Dlaczego właśnie teraz i w takiej formie izraelska dyplomacja przypuściła atak na polską ustawę penalizującą kłamstwa o „polskich obozach zagłady” (w rzeczywistości były w 100 procentach niemieckie)? O co naprawdę chodzi w tej sprawie? Wysłuchałem w ostatnich godzinach bardzo ciekawą analizę wysoko postawionego polityka w polskim rządzie, osoby będącej na bieżąco z tymi sprawami. Mój rozmówca prosił o zachowanie anonimowości. Oto jego relacja:
Obiektywnie rzecz biorąc zachowanie Izraelczyków jest nieracjonalne. Projekt ustawy znają przecież od dwóch lat. Gdy tylko jej pomysł pojawił się na stole prac rządowych, natychmiast zgłosili się ambasadorowie Izraela i Stanów Zjednoczonych, zaniepokojeni iż to może oznaczać zakaz badań nad sprawami takimi jak Jedwabne. Oczywiście nie to było intencją polskiego rządu i parlamentu, ale zatrzymanie akcji kłamliwego przypisywania Polsce odpowiedzialności za organizację Holocaustu, niemieckie obozy zagłady i niemieckie obozy koncentracyjne. Pod wpływem tych konsultacji dodaliśmy do ustawy akapit wyłączający z ustawy prace i badania naukowe.
Wykonaliśmy też inny gest: odwołaliśmy się w ustawie do ramowych rozwiązań przyjętych w Unii Europejskiej dotyczących penalizacji kłamstwa oświęcimskiego. To jest dzisiaj standardem w UE.
Te działania wydawały się rozwiewać wątpliwości, także pani ambasador Izraela w Polsce sygnalizowała polskim rozmówcom w rządzie, że te modyfikacje znoszą wątpliwości.
Od tamtych rozmów minął rok. Ustawa przechodziła kolejne etapy prac w Radzie Ministrów, weszła pod obrady Sejmu. W tym czasie odbywały się dziesiątki spotkań polsko-izraelskich, w tym bezpośrednie wizyty ministrów i premier w Jerozolimie. Były to dobre okazje do zgłoszenia wątpliwości przez stronę izraelską. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Temat w ogóle nie był podnoszony w relacjach obustronnych.
Co więc się stało teraz? Skąd tak nagłe uderzenie ze strony Izraela? Nasz rozmówca wskazuje na trzy przyczyny.
Po pierwsze, wewnętrzne problemy premiera Beniamina Netanjahu, który w ten sposób próbuje odwrócić uwagę od rozmaitych zarzutów.
Po drugie, i najważniejsze, szykowana w Polsce tzw. duża ustawa reprywatyzacyjna. Wartość tej ustawy szacuje się na 800 miliardów złotych. Tyle nieruchomości miałoby zostać znacjonalizowanych w zamian za wypłaconą przez państwo polskie rekompensatę. Zarówno Amerykanie jak i Izraelczycy rozumieją stawkę tej gry. To, co dzieje się w tej chwili, jest próbą wywarcia na nas presji w sprawie reprywatyzacji.
Po trzecie, co zauważył na waszych łamach red. Tomasz Domalewski, dyplomacja izraelska dostrzega iż państwo polskie przestaje być bierne w polityce historycznej,profesjonalizuje się, zaczyna konsekwentnie przywracać prawdę o tym iż także Polacy byli ofiarami II Wojny Światowej. Ślad tego można znaleźć w komunikacie izraelskiego MSZ.
CZYTAJ O SPRAWIE: Izraelski protest. O co może tu chodzić? Trop w komunikacie MSZ?
Innymi słowy uznali, że jeżeli dzisiaj nie zareagują, Polska może skutecznie przywrócić prawdę o własnych ofiarach, co w połączeniu z podniesieniem tematu reparacji i odszkodowań od Niemiec za II Wojnę Światową, może przynieść zmniejszenie sum płynących do Izraela. Stawką jest następne 50 lat postrzegania II Wojny Światowej, spojrzenia na to, kto był ofiarą, a kto sprawcą II Wojny Światowej.
Czy dlatego właśnie Izraelczycy uderzyli w Polskę publicznie?
Wszystko na to wskazuje. Nie przekazano wcześniej sygnału zaniepokojenia. Publiczne uderzenie wybrano świadomie, jakie brutalne i ostre narzędzie dyplomatyczne. Chodzi o to, by sparaliżować nasze możliwości działania w walce o prawdę historyczną, by zastopować ustawę reprywatyzacyjną.
Nasz rozmówca podkreśla:
W ciągu ostatnich dwóch lat popełniliśmy zapewne błędy w polityce zagranicznej, ale akurat nie z Izraelem. Zlekceważono tym atakiem ogromne gesty Polski w ciągu ostatnich dwóch lat w stronę Izraela, ostatnio choćby w sprawie Jerozolimy jako stolicy Izraela, wsparcia polityki izraelskiej na forach międzynarodowych, dużych pieniędzy przekazanych na opiekę nad żydowskimi cmentarzami.
I jeszcze:
Stawka jest ogromna. Izraelczycy dostrzegli po prostu, że kończy się pewien etap, że kończy się czas gdy państwo polskie pokornie przyjmuje całkowicie kłamliwe zarzuty o udział w Holocauście, milczy o hekatombie własnych ofiar w czasie II Wojny Światowej. Przecież narzędzie penalizujące takie zarzuty wykorzystuje sam Izrael - rozumie więc jego potencjalną skuteczność.
Jaka powinna być zatem reakcja państwa polskiego?
Stanowcza, choć spokojna, by pokazać, że takie działania nie dają efektu, że tak z nami postępować nie wolno. Tak zdecydował Polski rząd i to jest dobra decyzja. Izrael musi mieć świadomość, że to także od niego zależą wzajemne relacje, że może osłabić relacje z ważnym i jednym z nielicznych sojuszników na świecie
— kończy mój rozmówca, ważny polityk rządowy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/378791-tylko-u-nas-co-sie-kryje-za-tak-gwaltowna-reakcja-izraela-na-polska-ustawe-oto-opinia-z-wnetrza-rzadu