Uważam ten spór za absurdalny. Nigdy nie powinien mieć miejsca. W pewien sposób jest to niestety kontynuacja zasady, którą zastosowała na początku strona izraelska. Odpowiedzialność karna za tzw. kłamstwo oświęcimskie to było staranie Izraela. I w tym momencie Polska próbuje to trochę naśladować. Powiem szczerze, że nie jest to najlepsza metoda prowadzenia dyskusji. Ta do niczego dobrego nie prowadzi
— mówi w rozmowie z „Super Expressem” były premier Jan Olszewski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Senat przyjął nowelizację ustawy o IPN bez poprawek! Karczewski: „Mamy mieć szacunek do siebie, ale również do tych, którzy zginęli”
Zdaję sobie sprawę z tego, że bywają ludzie, którzy tego nie przeżyli i nie mogą w to wszystko uwierzyć. Rozumiem też wyczulenie strony izraelskiej. Tyle że my też mamy prawo do poszanowania prawdy dotyczącej naszej krzywdy. Zbrodnia dokonana na polskich ziemiach dotyczyła również Polaków. Musimy o tym pamiętać
— podkreśla.
Nie można tworzyć sztucznego podziału, według którego ustalimy, że po stronie izraelskiej było więcej strat niż po stronie polskiej. Musimy dbać o zachowanie pełnej prawdy
— zaznacza Olszewski.
Sam zamysł ograniczenia manipulacji prawdą historyczną jest dobry. Jakieś przepisy, na mocy których będziemy mogli piętnować absurdalne określenie „polskie obozy śmierci”. To pozwoli walczyć z fikcją historyczną. Strona izraelska powinna to zrozumieć i wydaje mi się, że rozumie. Problem leży w tym, że ta ustawa stała się w Sejmie pretekstem do załatwiania różnego typu sporów historycznych
— tłumaczy.
Były szef rządu zastrzega jednocześnie, że wykorzystywanie prawa karnego w walce o prawdę historyczną może być ryzykownym zabiegiem.
Obozy, które stworzyli Niemcy na polskich ziemiach, były wytworem okupanta. To, że ci, którzy odpierali ataki Niemców, zostali oskarżeni o współodpowiedzialność w tej zbrodni, jest czymś kuriozalnym. To nie może być przedmiotem sporu. Pamiętajmy jednak, że prawo karne jest delikatnym narzędziem. Polityka historyczna powinna być wdrażana bardzo ostrożnie
— mówi Olszewski.
W tamtym czasie panowało powszechne przekonanie, że jeśli dojdzie do eksterminacji Żydów, to następni będą Polacy. Następni w kolejce do pobudowanych komór gazowych i krematoriów. Że Niemcy zachęceni „sukcesem” zagłady narodu żydowskiego będą próbowali kontynuować to wobec Polaków. Doszukiwanie się tego, że był wtedy konflikt polsko-żydowski, który ułatwił Niemcom eksterminację, jest absurdem i skandalem. Świadkom tego, co się wtedy działo, takim jak ja, nie mieści się to w głowie
— podkreśla.
Rozmówca „Super Expressu” odnosi się również do przemówienia ambasador Izraela.
Mogę zrozumieć, że trudno jej pojąć realia tamtego czasu. Rozumiem też, że Izrael może mieć pretensje do kształtu proponowanych przepisów. One są rzeczywiście skonstruowane fatalnie. Rocznice takie jak uwolnienie więźniów obozu Auschwitz to nie jest jednak miejsce do takich wystąpień. Mamy jednak do czynienia z niewyobrażalną współcześnie zbrodnią, której Polacy byli nie tylko świadkami, ale też ofiarami. Niedobrze się stało, że pojawiły się te niestosowne wypowiedzi. Źle, że to eskaluje, nawet jeżeli opór po stronie polskiej jest zrozumiały
— mówi były premier.
Ten spór jest tak absurdalny, niepotrzebny… I może niestety wpłynąć na te stosunki. Dobrze, że są jeszcze świadkowie tamtych wydarzeń. Pamiętajmy, że kiedyś tych, którzy mogą dać świadectwo prawdzie, powiedzieć, jak było, może zabraknąć. Przyznam, że polityczna gra takimi tematami, to że są używane do wzajemnej politycznej połajanki z obu stron, jest mocno przygnębiające. Z obu stron
— twierdzi Olszewski.
gah/se.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/379392-jan-olszewski-to-ze-ci-ktorzy-odpierali-ataki-niemcow-zostali-oskarzeni-o-udzial-w-holokauscie-jest-czyms-kuriozalnym