Znalazł czas by wielkim przemówieniem wesprzeć próby siłowego, „majdanowego” puczu podejmowane w grudniu 2016 roku przez totalną, sfrustrowaną opozycję. Miał energię by urządzać cyrkowe przemarsze przez Warszawę w związku z przesłuchaniem w prokuraturze. Chciało mu się spotkać z Mateuszem Kijowskim. Przywędrował na ostatnie obchody Święta Niepodległości. Jak tylko może wbija szpilę rządowi w Warszawie, łamiąc podstawowe zasady sprawowanej przez niego funkcji szefa Rady Europejskiej, czyli moderatora pracy szefów unijnych rządów.
Jest z nami wtedy, kiedy najmniej o potrzebujemy, zwykle działa w sposób, który szkodzi Polsce. I nikt chyba nie ma już specjalnej nadziei na zmianę kursu Donalda Tuska.
Ale dziś naprawdę by mógł się przydać. W dniach kiedy największe media światowe i najważniejsi politycy izraelscy oskarżają państwo polskie i naród polski o udział w straszliwiej niemieckiej zbrodni Holocaustu, każdy głos w obronie prawdy ma znaczenie. Nie trzeba przecież filozofować. Wystarczy przypomnieć fakty:
Niemcy i Sowieci we wrześniu 1939 roku zniszczyli Rzeczpospolitą Polską. Wymordowali lub wypędzili narodowe elity i miliony obywateli. Zlikwidowali wszelkie niezależne struktury społeczne. Podeptali polskie prawo, chroniące wszystkich obywateli bez względu na narodowość. Zaczęli świadomie demoralizować społeczeństwo.
Na tych gruzach Niemcy zorganizowali swoją straszliwą machinę Holocaustu. Każdego Polaka i jego całą rodzinę za pomoc Żydom spotykała śmierć.
Mimo to społeczeństwo polskie oraz państwo polskie, podziemne i emigracyjne, jak mogło Żydom pomagało, alarmowało świat. Potępiało haniebne zachowania niektórych zdemoralizowanych obywateli. Obarczanie ich winami całej wspólnoty jest skrajnie nieuczciwe.
Sądzę, że w trzech-czterech tweetach by się to wszystko zmieściło. I mogło by pomóc. Czyż nie po to państwo buduje wpływy w instytucjach unijnych, by jego perspektywa była broniona, by „soft-power” kultury i historii narodowej była silniejsza? Tak jest zwykle. Byli premierzy zwykle pozostają lojalni wobec swoich krajów.
A jednak Tusk milczy. Na jego twitterowych kontach zdania sprzeciwu wobec kalumni rzucanych na Polskę.
Milczy tak samo jak milczą Niemcy, których polityka historyczna od lat 60. opiera się na „dzieleniu się” odpowiedzialnością za niemiecki nazizm i niemieckie zbrodnie z wszystkim innymi narodami, najlepiej tymi, które były ofiarami, a dziś są za biedne, by się skutecznie bronić.
A zatem, dlaczego Tusk milczy gdy oskarżają nas o straszliwą niemiecką zbrodnię Holocaustu? Nasuwa się pytanie:
„Strategia Tuska czy plan Berlina? Zbyt podobne, by spać spokojnie”
Odpowiedź wydaje się jasna.
PS. Polecam państwu najnowsze wydanie tygodnika „Sieci”, z poruszającym materiałem okładkowym i rewelacyjnym dodatkiem historycznym!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/379317-strategia-tuska-czy-plan-berlina-zbyt-podobne-by-spac-spokojnie