Przyzwyczailiśmy się, że publicystyka Wojciecha Maziarskiego aż kipi od nienawiści i ostrych, przesadnych określeń. Przyzwyczailiśmy się, że jest nieuczciwa i radykalna. Ale nawet jak na te standardy pan Wojciech przekroczył pewne granice.
Oto Maziarski ustawia do pionu swoich redakcyjnych kolegów, którzy ośmielili się w ostatnich miesiącach pozytywnie wspomnieć dorobek polityczny Lecha Kaczyńskiego.
Słysząc kolejne odwołania do autorytetu Lecha Kaczyńskiego, nabieram wątpliwości. Coraz bardziej zaczyna mi to przypominać retorykę wczesnych dysydentów w ZSRR, którzy krytykując władze, powoływali się na nauki Lenina. Gdyby Lenin żył, na pewno by na to nie pozwolił - mówili
— kpi publicysta z Czerskiej.
I dodaje, że może przynieść to złe efekty.
Gdy ludzie i od PiS-u, i od opozycji słyszą peany na temat mądrości Lecha Kaczyńskiego, w końcu zaczynają wierzyć, że „wielkim człowiekiem był”. (…) Gdy w polskiej historii dobiegnie końca wstydliwy epizod „dobrej zmiany”, przyjdzie pora na wywożenie gruzów i ponowne stawianie spraw z głowy na nogi
— czytamy.
Maziarski apeluje zatem, by nie zapomnieć po oddaniu przez PiS władzy, aby zniszczyć pomniki śp. Prezydenta.
W przeciwnym wypadku skończy się tak, jak za wschodnią granicą, gdzie ZSRR już dawno nie ma, a pomniki Lenina stoją, jak Rosja długa i szeroka
— przestrzega pan Wojciech.
Nawet jak na absurdy Maziarskiego - to naprawdę ponury tekst. Warto go zapamiętać. Ku przestrodze.
svl, „Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/379413-a-to-heca-maziarski-ustawia-do-pionu-kolegow-z-redakcji-za-cieple-slowa-o-lechu-kaczynskim-retoryka-dysydentow-z-zsrr