„by ci co po nas przyjdą uczyli się znowu najtrudniejszego kunsztu – odpuszczania win”
Pomylił się, cytowany powyżej, jeden z najwybitniejszych poetów jakich wydała Polska, Zbigniew Herbert. Czy jednak mógł przewidzieć, że 72 lata po zakończeniu jednego z najstraszliwszych i najokropniejszych konfliktów światowych, w którym nasz kraj i nasz naród został poddany eksterminacji fizycznej, intelektualnej i materialnej, będziemy stawiani w jednym szeregu z tymi, którzy ten konflikt wywołali, a wywoławszy dokonali ludobójstwa na masową skalę? Z pewnością nie mógł tego przewidzieć, bo to wydaje się zbyt absurdalne. Spróbujmy jednak wytłumaczyć całą rzecz w sposób racjonalny.
Na początku, niezbędne jest powiedzenie sobie prawdy. Prawdy oczywistej, której każdy zdrowo myślący Polak jest świadomy. Polacy podczas II wojny światowej byli ofiarami, zaś Polska jako państwo została zaatakowana i zniszczona przez Niemcy. Oczywiście, zniszczenie nie było całkowite, czego dowód stanowi chociażby ten tekst w języku polskim. Żydzi również byli ofiarami, których mordował ten sam wróg. Jest rzeczą jasną, że wśród Polaków, jak i Żydów znajdowały się jednostki niegodne, działające na szkodę swojego narodu. Jednostkowe przypadki nie mogą jednak przesłonić prawdy historycznej i być powodem do skandalicznych uogólnień. Czas wojny to, owszem okazja do wykazania się męstwem i odwagą, ale o wiele częściej czas zmagań z ludzkimi słabościami, czy wręcz instynktami, budzącymi się pod lufami karabinów, grozie obozów i odgłosach egzekucji. Ponadto, nie starczyłoby miejsca, żeby opisać wszystkich Polaków ratujących inne osoby bez względu na narodowość, czy wyznanie. Sądzę, że dużo lepiej i wiarygodniej robią to od lat historycy.
Po tym uzupełnieniu możemy wrócić do współczesności. Izrael, ustami pani ambasador Anny Azari, zaprotestował przeciwko nowelizacji Ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, a konkretnie przeciwko zapisowi, w którym Polska, wzorem chociażby Izraela, zwalcza kłamstwa na temat Holokaustu i innych zbrodni Niemiec w trakcie II wojny światowej. Było to o tyle perfidne, że odbyło się w trakcie uroczystości wyzwolenia obozu w Auschwitz, relacjonowanej szeroko na całym świecie. Do głosu Izraela, przyłączyły się później inne państwa, także te, które ową wojnę wywołały. Tu warto kolejny raz wrócić do cytatu Herberta, który jest inspiracją tego tekstu. Książę poetów wspomniane słowa zapisał w wierszu „17 IX”, będącym nawiązaniem do agresji Związku Sowieckiego na Polskę. Dziś duchowi i materialni spadkobiercy Sowietów stawiają się w roli wyzwolicieli i ofiar i również sprzeciwiają się zmianie Ustawy o IPN. Podwójnie absurdalne, ale zarazem zrozumiałe, jeśli spojrzymy szerzej, pomijając historyczno-ideologiczny charakter problemu.
12 grudnia Senat Stanów Zjednoczonych przegłosował Ustawę 447, dotyczącą tzw. mienia bezspadkowego, znajdującego się na terenie m.in. Polski. Jak stwierdził prof. Chodakiewicz ten akt „może oznaczać nękanie Polski na rozmaitych płaszczyznach”. Pozwala on bowiem Departamentowi Stanu USA na pomoc międzynarodowym organizacjom żydowskim w odzyskiwaniu wspomnianego już wyżej mienia bezspadkowego, które pozostawiły po sobie ofiary Holokaustu co samo w sobie jest sprzeczne z zasadami i zwyczajami przyjętymi w naszej cywilizacji. Polska stanowi, z oczywistego względu, główny punkt odniesienia w realizacji tej ustawy. O skandalicznym prawie poinformował jako pierwszy w Polsce, Stanisław Michalkiewicz w swoim tekście „Ogłaszam alarm!”, który ukazał się już 14 grudnia. Tymczasem, przeciętny Kowalski, który stara się „być na bieżąco” i obserwuje główne i największe media w Polsce, nie dowie się o Ustawie 447 właściwie niczego. Podczas gdy jedne media straszą nazistami z lasu, a inne zastanawiają się nad tym dlaczego Izrael zareagował tak, a nie inaczej, główny klucz do rozwiązania zagadki jest pomijany, czy wręcz ostentacyjnie przemilczany.
Muszę przyznać, że z lekkim uśmiechem (choć z racji mojego młodego wieku raczej mi to nie przystoi) patrzę na ekspertów, którzy nierzadko mają przed swoim nazwiskiem skrót „prof.”, zachodzących w głowę i rozmyślających nad reakcją Izraela, jednocześnie ignorujących fakt istnienia Ustawy 447. „Dla mnie to jest niezrozumiałe” - to zdanie słyszałem już setki razy w ciągu ostatniego tygodnia.
Wspomniany wyżej Stanisław Michalkiewicz, zupełnie niesłusznie posądzany o negatywny stosunek do Żydów (uważam, że jest raczej realistą w tej sprawie), od lat mówi o roszczeniach, których domagają się międzynarodowe organizacje wykorzystujące tragedię Holokaustu do własnych, czysto materialnych celów. Na naszych oczach ta wyśmiewana teoria spiskowa staje się faktem, a niektóre tezy red. Michalkiewicza zaczynają pojawiać się w mainstreamie.
Sama pani ambasador wspomniała, że nawet jeśli sprawa nowelizacji Ustawy o IPN zostanie rozwiązana po myśli Izraela, nie oznacza to końca problemów. Kolejnym ma być bowiem tzw. ustawa reprywatyzacyjna. Trudno więc nie dojść do wniosku, że swoiście rozumiana przez Izrael pamięć historyczna jest tylko preludium do prawdziwej batalii o realne cele. Realne także pod względem materialnym. Przyglądając się jednak reakcji na zmiany w Ustawie o IPN, możemy odnieść je do polskiej reakcji na Ustawę 447. Czemu bowiem polscy parlamentarzyści nie interweniują w Kongresie, podobnie jak kongresmeni interweniujący ws. naszej nowelizacji? Czemu milczy ambasador w Stanach Zjednoczonych? Na tym tle, trzeba podziękować za zaangażowanie Polonii w USA za prężne, choć raczej rozpaczliwe działanie na rzecz zablokowania aktu 447. O tym również milczą największe media w Polsce.
Na koniec, jeszcze jedna mała refleksja. Przy całym zamieszaniu spowodowanym wystąpieniem pani ambasador, powinien nas zastanowić następujący paradoks. Jak to jest, że Ci sami ludzie, którzy od początku III RP wbijali nam do głowy, że historia jest nieważna, ważna jest przyszłość, dziś stroją się w piórka wielkich znawców II wojny światowej i próbują z nas zrobić antysemitów mordujących Żydów? Wszystko utwierdza mnie w przekonaniu, że tu naprawdę nie chodzi o historię, ale o dobrze obliczone korzyści materialne. Kto wie, czy nie znacznie trudniejszym kunsztem od odpuszczania win jest po prostu walczenie o prawdę?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/380118-pomylka-herberta-czyli-walka-o-prawde
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.