Czy kogoś dziwi chamstwo Radosława Sikorskiego? Nie. Ale wciąż nie chcę, by to spowszedniało, nie chcę przechodzić nad tym do porządku dziennego. Dlatego wyrażam oburzenie na wpis komentujący wystąpienie Anity Gargas w Polskim Radiu 24.
CZYTAJ TAKŻE: Sikorski przekracza kolejne granice: „Pani Redaktor raczy kłamać jak bura suka”
Tyle o stylu, a dokładnie o jego braku. Przejdźmy do meritum. Stwierdzenie „tak naprawdę nic się nie działo w kwestii najważniejszego dowodu jakim jest wrak Tu-154M” jest pewnym publicystycznym skrótem. Jak było, przyznał kiedyś w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Tomasz Arabski
Tomasz Arabski: (…) Polska strona zabiegała o wrak. Do pewnego momentu dość skutecznie.
W którym momencie przestała?
TA: Kiedy kwestia wraku stała się dominująca w dzielącej Polskę polityce wewnętrznej. (…)
Czyli - „zabiegali”, ale w końcu przestali. A z dokumentów, które ujawniliśmy wraz z Markiem Pyzą w tygodniku „wSieci” w październiku 2016 roku wiemy, że sprawę Smoleńska złożyli na ołtarzu układania sobie dobrosąsiedzkich relacji z Moskwą.
Pisaliśmy wtedy tak:
Jak to możliwe, że polski minister obrony dziękował Rosjanom za „dużą operatywność na miejscu zdarzenia” i „za szybką, sprawną identyfikację ciał”? Dlaczego pół roku po katastrofie polski minister spraw zagranicznych w rozmowach z rosyjskimi dyplomatami traktował Smoleńsk jako temat marginalny? Jak polski prezydent mógł pod koniec 2010 r. — gdy było już wiadomo, jak będzie wyglądał raport MAK — w najmocniejszym zdaniu rozmowy z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem jedynie zaapelować o „wystrzeganie się błędów”, które mogą zaważyć na dwustronnych relacjach?
Lektura dokumentów, do których dotarliśmy, wprawiła nas w zdumienie. Wiedzieliśmy, że polskie władze oddały wyjaśnianie katastrofy w ręce Moskwy, ale nie przypuszczaliśmy, jak bardzo najważniejsi polscy politycy położyli się przed Rosjanami. Żadne suwerenne państwo po takiej tragedii, po takim potraktowaniu przez potencjalnego sprawcę nie zachowałoby się w ten sposób. Nie pozwoliłoby sobie na omijanie tak fundamentalnej kwestii jak tajemnicza śmierć urzędującego prezydenta i elity narodu.
Otwieraliśmy szeroko oczy, widząc, że w kontaktach dyplomatycznych ważniejsze od prawdy i rzetelnego śledztwa było wszystko: Centra Dialogu i Porozumienia, mały ruch graniczny, plany budowy elektrowni atomowej w obwodzie kaliningradzkim, kwestie nieruchomości dyplomatycznych, wizy dla Rosjan w UE, opieka nad cmentarzami radzieckimi w Polsce, wymiana młodzieży czy niestabilność sytuacji w Mołdowie. Byle omijać temat najważniejszy. Byle nie drażnić „niedźwiedzia”. Uniżeni niemal jak Gomułka wobec Breżniewa.
To tylko wstęp do tekstu, którego lekturę serdecznie polecam. I od razu proponuję kolejny fragment, także z tygodnika „wSieci”. Nie wahaliśmy się w kwietniu 2017 roku nazwać Radosława Sikorskiego „Kłamcą smoleńskim”.
Radosław Sikorski, zeznając w sądzie pod przysięgą, stwierdził, że „nie miał żadnej wiedzy” na temat organizacji wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w kwietniu 2010 r. Dotarliśmy do dokumentów, które udowadniają, że nie mówił prawdy. Ówczesny szef MSZ był na każdym etapie informowany o ustaleniach dotyczących wyjazdu. Co więcej, zaledwie dwa dni po katastrofie, gdy Polska pogrążona była w żałobie, kierowane przez niego MSZ cieszyło się ze „szczególnego klimatu” w dwustronnych relacjach z Rosją. Pismo o skandalicznej treści parafował Sikorski
— pisaliśmy wraz z Markiem Pyzą.
Momentami jest mi wstyd, że tak może działać dyplomacja dużego europejskiego państwa. Choćby dlatego politycy PO powinni milczeć w temacie choćby ocierającym się o tematykę katastrofy. A oni, wręcz przeciwnie, nurkują głębiej. Grzegorz Schetyna właśnie zapowiedział, że „gdy PiS przegra, to oni rozbiorą pomniki smoleńskie”, które właśnie powstają na pl. Piłsudskiego.
CZYTAJ KOMENTARZ Jerzego Jachowicza: Pomnikowe hieny z Platformy Obywatelskiej
Przymrużając oko, można powiedzieć, że najpierw musiałyby być spełnione dwa warunki: po pierwsze - PiS musi przegrać, a po drugie - to trudniejsze - do władzy musi dojść PO. A poważniej - politykom Platformy serdecznie dziękuję już za jakiekolwiek starania ws. wyjaśnienia przyczyn katastrofy i próby upamietnienia ofiar. To nie wasza sprawa, sami ją odpuściliście.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/380729-kto-tak-naprawde-jest-bura-suka-platforma-niech-w-koncu-zamilknie-ws-smolenska