiem byli ci, którzy Żydów ratowali.
Badania opinii publicznej pokazują, że większość Polaków uważa, że Polacy bardziej ucierpieli niż Żydzi podczas okupacji. Morawiecki po raz któryś już mówi coś podobnego. Trzeba mieć świra, żeby coś takiego powiedzieć
— bredził Gross stwierdzając, że premierowi Polska pomyliła się z Danią i nie wie, co działo się na terenach Polski.
W opinii Grossa, gdyby nie wojna, to nikt w Polsce nie zabijałby Żydów, bo polski antysemityzm nie był eksterminacyjny i Żydów na ogół nie zabijano.
Fakt pozostaje faktem, że w Polsce wymordowano niesamowitą ilość ludzi. Ja w ten sposób chciałem powiedzieć, że w Polsce Polacy zabili bardzo dużo Żydów (…) Musimy spojrzeć na zjawisko, które jest kluczowe dla polskiej historii XX wieku i prześladuje nas do dziś. Skąd antysemityzm teraz wychodzi w społeczeństwie?
—dramatyzował Gross.
Gorss ocenił, że jest to wielkim problemem dla współczesnego pokolenia - skonfrontowanie się z tą monstrualną zbrodnią, ale nie można n a to nie reagować. Potrzebna jest więc żałoba po tych zamordowanych ludziach i zamiast stawiać pomniki Lechowi Kaczyńskiemu powinniśmy je postawić Żydom wymordowanym w różnych miasteczkach.
Mnie się wydaje, że bez czysto moralnego rozliczenia to społeczeństwo nie jest w stanie w zdrowy sposób iść do przodu. To, co się dzieje z Polską za czasów PiS-u jest tego potwierdzeniem
— przekonywał Gross.
Gross grzmiał również, że Jarosław Kaczyński staje się antysemitą - drugim Jobbikiem i powtarza ruchy Moczara, próbując obudzić w narodzie antysemickie demony. Ma to potwierdzać cała sekwencja zdarzeń: najpierw spalenie kukły Żyda, marsze niepodległości i wieszanie portretów polityków opozycji na szubienicach przez ONR.
I takim facetom jak Patryk Jaki, który był liderem kiboli Odry Opole, zleca się pisanie ustawy na temat Zagłady Żydów. Kolejna awantura czyha już za rogiem. Arkadiusz Mularczyk i jego intensywna praca nad tym, żeby oszacować rachunek, który wystawiamy Niemcom.(…) z tego wyjdzie awantura na cały świat
— dramatyzował.
Na zakończenie stwierdził, że ONR już oenerowcom nie jest potrzebny, bo PiS stał się ONR-em.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/381093-gross-znow-prowokuje-zamiast-stawiac-pomniki-lechowi-kaczynskiemu-powinnismy-je-postawic-zydom-wymordowanym-w-roznych-miasteczkach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.