Mój przyjaciel właśnie mi wysłał ironiczną uwagę: „Problem totalnej opozycji: jak ułożyć nagłówek do NYT tak, żeby rząd blokujący faszystów był jednak faszystowski?”. Lepiej bym tego nie ujął. No może dodam, że na protest narodowców zezwoliła prezydent ze światłej i postępowej liberalnej partii kochanej w Europie. Zakazał go wojewoda z prawicy. Znienawidzonej nie tylko w Europie. By podkreślić pikanterię całej sprawy, dodajmy, że chodzi o prezydent Warszawy, której rodzina jest zamieszana w kwestie problemu reprywatyzacji mienia… pożydowskiego. Jej urzędnik daje pozwolenie ONR i Narodowcom na protest przed ambasadą Izraela? „Kasuje go” urzędnik z partii oskarżanej o wpieranie nacjonalizmu? Tylko w Polsce tak może się układać polityka. Żaden scenarzysta by tego nie wymyślił.
Wyobrażacie sobie teraz polityków opozycji? Zawaliła im się na chwilę możliwość bombardowania rządu Morawieckiego oskarżeniami o tolerowanie faszyzmu na ulicach. Ba, zawaliła się możliwość donosu na Polskę za faszyzm przed ambasadą Izraela! Nie będą przecież donosić na własnego polityka, który nie zablokował tego protestu, nieprawdaż? Jak natomiast zareaguje nowa lewica? Ta sama, która od dawna uważa rząd Izraela za nacjonalistycznego bulteriera Ameryki i prześladowcę biednych Palestyńczyków? Teraz ma kolejny zgryz. Spór między nacjonalistami polskimi i izraelskimi? Kogo potępić mocniej?
No dobra. Koniec szyderstw. Sprawa jest poważna i opisał ją na tym portalu już Konrad Kołodziejski. Apelował on do odpowiednich władz o wycofanie zgody na manifestację pod ambasadą Izraela. Słusznie apelował. Podpisałem się pod jego apelem obiema rękoma i nogami.
Nie jestem zwolennikiem zakazu demonstracji, ale mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną. Niezależnie od tego, że to Polska ma rację w konflikcie z Izraelem, to demonstrowanie pod ambasadą Izraela przyniosłoby nam szkody niemożliwe do odrobienia. Można oczywiście mówić, że ważniejsze jest „powstanie z kolan” i piękna śmierć z prawdą na ustach. To jednak infantylne. Politykę robi się inaczej. Wygrywa się sprytem, przebiegłością i pokerowymi zagrywkami. Nie krzykiem na ulicach.
Dzisiaj wojny prowadzi się w przestrzeni medialnej i wygrywają w nich ci, którzy mają więcej amunicji w postaci tytułów prasowych, stacji telewizyjnych i pokazywanych w nich obrazków. A obrazki przedstawiające ogolonych na łyso młodzieńców pokrzykujących pod ambasadą Izraela w Warszawie mają moc potężnej bomby.
pisze Kołodziejski. Tylko zaślepiony ideologią, nie rozumiejący czym jest geopolityka człowiek tego nie rozumie. Grupa łysych byczków z naszywką ONR na ramieniu pod ambasadą Izraela to wymarzony obrazek dla lewicowych mediów. To wymarzony dodatek do narracji o polskim antysemityzmie i rzekomych próbach zmieniania historii przez polski rząd. A co jak znajdzie się w grupie protestujących jakiś prowokator albo szczery miłośnik Władimira Putina ( nie brak takich wśród narodowców)? Tego samego, który genialnie rozgrywa spór Polski i Izraela w bieżącej polityce?
Pisałem już, że dzisiejszy konflikt z Izraelem to konflikt z administracją skrajnie prożydowskiego Donalda Trumpa. Tylko szaleniec, agent wrogów Polski, albo infantylny politycznie furiat może chcieć w imię „wstawania z kolan” jednoczesnego konfliktu z Unią Europejską, USA i Izraelem.
Na szczęście Jarosław Kaczyński jest politykiem mądrzejszym od swoich wyznawców. Wydanie przez wojewodę mazowieckiego zakazu dla bezmyślnego protestu narodowców jest tego najdobitniejszym wyrazem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/379246-faszystowski-rzad-zakazal-manifestacji-faszystom-pod-ambasada-izraela-jak-opozycja-sprzeda-ten-fakt-swiatu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.