Sfałszowanie przelewu na kapitał zakładowy spółki Amber Gold, nierychliwość Urzędu Kontroli Skarbowej w sprawie Marcina P. i szokujące błędy prokuratury - to najważniejsze tezy, które w pierwszej godzinie przesłuchania przedstawił dziś funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który zeznawał dziś w trybie półjawnym przed komisją ds. Amber Gold.
Funkcjonariusz pod koniec czerwca 2012 roku był referentem w śledztwie prowadzonym przez ABW, które wymierzone było przeciwko Amber Gold. 9 lipca 2012 funkcjonariusz otrzymał akta z prokuratury. Okazało się, że akta znajdowały się w fatalnym stanie. Brakowało wielu kluczowych ustaleń.
Niebywałe co pan zastał, po dwóch latach prowadzenia sprawy przez prokuraturę w Gdańsku, którą podobno nadzorowano. Nic nie podlegało negacji, krytyce przełożonych prokurator Barbary Kijanko.
– mówiła Małgorzata Wassermann.
Funkcjonariusz ujawnił fałszerstwo wpłaty Marcina P. na kapitał zakładowy spółki. Poza oświadczeniem o wpłaconym kapitale, sąd poprosił o dołączenie potwierdzenia przelewu. Amber Gold dostarczyło spreparowany rachunek!
Wiedzieliśmy z kim mamy do czynienia, ujawniono fałszerstwo wpłaty na kapitał zakładowy, w gotówce. Przelew został dostarczony, ale po sprawdzeniach, okazało się, ze kwota nie wpłynęła. Dostarczono do sądu fikcyjne potwierdzenie przelewu.
– zeznał funkcjonariusz ABW, który wpadł na trop przestępstwa.
W trakcie zeznań okazało się też, że ABW, za pośrednictwem prokuratury, złożyła wniosek o kontrolę w Urzędzie Kontroli Skarbowej, by zbadać szwindle Amber Gold.
Pomorski urząd skarbowy od lutego 2012 roku prowadził kontrolę, a była tak prowadzona, że nic nie ustalono. Taka jest też ocena ABW, w której jest mowa, że pomorski US nie skontrolował, nie wydobył dokumentów. Okazało się, że Marcin P. uchyla się od przekazywania dokumentów i zasadnym jest, by włączył się Urząd Kontroli Skarbowej.
– przypomniała Małgorzata Wassermann.
Jak skończyła się „kontrola” UKS? Urząd Kontroli Skarbowej nigdy tego nie zrobił! - funkcjonariusze UKS zgłaszali się tylko do ABW po materiały. Z kolei prokurator wnioskował do UKS dopiero po 10 dniach od momentu dostarczenia decyzji!
Posłowie pytali także o sprawę ewentualnego wywozu pieniędzy przez Marcina P. z terenu Polski.
Gdyby były takie ustalenia, to bym o nich wiedział.
– stwierdził świadek.
Z kolei poseł Małgorzata Wassermann dopytywała o udział mec. Daszuty, najbliższego współpracownika Marcina P. w sprawie. Znów pojawiła się sprawa faktu, że został on pełnomocnikiem Marcina P., a nie powinna, gdyż zdaniem Wassermann, Daszuta powinien być świadkiem lub nawet podejrzanym. Przyznał się bowiem do przeprowadzenia fikcyjnych szkoleń dla Amber Gold.
Daszuta jako pełnomocnik miał więc dostęp do wszystkich akt postępowania!
– stwierdziła Wassermann.
W okresie, w którym wyszły kwestie rozliczeń, braliśmy pod uwagę, by wezwać pana Daszutę jako świadka, np. przejął on samochód od Marcina P. Daszuta nie został jednak wezwany jako świadek ani nie postawiono mu zarzutów za fikcyjne szkolenia w Amber Gold. (…)Daszuta zapoznawał się z aktami głównymi sprawy Amber Gold. Mimo, że znajdował się w kręgu osób, które mogą zostać świadkiem. Nie wiem, dlaczego i kto do tego dopuścił.
– przyznał funkcjonariusz ABW.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/380328-szokujace-zeznania-funkcjonariusza-abw-przed-komisja-amber-gold-wyszlo-na-jaw-ordynarne-falszerstwo-i-brak-kontroli-skarbowej