Kilka dni temu w ciekawym felietonie prof. Marek A. Cichocki ocenił, że konflikt dyplomatyczny na linii Polska - Izrael może być, paradoksalnie, szansą na wyciągnięcie pozytywnych i dobrych wniosków na przyszłość.
Nie lekceważę tego konfliktu. Jest on nieprzyjemny, rodzi różne problemy i pewnie można go było uniknąć. Ale być może w dalszej perspektywie wyjdzie on nam na dobre. (…) Uczymy się używać własnego państwa, a raczej uświadamiamy sobie, jakie wielkie mamy tutaj deficyty do nadrobienia. Przez takie rzeczy trzeba przejść, by w końcu dojść do polityki, która bardziej pomaga realizować interesy, niż jest chaotycznym gaszeniem pożarów
— napisał Cichocki.
Nie chcę być złym prorokiem i wolałbym nie mieć racji, ale wszystko wskazuje dziś na to, że pierwsze odpowiedzi na pytanie, czy nauczyliśmy się wyciągać wnioski z takich problemów, będziemy mogli poznać już w najbliższych tygodniach. Chodzi o okrągłą rocznicę Marca ‘68.
Już kilka dni temu, gdy obóz rządzący ruszył do gaszenia pożaru po przyjęciu ustawy o IPN, cytowałem jednego z ministrów:
Stoimy przed wielkim wyzwaniem, bo za chwilę mamy okrągłą rocznicę Marca‘68. Marca, który w tym kontekście przestaje być polskim miesiącem, ale staje się wyzwaniem, jak znowu uniknąć sytuacji skoncentrowania się światowej opinii na „polskim antysemityzmie, który doprowadził do czystek”. Bo przecież ludzie złej woli tak będą to przedstawiać, nie wchodząc w to, że chodzi o komunistów. W dzisiejszym niełatwym kontekście inaczej też będzie trzeba patrzeć na rocznicę powstania w getcie, a to przecież już w kwietniu
— mówił mój rozmówca.
Pierwsze próby dyskusji o tej rocznicy i sygnały, w którą stronę pójdzie rozmowa, nie napawają optymizmem. W rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” Bronisław Wildstein ujawnił, jak przeprowadzane są wywiady poświęcone właśnie Marcowi‘68.
Pewna pani przygotowuje teatralne obchody Marca i robi ze mną wywiad. Pierwsze pytanie: „Czy powinniśmy przepraszać za Marzec ‘68?”
— mówi publicysta „Sieci”.
I dodaje:
Odpowiedziałem, że to nonsens. Bo to była klasyczna kampania komunistyczna. I tak jak wcześniej rozprawiano się z podziemiem, inteligencją, duchowieństwem i chłopami, tak w końcu przyszła kolej na Żydów. To samo było w innych krajach komunistycznych. (…) Kobieta pytająca mnie o to nie miała złej woli. Ona już jest tak sformatowana przez środowiska lewicowe.
Główne pytanie na dziś - w tym zakresie - brzmi: czy Polska, polskie państwo, instytucje, jakimi dysponujemy, będą w stanie przebić się z takim właśnie przekazem o Marcu‘68, o jakim mówił Wildstein.
Będzie o to trudno. Kontekst dyplomatyczno-polityczny ostatnich dni to, niestety, okazja dla nieprzyjaciół Polski, by utopić tę ważną rocznicę w opowieściach o polskim antysemityzmie, które daj znać i dziś. Cóż zresztą mówić o nieprzyjaciołach, skoro nawet Krystyna Janda - przygotowująca w swoim teatrze spektakl o Marcu ‘68 - mówi wywiadzie:
Nie sądziłam, że będę pracować nad spektaklem o Marcu ‘68 w takiej atmosferze, że wrócę do tych tematów i będę opowiadać o nich w czasie teraźniejszym. (…) Wielu ludzi ze świata wybierało się do Polski na obchody 50-lecia Marca ’68, wielu zapowiedziało się na naszej premierze. A teraz zaczynają się zastanawiać, czy mają po co tu przyjeżdżać
— mówi dyrektor teatru.
Janda zresztą dodaje więcej:
Mam wrażenie, że przychodzą do nas ludzie podobnie myślący. Nasze teatry są jednoznacznie przypisane światopoglądowo i politycznie.
Nie wiem, kogo Janda uważa za „podobnie myślących”, którzy siedzą w jednym rzędzie na widowiskach w jej teatrze, ale brzmi to ponuro, bo przecież jeszcze dwa-trzy zdania więcej w tym kierunku i dowiedzielibyśmy się, że pisowcy wstępu tam nie mają. Sam byłem kilka dni temu na spektaklu w teatrze Jandy - świetnej sztuce opowiadającej o losach Grzegorza Przemyka. Tamtej dramatycznej historii nie udało się sprowadzić do prymitywnego ujęcia dzisiejszego kontekstu (mimo kilku mrugnięć okiem w spektaklu i wyraźnej pokusie reżysera), ale wydaje się, że w przypadku Marca‘68 jazda będzie już bez trzymanki.
Wszystko to smutne, bo akurat ta rocznica - Marca ‘68 - to doskonała okazja, by ponad plemiennymi podziałami A.D. 2018 potępić komunistów i ich chore idee (w tym także odchylenia antysemickie). Rozumiem, że w przypadku Moczara czy Gomułki pewnie by się to udało, bo w sprawie Jaruzelskiego („człowieka honoru”), którego Platforma i kierowane przez jej państwo żegnali z honorami, byłoby już o to trudno.
Instytut Pamięci Narodowej (przy wielkim wkładzie Łukasza Kamińskiego) przygotował swojego czasu świetny serwis informacyjny o tamtych wydarzeniach - Marzec1968. Czy na bazie suchych, zimnych faktów nie moglibyśmy zbudować choć minimalnej podstawy do zbudowania wspólnoty historycznej? Naprawdę nie jest to możliwe, bo wykorzystując dzisiejszy (nieuczciwy!) kontekst można tematem przypieprzyć Kaczyńskiemu? Potwornie to małe.
Bardzo dobrze, że premier Mateusz Morawiecki (jak dziś w Chełmie) mówi o polsko-żydowskiej, wspólnej historii. Świetnie, że szef rządu planuje wizytę w Niemczech, że zespół polsko-izraelski w sprawach historii powoli rusza. Ale tak naprawdę testem - w kontekście Marca ‘68 - będzie to, czy uda się uniknąć złej, fałszywej i nieuczciwej opowieści, że tak jak 50 lat temu, tak dziś rząd jest antysemicki. To pytanie o umiejętność synchronizacji i koordynacji działań poszczególnych instytucji, fundacji, ale także pojedynczych polityków i działaczy. Jan Ołdakowski mówił niedawno, że w ciągu ostatnich dwóch lat kilkakrotnie zwracał się z prośbą, by wystawa o powstaniu warszawskim i niemieckich zbrodniach (podobna, przygotowana przez Muzeum Powstania Warszawskiego, jeździ od kilku lat po Niemczech, widziało ją już kilkaset tysięcy osób) została przetłumaczona na inne języki i wystawiona we Francji, Szwajcarii czy Hiszpanii. Efekt? Inercja MSZ, imposybilizm ambasad, bezwład Instytutu Adama Mickiewicza. Bo procedury, przepisy, papiery, no i co Pan zrobisz, nie da się… Szlag człowieka trafia - chcemy opowiadać o polskiej historii za granicą, złorzeczymy na złe zagraniczne media, a sami nie potrafimy przeprowadzić jednej skutecznej akcji na tym politycznym boisku.
Opakowanie rocznicy Marca‘68 to pierwszy test na to, czy skutecznie umiemy wyciągać wnioski z ostatniego konfliktu i narastających problemów. Bo jak napisał na łamach „Sieci” Robert Mazurek - jak się chce z dużymi grać, to trzeba tę grę prowadzić profesjonalnie i z rozmachem.
WIĘCEJ: Ryby po żydowsku. Jak się chce z dużymi grać, to trzeba zagryźć zęby i grać jak oni
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/380946-opakowanie-rocznicy-marca68-to-pierwszy-test-na-to-czy-skutecznie-umiemy-wyciagac-wnioski-z-ostatniego-konfliktu-bedzie-trudno
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.