To nie był dobry dzień dla dyżurnego propagandysty z Czerskiej. Wojciech Czuchnowski wspólnie z warszawskim ratuszem i przy użyciu wyssanych z palca donosów Jakuba R. (król warszawskiej reprywatyzacji i bliski współpracownik Hanny Gronkiewicz-Waltz siedzi w areszcie pod zarzutem przyjęcia dziesiątków milionów zł. łapówki), chciał uderzyć w ministrów Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika i szefa CBA Ernesta Bejdę. To ludzie, dzięki którym Jakub R. i inni oszuści reprywatyzacyjni siedzą dziś w kryminale za przekręty reprywatyzacyjne wielokrotnie opisywane w mediach. Portal wPolityce.pl, jako pierwszy, ujawnił dziś donosy Jakuba R. i obnażył ustawkę GW, ratusza i łapówkarza. Ot, normalna sytuacja w mediach. Jedna redakcja dotarła do informacji i dokumentów szybciej niż inna. Ale Wojciech Czuchnowski, niedoszły autor publikacji w GW, wietrzy spisek służb przeciwko jego redakcji. Żałosna reakcja na porażkę, ale także próba kolejnej manipulacji.
Zamiast odpowiedzieć na pytania „Wyborczej”, rzecznik koordynatora służb specjalnych informuje o naszym tekście prorządowy portal, w którym kiedyś pracował. To złamanie wszelkich standardów relacji pomiędzy mediami a władzą.
– żali się Czuchnowski na łamach GW.
Od ponad dwóch tygodni razem z Iwoną Szpalą weryfikujemy informacje, które przekazał nam z aresztu śledczego Jakub R., b. wicedyrektor warszawskiego Biura Gospodarki Nieruchomościami i jeden z głównych bohaterów ujawnionej przez „Wyborczą” afery reprywatyzacyjnej. Zarzuty Jakuba R. są poważne. Twierdzi on, że przez lata był w towarzyskich relacjach z obecnym koordynatorem służb specjalnych i wiceprezesem PiS Mariuszem Kamińskim oraz jego zastępcą Maciejem Wąsikiem (obaj są też posłami PiS).
– dodaje.
Panie redaktorze, dopiero „od dwóch tygodni”? Informacje o donosach pisanych przez Jakuba R. krążą już od jesieni, a pewność, że takie istnieją, uzyskałem w grudniu 2017 r. Było kwestią czasu, kiedy i gdzie te donosy „wypłyną”. Szczególnie, że Jakub R. swoje pisma słał do KPRM, ratusza, prokuratury i pałacu prezydenckiego. Obaj wiemy, że „przeciek” mógł wyjść z każdego z tych źródeł. Nikt jednak nie dał wiary bełkotowi Jakuba R., gdyż jest on zwyczajnie niewiarygodny. Jakub R. celowo nie podaje dat i miejsc swoich rzekomych kontaktów i spotkań z Maciejem Wąsikiem, Mariuszem Kamińskim i Ernestem Bejdą. Czy tak „wybitny” dziennikarz śledczy jak pan nie rozumie, dlaczego tych informacji nie ma w donosach? Odpowiadam: nie ma ich, by nikt nie mógł tych danych zweryfikować. O przekrętach Jakuba R. pisali wszyscy, włącznie z pana redakcyjnymi koleżankami, które jako pierwsze, już kilka lat temu, ujawniły poważne przekręty w warszawskim ratuszu. Sam jestem autorem dziesiątków tekstów na temat reprywatyzacji. Pan jakoś nie zabierał w tym temacie głosu zbyt często. Do czasu, gdy dowiedział się pan o chorych bzdurach na temat szefów służb specjalnych. Zwietrzył pan ofiarę i ruszył jej tropem. Na szczęście za późno. Wszyscy wiemy, jak wyglądałby pana artykuł. 100 proc. wiara w brednie osaczonego łapówkarza, niepotwierdzone informacje od „anonimowego” informatora i brak dokumentów potwierdzających tezy w tekście. Tak pan zrobił w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Bez dokumentów potwierdzających pana tezy szkalował pan w „Wyborczej” sędziów, którzy ze służbami specjalnymi nie mają nic wspólnego.
Cieszę się, ze tym razem wam nie wyszło. Jestem dumny, że napisałem o donosach Jakuba R. jako pierwszy. Obowiązkiem dziennikarza jest nie tylko bezrefleksyjne podawanie każdej bzdury otrzymanej od frustrata za kratami, ale także weryfikacja tych informacji, a przede wszystkim obowiązek zatrzymania i ujawnienia prowokacji, która ma uderzyć w państwo. O to przecież chodzi Jakubowi R. i jestem pewien, że pan o tym doskonale wie. Tylko to jakoś panu nie przeszkadza, prawda? Co tam fakty, gdy liczy się kopniak w kostkę władzy. Nie interesuje pana, że jeden donos Jakuba R. przeczy drugiemu, że to „literatura fantastyczna”, a nie poważne zarzuty. Wie pan, że wpólnbik Jakuba R. mec. M. odciął się już od bredni swojego kompana? Nie pomyślał pan w końcu, że gdyby służby zblatowane byłyby z układem korupcyjnym w stolicy, to dziś Jakub R. miałby status świadka koronnego lub chodziłby wolny i miał czas mataczyć przed rozpoczęciem ewentualnego procesu? Przypominam: to Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik i Ernest Bejda wsadzili Jakuba R. do kryminału i wspólnie z prokuraturą zakończyli gigantyczny przekręt reprywatyzacyjny. Zrobili to bezkompromisowo i bez emocji, mimo , że niektórzy z wymienionych znali kiedyś, brata Jakuba R. i jego rodziców. Czy tak działa „układ”? Działał, w pana „złotych czasach”, gdy w Polsce rządziła koalicja PO - PSL. Wtedy nikt nie zauważał przekrętu reprywatyzacyjnego, a CBA kierowane przez pana kolegę Wojtunika, wolały nie tykać swojej rzeczywistej szefowej w warszawskim ratuszu. Podobnie było z aferą Amber Gold, aferą VAT i dziesiątkami innych w czasach, gdy Polską kierował Donald Tusk i jego komando.
Czytam, że oskarża pan Stanisława Żaryna, rzecznika koordynatora służb specjalnych o przeciek, tylko dlatego, że poprosiliśmy go o komentarz w sprawie ujawnionych przez nas donosów. Straszy pan go konsekwencjami prawnymi. To już nawet nie jest śmieszne panie redaktorze, to żałosne. Niech pan przyjmie tę porażkę z godnością. Jestem dziwnie spokojny, że wkrótce dogrzebie się pan kolejnej „afery”.
P.s. i jeszcze jedno. Zilustrowałem mój komentarz zdjęciem pochądzącym ze strony Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Czy to oznacza, że i ja jestem elementem układu?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/379488-czuchnowski-w-histerii-chce-odwrocic-uwage-od-ordynarnej-ustawki-czerskiej-z-lapowkarzem-sluzby-pis-chca-rozbroic-tekst-w-wyborczej