Wywiad ministra Jacka Sasina dla naszego portalu to dość wyraźny i jednoznaczny sygnał, że realizacja projektu ustawy reprywatyzacyjnej (przygotowany w Ministerstwie Sprawiedliwości) zaczęła napotykać na duże trudności. Nowy szef Komitetu Stałego Rady Ministrów mówi bowiem wprost:
Realizacja przepisów projektu ustawy reprywatyzacyjnej przekracza możliwości budżetu państwa. Wątpliwości są również pod względem zgodności zapisów proponowanych w ustawie z prawem polskim i prawem międzynarodowym. W ocenie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów praca nad tą ustawą powinna trwać dalej.
Pan minister Sasin stwierdził przy tym, że w najbliższych „dniach czy tygodniach” projekt ustawy nie ma szans trafić na posiedzenie Komitetu Stałego, a więc i rządu. Krótko mówiąc - że sprawa została zamrożona, a ewentualne jej odmrożenie zależy od prac w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jak sugeruje Jacek Sasin, chodzi głównie o koszt ustawy.
Czy współcześni Polacy, którzy w większości urodzili się już po tamtych wydarzeniach mają ponosić ciężar zadośćuczynienia osobom, którzy wówczas stracili majątki? To jest zasadnicze pytanie polityczne i filozoficzne, czy dzisiaj nie powinniśmy tych pieniędzy przekazać na inne cele, które z punktu widzenia państwa są niezbędne.
A więc wraca problem, na który powoływały się kolejne ekipy rządowe (lub prezydenci), odmawiając uchwalenia kolejnych projektów reprywatyzacyjnych: nie ma pieniędzy. Ten z pozoru logiczny i sensowny argument ma jednak drugie oblicze: nawet jeśli w krótkim okresie udałoby się co nieco zaoszczędzić (jak wskazują niektóre szacunki, może się okazać, że wcale nie tak dużo), ale generalnie zapłacimy jako państwo więcej. Dlaczego?
Oddajmy głos Kamilowi Zaradkiewiczowi, który był współautorem projektu ustawy czekającego dziś w blokach startowych:
W ostatnich latach trzykrotnie wzrosła liczba spraw przed sądami administracyjnymi, w których dawni właściciele lub ich następcy starają się podważać decyzje nacjonalizacyjne poprzez stwierdzenie nieważności z powodu rażącego naruszenia prawa. Takie postępowania mogą być wszczynane bezterminowo. Z biegiem czasu - w ciągu tych 30 lat III RP – okazuje się, że problem zamiast maleć, narasta. (…) Na długo przed przygotowaniem w Ministerstwie Sprawiedliwości projektu ustawy reprywatyzacyjnej zgłoszony został w Kongresie USA projekt tzw. ustawy 447 - Justice for Uncompensated Survivors Today (JUST) Act. Po jej uchwaleniu – co zapewne wkrótce nastąpi – Departament Stanu USA będzie zobowiązany do monitorowania procesu reprywatyzacji, w tym restytucji mienia, które zostało w Europie Środkowej odebrane w ramach nacjonalizacji po ostatniej wojnie. Będzie to dotyczyło również monitorowania sytuacji w Polsce i oceny, czy polskie władze uregulowały kwestie reprywatyzacji. Co więcej, w obecnym stanie prawnym od dawna podejmowane były i cały czas trwają próby podważenia skuteczności procesów nacjonalizacji i dochodzenia odszkodowań z tego tytułu nie tylko przed sądami polskimi, ale także za granicą.
Nieuchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej nie umniejszy skali wydatków państwa. Przeciwnie, skutki finansowe dla państwa - w przyszłości także - będą rosnąć i dziś trudno nawet wstępnie oszacować, jaka mogłaby być ogólna skala wydatków związanych z sądowym procesem odwracania skutków nacjonalizacji
— tłumaczy prawnik.
Kto ma w tym sporze rację? Debaty i dyskusje możemy toczyć w nieskończoność, ale faktem jest, że w pewnym momencie sprawie ustawy zielone światło dało kierownictwo obozu Zjednoczonej Prawicy. Nikt w Ministerstwie Sprawiedliwości, ani innym resorcie, nie przedstawiałby tak ważnego projektu samodzielnie, na własną rękę. Jeszcze inny argument jest taki, że wątpliwości związane z prawem międzynarodowym są takie (a przynajmniej ich część), że w projekcie ustawy reprywatyzacyjnej ustalone są… zbyt małe procenty zwrotów. A więc po ewentualnych zmianach koszt ustawy byłby jeszcze wyższy. Inne z wątpliwości dotyczą grona osób, które mogą zgłaszać się po kolejne zwroty - w MS panuje przekonanie, że w ostatecznym projekcie można nieco odpuścić w związku z restrykcjami z obywatelstwem i kręgiem spadkobierców. Ale nie tego przecież dotyczą główne zarzuty zgłaszane w wywiadzie.
Co dalej? Dwa dni temu w telewizji wPolsce.pl wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki mówił Wojciechowi Biedroniowi:
Projekt ustawy reprywatyzacyjnej przeszedł konsultacje i jest już gotowy do przyjęcia; potrzebna jest tylko decyzja polityczna
— mówił Jaki.
Jak dodał, regulacja narusza interesy „potężnych środowisk”.
Z kolei w okładkowej (najnowsze „Sieci”) rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi, poświęconej sprawom ustawy o IPN, Patryk Jaki tak odnosi się do kwestii reprywatyzacji i projektu ustawy w tym zakresie:
W ostatnim roku czterokrotnie spotkałem się z panią ambasador lub jej zastępcą. Ani razu nie podjęto na tych spotkaniach kwestii nowelizacji ustawy o IPN. Interesowano się głównie kwestiami związanymi z ustawą reprywatyzacyjną, która była przecież na zdecydowanie wcześniejszym etapie prac legislacyjnych niż ustawa o IPN ido dzisiaj nie została przesłana z rządu do parlamentu. (…) Na pewno pytanie, czy naprawdę chodziło o ustawę o IPN, czy też o coś zupełnie innego, jest uzasadnione. W mojej opinii sprawa jest jasna: musimy tę sprawę załatwić, jak zrobiły to inne państwa Europy Środkowej, bo bez tego będziemy nadal okradani. Już dzisiaj państwo jest często bezbronne wobec tych oszustw, a co będzie, gdy zjawią się tu jeszcze poważniejsi, międzynarodowi gracze? Na każde spotkanie z ambasadorami brałem z sobą zdjęcie doszczętnie zburzonej w czasie wojny Warszawy. I mówię: „To zostało po wojnie. Warszawę Polacy odbudowali od zera. W ramach umów międzynarodowych już zapłaciliśmy miliardy. I nadal mamy płacić?”
Odmienne, można rzec - chłodne stanowisko Jacka Sasina wskazuje na to, że na linii Ministerstwo Sprawiedliwości - KPRM jest w tej chwili spór w tej sprawie. I to spór niemały, skoro zamiast w kuluarowych spotkaniach w gabinetach przeniósł się on na oficjalne pisma i wypowiedzi medialne. A jeszcze w piątek marszałek Stanisław Karczewski próbował odnieść się do problemu dość koncyliacyjnie:
Pomysł nie jest zamrożony. Projekt został zaopiniowany. (…) Powinniśmy z dużym namysłem pracować nad tą ustawą. Myślę, że dobrze byłoby, aby ustawa została przyjęta do końca kadencji
— stwierdził w rozmowie podczas poranka „Siódma-9”.
Powtórzę swoją tezę sprzed kilku dni, gdy tylko mówiło się na mieście o problemach wokół tej ustawy: jeśli chodzi o doprecyzowanie kilku konkretnych zapisów, by uniknąć niepotrzebnej nerwówki i większych problemów międzynarodowych - kilka dni czy tygodni pracy w resorcie sprawiedliwości nie powinno być kłopotem i nie zrobi większej różnicy. Coraz głośniejsze stają się jednak głosy niepokoju, że nie chodzi o korekty czy poprawki, ale o zaniechanie pomysłu wdrożenia projektu i odłożenie go ad calendas graecas. Oby pesymiści nie mieli racji, może to wszystko to tylko wynik nie do końca skutecznego dialogu wewnątrz rządu, ale wokół tematu zaczyna się dziać coś dziwnego. Porzucenie tej idei byłoby nie tylko nierozsądne, ale i krótkowzroczne - również, jak się wydaje, pod względem finansowym. Czy ekipie rządzącej nie zabraknie determinacji?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/380980-wywiad-ministra-sasina-kaze-zadac-pytanie-czy-rzadowi-wystarczy-determinacji-ws-ustawy-reprywatyzacyjnej-czy-projekt-zostanie-odlozony-ad-calendas-graecas