Mam nadzieję, że będą rozmowy o zmianach w Konstytucji dla nauki. Jako człowiek, który funkcjonuje w klubie parlamentarnym PiS i w przestrzeni szkolnictwa wyższego, proszę pana ministra Gowina, żeby nie tylko słuchał parlamentarzystów, ale próbował przyjmować nasz głos
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Włodzimierz Bernacki (PiS).
wPolityce.pl: Panie profesorze, co pan jako przedstawiciel PiS, ale i przedstawiciel środowiska naukowego sądzi o Konstytucji dla nauki zaprezentowanej przez Jarosława Gowina?
Prof. Włodzimierz Bernacki: Projekt jest w znacznej części niezgodny z punktem widzenia PiS.
Jakie są zasadnicze rozbieżności?
Są cztery główne kwestie, na które nie może być zgody. Przede wszystkim w ustawie pojawia się ciało obce, czyli Rada Uczelni, która będzie miała rolę rozstrzygającą jeżeli chodzi o funkcjonowanie uczelni.
Co ma pan na myśli mówiąc o Radzie Uczelni jako o ciele obcym?
Rada ma składać się w większości z ludzi spoza uczelni.
To prawda, ponad 50 proc. jej członków ma być ludźmi nie związanymi z uczelnią.
Rada Uczelni ma bardzo ważne uprawnienia. Fundamentem ustawy jest komercjalizacja działalności naukowej i dydaktycznej, w związku z istnieje obawa, że Rada Uczelni składająca się z ludzi ze sfery biznesu może być mniej zainteresowana współpracą z naukami humanistycznymi, społecznymi i naukami, które nie przynoszą bezpośredniego efektu komercyjnego.
Projekt znacząco wzmacnia pozycję rektora.
Projekt ustawy proponuje wręcz wprowadzenie systemu dyktatury rektora. Część środowiska ocenia, że o ile dotychczas nie udało się zwolnić z uczelni profesorów o konserwatywnych poglądach, pod rządami nowej ustawy będzie to zdecydowanie łatwiejsze. Rektor ma prawo powoływać ludzi na wszystkie stanowiska kierownicze. Dziekan wydziału był dotychczas wybierany przez radę wydziału, jeżeli w ogóle zostanie taka funkcja, będzie wybierany przez rektora. Podobnie jak będzie powoływał szefów instytutów, kierowników zakładów czy katedry. To fatalne i niedobre rozwiązania. Nie wyobrażam sobie, żeby regulacje weszły w takiej formie w życie.
Dziwi się temu rozwiązaniu również prof. Rafał Chwedoruk z UW. Wskazuje, że ustawa umacnia pozycje rektorów uczelni, którzy jako środowisko, są z reguły wrogo nastawieni wobec PiS.
Tak. Te rozwiązania mogą sprawić, że przestaną istnieć rady wydziału czy też rady instytutów, czyli ciała istotne i ważne z punktu widzenia prowadzenia debaty naukowej. Dla mnie jest to niezrozumiałe. Poza tym, że rektor ma prawo powoływać pracowników na wszystkie stanowiska kierownicze, będzie miał wyłączność na przygotowanie statutu, który będzie zatwierdzał Senat. Zgodnie z Konstytucją dla nauki rektor będzie miał prawo zwolnić naukowca już po jednej negatywnej ocenie, natomiast obowiązek zwolnienia będzie miał po dwóch negatywnych ocenach.
Sporny jest pomysł zniesienia habilitacji. Jakie jest pańskie stanowisko w tej sprawie?
Projekt przewiduje dobrowolność habilitacji. Jednak jeżeli procedura habilitacji będzie dobrowolna, niewiele osób się na nią zdecyduje. Przy dużej ilości doktoratów, zrealizowanych pod rządami obecnej ustawy, które nie zawsze są na odpowiednio wysokim poziomie, może dojść do zapaści nauki. Raczej powinniśmy budować system, w którym habilitacja wraz z przywróceniem kolegium habilitacyjnego jest czymś ważnym. Osoba, która będzie miała status samodzielnego pracownika naukowego i będzie miała możliwość wykazać się swoją wiedzą i umiejętnościami prowadzenia debaty naukowej. Ale ustawa nie tylko w tym punkcie jest słaba. Mamy do czynienia z rozwiązaniami, że obok profesora nadzwyczajnego i zwyczajnego, jak dotychczas, zostaje wprowadzony profesor uczelniany.
Co oznacza ta zmiana?
Profesor uczelniany nie będzie musiał mieć habilitacji, wystarczy, że będzie miał doktorat. Będą więc profesorowie „gowinowscy”, czyli uczelniani bez habilitacji, będą profesorowie nadzwyczajni oraz profesorowie tytularni z tytułem naukowym od prezydenta RP. Totalne zamieszanie i dewaluacja tytułu naukowego. Po co starać się o profesurę nadzwyczajną czy zwyczajną skoro można mieć profesurę już po doktoracie? Przepisy proponują również rozwiązanie zgodnie z którym na stanowisku pracownika naukowego można zatrudnić osobę po doktoracie za zgodą nie rektora, ale dyrektora instytutu. A więc po co mnożyć wielokrotność stanowisk, które mogą być obejmowane przez ludzi bez habilitacji i bez profesury tytularnej.
Pojawiają się zarzuty, że ustawy w obecnym kształcie nie wspiera uczelni regionalnych.
Jest różnica pomiędzy projektem z września 2017 r. Konstytucji dla Nauki, a tym, który przedstawiono w poniedziałek. Doszło do złagodzenia stanowiska. Pojawiły się pewne propozycje wsparcia uczelni regionalnych, dotyczy to jednak największych uczelni regionalnych.
Niektóre uczelnie publiczne, np. w województwie opolskim mogą zniknąć.
Też dostrzegam takie zagrożenie. Niestety większość aktywności naukowej i dydaktycznej będzie realizowana z pieniędzy pochodzących z konkursów i grantów. W ustawie, o której rozmawiamy pojawia się wiele odesłań do rozporządzeń. Obecny system należy zmienić, obowiązujący algorytm każe szkoły lokalne za to, że prowadzą studia magisterskie. To złe rozwiązanie, ale recepta też nie przynosi dobrych skutków.
Czyli poprawki do Konstytucji o nauce są konieczne?
Tak, będą konieczne poprawki. Mam nadzieję, że będą rozmowy o zmianach w Konstytucji dla nauki. Jako człowiek, który funkcjonuje w klubie parlamentarnym PiS i w przestrzeni szkolnictwa wyższego, proszę pana ministra Gowina, żeby nie tylko słuchał parlamentarzystów, ale próbował przyjmować nasz głos.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
-
TYLKO DLA PRENUMERATORÓW – MAMY 100 KSIĄŻEK W PREZENCIE!
Zapraszamy do skorzystania z nowej promocyjnej oferty rocznej prenumeraty pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”.
Każdy, kto teraz wykupi prenumeratę, otrzyma GRATIS książkę Magdaleny Ogórek „Lista Wächtera. Generał SS, który ograbił Kraków”. Regulamin promocji dostępny jest TUTAJ!
Pospiesz się!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/378299-nasz-wywiad-prof-bernacki-poprawki-w-konstytucji-dla-nauki-sa-konieczne-ustawa-w-obecnym-ksztalcie-jest-nie-do-przyjecia