Trwający już niemal dwa tygodnie konflikt polsko-izraelski wciąż nie gaśnie. Dzisiejszy incydent w Tel-Aviwie z pewnością nie pomoże w szybkim zamknięciu sprawy.
Informacje kuluarowe wskazują jednak, że gdzieś na horyzoncie pojawiło się już myślenie o sposobach wyjścia z klinczu. Polska dyplomacja (w tym ośrodek prezydencki) są w stałym i intensywnym kontakcie ze swoimi izraelskimi i amerykańskimi odpowiednikami.
Pojawiają się też konkretne pomysły. Jak usłyszeliśmy od przedstawiciela polskich władz, ciekawą propozycję zgłosiła ambasador Izraela Anna Azari. Otóż w rozmowie z wysokiej rangi politykiem obozu rządzącego zaproponowała ona, by izraelskie wątpliwości zostały rozwiane nie poprzez zmianę podpisanej przez prezydenta ustawy, ale za pomocą zmian w uzasadnieniu do tego aktu prawnego. Niestety, pani Azari nie sprecyzowała, w jakim kierunku powinna pójść korekta.
W rozmowach z polskimi władzami ambasador Azari podtrzymuje niestety stanowisko premiera Netanyahu, który w rozmowie z premierem Mateuszem Morawieckiem mówił *o „systemowym” charakterze prześladować Żydów przez Polaków - o czym jako pierwszy poinformował portal wPolityce.pl:
Zdaniem Anny Azari, użycie tego słowa uzasadnia np. rola tzw. policji granatowej (pozostającej pod pełną kontrolą Niemców), jak i fakt, że transporty Żydów były obsługiwane przez polskich kolejarzy.
Strona polska nie może zgodzić się na takie ujęcie sprawy; oznaczałoby ono, że państwo polskie i nasza wspólnota narodowa biorą na siebie odpowiedzialność za niemieckie zbrodnie - tylko dlatego, że Niemcy zmuszali do konkretnych czynności pewne grupy Polaków. Zmuszali pod groźbą kary śmierci, w sytuacji likwidacji państwa polskiego.
Coraz więcej wiemy też o okolicznościach głosowania nad nowelizacją ustawy o IPN w przeddzień rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Polskie władze tłumaczą, że był to całkowity przypadek. Ustawa była wstrzymywana przez kilka miesięcy w związku z zapisaną w niej penalizacją banderyzmu (na wniosek klubu Kukiz‘15). Władze w Warszawie zastanawiały się nad sensownością tego rozwiązania, oczekując m. in. na efekty wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Ukrainie. Gdy okazało się, że w sprawie UPA nie można liczyć na współpracę ze strony Kijowa, zdecydowały się procedować ustawę.
Warto to jasno podkreślić: w optyce polskich władz ustawa mogła zostać uznana za kontrowersyjną wyłącznie ze względu na kwestię ukraińską; wątek żydowski w ogóle nie był traktowany jako potencjalnie ryzykowny czy choćby trudny.
I wreszcie kolejne pytanie: czy konflikt polsko-izraelski zatrzyma ustawę reprywatyzacyjną? Warto przypomnieć, że podczas kilku spotkań z wiceministrem Patrykiem Jakim przedstawiciele ambasady Izraela skupiali się głównie na tej sprawie, podnosząc zwłaszcza kwestię krewnych uprawnionych do dziedziczenia (według projektu, dziedziczą jedynie najbliżsi krewni).
Również w czasie obchodów w Auschwitz premier Morawiecki, gdy otrzymał sygnał o możliwym konfrontacyjnym wystąpieniu ambasador Azari, sądził, że chodzi właśnie o tę kwestię; jego otoczenie zdążyło nawet przygotować szefa rządu do udzielenia stosownej odpowiedzi. Jak się jednak okazało, pani Azari poruszyła kwestię ustawy o IPN, o reprywatyzacji nie wspominając.
Ale sprawa ta jest w tle konfliktu o ustawę penalizującą określenie „polskie obozy śmierci”. I dlatego ustawa reprywatyzacyjna stoi pod dużym znakiem zapytania. Wśród polityków obozu rządzącego zdania są podzielone. Pojawiają się głosy, które argumentują, że sprawę należy odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Co - zdaniem oponentów - będzie oznaczało narażenie Polski na bilionowe straty związane z roszczeniami realizowanymi drogą sądową.
Niezałatwienie reprywatyzacji sprawia także, że wiele tysięcy Polaków nie ma pewności co do stanu prawnego swojego miejsca zamieszkania. Sprawa uniemożliwia także uporządkowanie wielu miast, blokując remonty czy obrót nieruchomościami i ziemią.
Rząd i większość parlamentarna stają przed naprawdę trudnym wyborem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/380644-tylko-u-nas-ambasador-azari-sugerowala-polskim-wladzom-ze-izrael-moglby-zadowolic-sie-zmiana-uzasadnienia-do-ustawy-o-ipn-bez-zmiany-samego-prawa