Decyzja prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie nowelizacji ustawy o IPN zasługuje na wielkie uznanie.
Jest jasne, że głowa państwa znajdowała się pod wielką presją, zarówno krajową, jak i zagraniczną. Sygnały ze strony izraelskiej były jasne: podpisanie ustawy przyniesie odwołanie ambasador Azarii z Warszawy (co na razie na szczęście nie nastąpiło), i dalsze, może nawet skokowe, pogorszenie relacji z Tel-Aviwem. W tle są także relacje z Waszyngtonem, dla Polski kluczowe, związane z naszym bezpieczeństwem.
Andrzej Duda nie uległ. Ustawę podpisał, wejdzie ona w życie. Polska wysłała jasny sygnał, że nie pozwoli na przypisanie sobie odpowiedzialności za zbrodnię Holocaustu. Będzie walczyła o swoje dobre imię.
Jednocześnie prezydent skierował kluczowy artykuł do Trybunału Konstytucyjnego. To z kolei sygnał do zagranicy: nie jesteśmy doktrynerami, nie chodzi nam o konkretne słownictwo ustawy, o kropki i przecinki, ale o obronę przed kłamstwem. Przed arcykłamstwem. Ale jesteśmy gotowi krytycznie oglądać stanowione przez nas prawa, wsłuchiwać się w zarzuty, i poddawać je ocenie.
W sumie możemy mówić o osiągnięciu racjonalnego celu maksimum. Każdy krok dalej mógłby skutkować fatalnymi konsekwencjami, które prezydent - głowa państwa - musi brać pod uwagę. Dziś, jak słyszymy, trwają przygotowania techniczne do podjęcia rozmów ze stroną izraelską.
Rozmów, które nie będą, bo być nie mogą, jednostronne; strona polska musi postawić jasno swoje postulaty. Przede wszystkim żądanie trzymania się elementarnej prawdy. Bo nie może być tak, że nikt nie mówi w imieniu zagazowanych przez Niemców milionów Żydów europejskich, za to głównym przedmiotem debaty są losy Żydów ocalałych z Holocaustu, zmagających się z rzeczywistością przeoranej okrutną, brutalną wojną, pozbawionej państwowości i również skazanej na zagładę, Polski.
Przemówienie prezydenta - podkreślające naszą otwartość na dyskusję o przeszłości, ale jednocześnie wyznaczające jasne granice naszego non possumus - wyznacza linię Rzeczypospolitej w tej sprawie. Podobnie jak słowa premiera Morawieckiego z Markowej, gdzie usłyszeliśmy jasno: to jest nasz Rubikon. Podobnie jak wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego dla Polskiego Radia: trzeba walczyć, walczyć, i jeszcze raz walczyć.
W sprawie dla Polski gardłowej władze Rzeczypospolitej pokazały swoją jedność. A to sprawa o wiele ważniejsza niż ustawy sądowe. Bo - powtarzam - jeśli da się nas wrobić w Holocaust, to będzie można z nami zrobić wszystko.
Podpis prezydenta pod ustawą wzmacnia pozycję Polski w tej sprawie. Nie da się nas zastraszyć, nie da się zakrzyczeć prawdy. Jesteśmy gotowi rozmawiać, ale na gruncie prawdy.
Prawda jest tu kluczowa: o nią wołają ofiary Niemców zaczadzonych totalitarną ideologią. I nie jest przypadkiem, że to Polska woła w ich imieniu. Taki nasz, Polaków, los: być przyzwoitym, stać na straży prawdy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/380262-prezydent-nie-ulegl-poteznej-presji-osiagnelismy-racjonalny-cel-maksimum-jestesmy-gotowi-rozmawiac-ale-na-gruncie-prawdy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.