Na zdrowy chłopski rozum trudno zrozumieć to, co dzieje się wokół nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Oczywiste fakty stają się przyczynkiem do światowej burzy, w której na głównego winowajcę kreowana jest… Polska.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Paraliż poprawności politycznej. Politycy i publicyści boją się przyznać, że Izrael gra wobec Polski nie fair
Najbardziej szokujące w tym wszystkim jest to, że ludzie urodzeni kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej muszą wyjaśniać światu oczywistości, iż to Niemcy bestialsko wymordowali Polaków, Żydów i inne nacje. Że - jak zresztą podkreślał premier Morawiecki - Auschwitz nie jest polską nazwą, a „Arbeit macht frei” nie jest polskim hasłem.
Trudno też mieć pretensje do narodowców, że chcieli wyrazić swoje oburzenie. Ten gniew jest całkowicie zrozumiały. Trudno udawać, że pada deszcz, kiedy pluje nam się w twarz. Warto to przyznać, bez względu na sympatie czy antypatie polityczne.
W tej sprawie powinniśmy być bezkompromisowi. Nie ma co łudzić się mglistą wizją „poprawnych stosunków” czy „strategicznych sojuszy”, z której - jak widać - nic dobrego nie wynika.
Na koniec powiem przewrotnie - bierzmy przykład z państwa Izrael! Jako kłamstwo oświęcimskie traktujmy brednie nt. rzekomej współodpowiedzialności Polaków za Holocaust.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/379364-sytuacja-wokol-ustawy-o-ipn-jest-nienormalna-moje-pokolenie-nie-powinno-tracic-energii-na-tlumaczenie-swiatu-oczywistosci