Nie trzeba być wybitnym mędrcem, by stwierdzić, że trwa przemyślany atak wymierzony przeciwko Polsce. To oczywistość. Realizowany dziś scenariusz jest ściśle zaplanowany i będzie miał kolejne odsłony. Gdzie są instytucje, które miały zapobiegać fałszowaniu wizerunku naszego kraju za granicą? Co zrobiły? Jakie mają plany? Powtarzanie publicystycznych komunałów o wojnie informacyjnej to stanowczo za mało. Od instytucji finansowanych z publicznych spółek należy wymagać realnych i skutecznych działań.
Ze zdumieniem przeczytałam tekst Macieja Świrskiego, który opublikowaliśmy na naszym portalu. Wiceszef Polskiej Fundacji Narodowej, zamiast podejmować prężne działania, majace zapobiec powstawaniu fake newsów i neutralizować bezpodstawne ataki na Polskę, przeprowadza publicystyczne rozważania, o których każdy z nas pisze od dwóch lat.
Miażdżące zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w wyborach 2015 roku i dojście do władzy sił antykomunistycznych w Polsce doprowadziło w krajowych i zagranicznych mediach do bezprecedensowego ataku na demokratycznie wybrany rząd polski. Na niespotykaną dotąd skalę, z wyjątkową werbalną wrogością i wysokim stopniem koordynacji przeprowadzana jest niesłabnąca, dobrze zorganizowana i wyjątkowo skuteczna międzynarodowa kampania dezinformacyjna, której udaje się podważać prawomocność rządu w oczach opinii publicznej.
— pisze Świrski, snując publicystyczne tezy o przyczynach rozpowszechniania negatywnego wizerunku Polski.
Od chwili wyborów, Polska jest konsekwentnie i przekonywująco przedstawiana w mediach zachodnich jako kraj autorytarny – „stalinowski”, „putinowski”, „neo-bolszewicki”, czy też „faszystowski”, w którym demokracja jest zagrożona, a rząd rzekomo rujnuje zasady społeczeństwa obywatelskiego niszcząc Konstytucję, niezależny system sądownictwa i wolność słowa
— dodaje Świrski.
Problem w tym, że wszyscy wiemy to od dawna. W plan ten wpisują się solidarnie także niektóre polskie media i politycy walczący z rządem PiS. Proces fałszowania historii trwa w najlepsze. Najpierw faszystowskie Niemcy zastąpiono terminem naziści, potem ukuto sformułowanie „polskie obozy świerci”, nastepnie powiązano nazizm z patriotyzmem, a w kolejnych latach zaczęto mówić o marszach polskich nazistów na ulicach polskich miast. Teraz długofalowy proces jest już tylko finalizowany: polscy naziści, potomkowie odpowiedzialnych za Holocaust, mają odpowiedzieć za swoje czyny. Na tej intrydze zyskują nie tylko Niemcy. Antypolska fama idzie w świat, a my kolejny rok zastanawiamy się, co zrobić, by temu zapobiec. Ta bezsilność jest coraz bardziej irytująca. Dawno już powinniśmy podjąć konkretne działania.
Słusznie pisze Jacek Karnowski, że konieczne jest powołanie sprawnej instytucji, która podejmie poważną pracę na rzecz dobrego imienia Polski. Podkreśla, że „potrzebna jest instytucja, która zawalczy o dobre imię Polski. Nie tylko w sprawach polsko-żydowskich, ale także szerzej, przypominając światu, że jesteśmy narodem dzielnym, odważnym, mądrym, dobrym; narodem, który oparł się dwóm totalitaryzmom”. Pełna zgoda. Tyle, że to postulat sprzed ponad 5 lat. Wiele się od tamtej pory zmieniło. Otóż, powołano taką instytucję! Polska Fundacja Narodowa, której wiceprezesem jest cytowany powyżej Maciej Świrski, została powołana ponad półtora roku temu właśnie w tym celu. Miała zajmować się promocją Polski za granicą oraz i o pozytywny przekaz płynący z naszego kraju. Dlaczego nie działa?
Jak na razie jedyną eksportową akcją informacyjną był skrytykowany szeroko w Polsce spot świąteczny, który wymknął się wszelkim zdroworozsądkowym i promocyjnym kwalifikacjom. W czasie, gdy Donald Trump z dumą ogłosił, że czas zacząć mówić o Bożym Narodzeniu, Polska Fundacja Narodowa wypuściła spot z życzeniami „Happy holidays”, w którym życzenia składają przedstawiciele różnych religii, w tym rabin i imam. Maciej Świrski bronił swojej produkcji, twierdząc że „reklama jest skierowana do Amerykanów, a nie do Polaków i to jest inny krąg kulturowy”. Poza tym, podstawą komunikacji jest „mówić językiem zrozumiałym dla odbiorców”.
Reklama ma się podobać Amerykanom, a nie Polakom (i się podoba)
— twierdzi Maciej Świrski.
I chyba tu leży problem. Ta próba przypodobania się, obliczona na zachowanie poprawności politycznej, prowadzi donikąd. Potrzebny jest silny, spójny przekaz o Polsce idący w świat. Trudno wyobrazić sobie lepszy moment na propagowanie dobrego imienia Polski. **Wizyta Donalda Trumpa w Polsce i jego niebywałe przemówienie wygłoszone w Warszawie, obiegły cały świat. Dlaczego PFN nie wykorzystała tego momentu? Dlaczego fundacja, dysponująca tak potężnymi środkami z państwowych spółek, nie realizuje swoich założeń? Gdzie zapowiadany rozmach? Kolejny raz za wzór stawiam Polskiej Fundacji Narodowej genialny klip IPN „Niezwyciężeni”.
Od instytucji, takich jak PFN, Polacy oczekują konkretnych działań. Publikowanie publicystycznych tekstów na konserwatywnych polskich portalach nie mieści się w definicji sprawnego i skutecznego budowania wizerunku Polski za granicą. Zwłaszcza w sytuacji zagrożenia i trwającej wojny informacyjnej.
-
Kłamstwo prawdą zwyciężaj! Polecamy „wSklepiku.pl”: „Winni. Holokaust i fałszowanie historii” - Dariusz Walusiak.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/378884-skonczmy-te-naiwna-gre-w-bierki-co-robia-instytucje-powolane-do-obrony-dobrego-imienia-polski