Francja ma rząd? No, ma, o czym dowiedzieliśmy się dwa dni temu, a byliśmy przekonani, że tym krajem rządzi Emmanuel Macron, prezydent „Francja to ja”, taki drugi Bonaparte. A więc w jakiejś prywatnej telewizji o nazwie BFMTV objawił się minister spraw zagranicznych owego marionetkowego rządu, niejaki Jean-Yves Le Drian i zabrał głos na temat noweli ustawy IPN. Gdyby nie ta ustawa, nie miałby okazji zaistnieć. Otóż minister Le Drian oświadczył, że ustawa jest „niewłaściwa i „godna potępienia”. Najwyraźniej nie czytał tego dokumentu i nie ma pojęcia, o co w nim chodzi ale nie miał wyjścia, musiał nas potępić, bo takie jest zapotrzebowanie walczącej o powrót do władzy w Polsce totalnej opozycji i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby okazało się, że w nakłonienie do wygłoszenia tego francuskiego oświadczenia zaangażowana była osobiście Róża Thun.
Francuskie elity tym się różnią od innych elit, że podkreślając wielkość Francji na świecie i w kosmosie, potrafią zademonstrować swoją waleczność i odwagę jedynie wobec słabszych, najlepiej wobec skolonizowanych narodów Afryki. Ale nie wobec europejskiej potęgi, takiej jak potęga niemieckiej III Rzeszy. Nic dziwnego, że w 1939 roku zapowiedzieli „nie będziemy umierać za Gdańsk” i nie umierali. Za Paryż i za Vichy też nie umierali. Bardzo łatwo Niemcy uzyskiwali informatorów spośród ludności francuskiej, co ich nawet dziwiło. Francuzi wyręczyli niemieckich oprawców wpychając do bydlęcych wagonów swoich żydowskich współobywateli w celu ich zagazowania w obozach koncentracyjnych. A Adolf Hitler udał się wraz ze swoimi artystami malarzami na wycieczkę po zabytkach Paryża, zaś śmietanka oficerska III Rzeszy delektowała się francuskimi winami i paryskimi kabaretami. Był też we Francji „ruch oporu”, którego działalność barwnie przedstawili aktorzy brytyjskiego serialu „Allo, Allo!”, bardzo śmiesznego zresztą i z tego powodu zakazanego tak we Francji jak i w RFN.
Zatem minister spraw zagranicznych Francji został upoważniony przez prezydenta Macrona do pouczania Polaków, jakie ustawy mają uchwalać i jak dbać o swoje dobre imię. Francja ma swoje dobre imię, bo jej się należy, bez względu na łajdactwa jakich się dopuszcza jej elita. Rośnie fala antysemityzmu? Wrogowie Żydów napadają na szkolne dzieci? Co tam antysemici, są ważniejsze sprawy od bezpieczeństwa Żydów i ich synagog. Macron walczy o wyeliminowanie z Unii Europejskiej krajów nie przystających cywilizacyjnie do żabich udek, na przykład Polski, która woli pierogi. I to jest ta wielkość Francji, podparta wielkością Niemiec.
W Polsce przedwojennej mawiało się: „a w Paryżu dziecko w wózku umie mówić po francusku”. Skoro tak, to Jean-Yves Le Drian też. I przemówił po francusku do narodu polskiego, za który jego rodacy nie będą umierać. A co na to Polacy? Obejdzie się. Bez francuskich supermarketów, francuskich perfum i francuskiej mody. Aha, i francuskich helikopterów. Świat się mianowicie skurczył, skurczyła się „wielka Francja”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/380493-szef-francuskiego-msz-dal-antypolski-glos-bo-w-paryzu-dziecko-w-wozku-umie-mowic-po-francusku