NASZ WYWIAD. Jakubiak: Jeżeli nie będziemy szanowali własnej godności i pamięci historycznej, to nie jesteśmy warci Polski

Zauważmy, że średnio rozgarnięty Francuz uważa, że Warszawa leży koło Moskwy, a 70 proc. studentów z Ameryki Północnej jest przekonana, że naziści byli z pochodzenia Polakami. Mamy przed sobą bardzo ciężką pracę, aby odkłamać prawdę o polskiej historii

—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marek Jakubiak, poseł Kukiz‘15.

wPolityce.pl: Prezes Jarosław Kaczyński w rozmowie z radiową „Jedynką” przyznał, że „nie mamy żadnej przyszłości, jeżeli będziemy narodem oskarżanym o Holokaust”. To mocne słowa. Zgadza się Pan z nimi?

Marek Jakubiak: Słowo „współudział” niczego nie załatwia. Polska nie brała udziału w Holokauście. Co więcej, Polaków również dotknął Holokaust, bo mordowano nas równie zażarcie, jak Żydów. Dzisiaj jednak mono-spojrzenie na skutki II wojny światowej prowadzą do tego, że nikt nie ma racji oprócz Izraela. Sprzeciwiam się takiemu spojrzeniu na historię II wojny światowej. Traumatyczne wydarzenia dotknęły zarówno Polaków i Żydów.

Strona izraelska podkreśla, że stwierdzenie „polskie obozy zagłady” jest kłamstwem. Również szef niemieckiego resortu spraw zagranicznych zaznaczył wczoraj, że Niemcy biorą całkowitą odpowiedzialność za Holokaust. Nie wydaje się jednak Panu, że próbuje się Polsce odebrać prawo do mówienia o sobie, jako ofierze II wojny światowej?

Wczoraj oglądałem „Studio Polska”, gdzie jedna z pań, która siedziała na widowni stwierdziła, że utraciliśmy Muzeum Oświęcimskie. Trzeba się temu przyjrzeć. Nie wiem, czy nie należałoby doprowadzić do tego, aby tylko polscy przewodnicy mogli oprowadzać wycieczki po Auschwitz. Trzeba zweryfikować wszystkie napisy na terenie Muzeum, bo z tego co ta pani mówiła, wynika że mało się tam mówi o Polakach. Słuchając tej pani przypomniało mi się, że diaspora żydowska wypożyczyła swego czasu barak z Majdanka i do tej pory go nie oddała, a trwa to bardzo długo. Jednocześnie ta pani mówiła, że coraz więcej zabytków z tego obozu ginie. W momencie, kiedy to Polska ponosi koszty utrzymania tego obozu, skoro my zrobiliśmy wszystko, aby ten obóz koncentracyjny istniał jako świadectwo mordu niemieckiego, a dzisiaj bronimy się przed nazywaniem go polskim, to jest to jakiś Mrożek! Nikt by tego nie wymyślił. Zdroworozsądkowy człowiek jeszcze dwadzieścia lat temu nie wpadłby nawet na pomysł, aby nazwać niemieckie obozu koncentracyjne polskimi.

Ostatnio dr Anna Jagodzińska - historyk IPN, powiedziała, że określenie „polskie obozy koncentracyjne” ukazało się po raz pierwszy w latach 50. w jednej z niemieckich publikacji prasowych i była to taka próba sprawdzenia reakcji.

Tak, ale odbyło się to w sposób niezauważalny. Dzisiaj, w dobie internetu, takie określenie rozchodzi się błyskawicznie.

Pana zdaniem, jest możliwe, aby odkłamać historię o II wojnie światowej i ofierze Polski?

Bez wątpienia będzie to ciężkie zadanie. Zauważmy, że średnio rozgarnięty Francuz uważa, że Warszawa leży koło Moskwy, a 70 proc. studentów z Ameryki Północnej jest przekonana, że naziści byli z pochodzenia Polakami. Mamy przed sobą bardzo ciężką pracę, aby odkłamać prawdę o polskiej historii. Nie możemy również liczyć, że ktokolwiek nas wesprze w tej sprawie, bo nikomu nie zależy, aby odkłamywać historię. Wszystkim jest na rękę obecny stan rzeczy, kiedy Polskę sadza się na ławce współodpowiedzialnych za zbrodnie II wojny światowej.

Prezydent powinien podpisać nowelę ustawy o IPN?

Oczywiście, że powinien.

Nie obawia się Pan potencjalnych reperkusji dla Polski na arenie międzynarodowej?

Nie. Ustawa jest tak napisana, że trzeba naprawdę złych intencji, aby mówić, że polski rząd próbuje za jej pomocą zamknąć komuś usta. Jeżeli nie będziemy szanowali własnej godności i pamięci historycznej, to jesteśmy po prostu nie warci Polski.

Rozmawiał Kamil Kwiatek