Tajemniczy skandal. Gdzie są miliony zainwestowane w sztukę? Lokalne elity w kilku miastach Polski nie mogą odzyskać swoich pieniędzy. Część pokrzywdzonych boi się zeznawać w prokuraturze, by nie ujawnić swych dochodów i ich źródeł. Jedna z galerii, w której pokazywano oferowane dzieła sztuki mieści się w budynku Giełdy Papierów Wartościowych. Przedstawicielka firmy Galleri New Form twierdzi, że przedsięwzięcie nie ma nic wspólnego ani z piramidą finansową, ani z pralnią pieniędzy.
W Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku toczy się postępowanie w sprawie Galleri New Form, z doniesienia Komisji Nadzoru Finansowego. Towarzyszy temu zaskakująca cisza medialna - na dyskrecji zależy wielu klientom, którzy nie chcą się przyznać do zainwestowanych sum. Niektórzy zainwestowali po kilkanaście milionów, a przeciętny wkład wynosił co najmniej sto tysięcy.
Dyskrecja towarzyszyła całej działalności Galleri New Form . Nie było reklam w mediach, do klientów docierano przez tzw. marketing szeptany. Byli to przedsiębiorcy, prawnicy, lekarze - miejscowa śmietanka towarzyska. Połączenie chęci zysku ze snobizmem obcowania z „wielką sztuką” działało bardzo skuteczne. Klienci czuli się zaszczyceni, że uczestniczą w ekskluzywnym przedsięwzięciu. Obiecywano im wielkie i szybkie zyski - co najmniej 18, 5 proc. w skali roku, a czasem nawet 30 proc.
W najnowszym numerze „Sieci ” przedstawiamy wyniki dziennikarskiego śledztwa w tej sprawie w artykule Mai Narbutt „Pejzaż z przerażonym inwestorem”.
Schemat przedsięwzięcia był prosty i zaskakujący - klient kupował dzieło sztuki, zwykle rzeźbę, rzadziej obraz, zawierając umowę, w której właścicielka Galleri New Form, Polka mieszkająca w Szwecji, gwarantowała mu odkupienie go po znacznie wyższej cenie. Często klient nie tylko nie widział na oczy dzieła sztuki, bo wybierał je z katalogu, ale też nigdy go nie dostał. Dostawał wyłącznie certyfikat, kartkę formatu A 4 na eleganckim czerpanym papierze, potwierdzający, że jest właścicielem.
Z naszych ustaleń wynika, że prawda może być dla klientów bolesna. Maja Narbutt dotarła do jednego z inwestorów, który zgodził się ujawnić. Kupił rzeźbę za 180 tysięcy euro, otrzymując certyfikat i jej zdjęcie. Kiedy jego prawnicy odnaleźli rzeźbiarza, okazało się, że wycenił rzeźbę na 20 tysięcy, ale nigdy jej Galleri New Form nie sprzedał.
Wszystko oparte było na bezgranicznej wierze we właścicielkę Galleri New Form . Działało to jak sekta. Joanna gościła nas w domu w Trellborgu we Szwecji, ja sam byłem też u niej w hiszpańskiej Marbelli. Opowiadała, że dwie rzeźby kupił prezydent Barack Obama, kilka nabył Elton John czy piłkarz Zlatan Ibrahimowic. Byłem świadkiem, jak odbierała telefon rzekomo od króla Hiszpanii i umawiała się z nim na rozmowę
— opowiada Kazimierz Stachowicz.
Dziennikarka „Sieci ” poprosiła ekspertów o ocenę wartości dzieł sztuki zamieszczonych w katalogach a także prezentowanych w galerii mieszczącej się w budynku Giełdy Papierów Wartościowych. Ich opinia jest miażdżąca - wyceny dzieł sztuki oferowanych klientom są nierealistyczne, ich wartość rynkowa znacznie mniejsza. Są to dzieła autorów zachodnich a także rosyjskich, w większości mało znanych. Żaden rzetelny marszand nie może też dać klientowi gwarancji zysków w ciągu roku.
Dla niektórych klientów niemożność odzyskania środków zainwestowanych w Galleri New Form oznacza katastrofę życiową. Włożyli w przedsięwzięcie nie tylko oszczędności swoje i całej rodziny, ale także wzięli kredyty.
Pochłanianie w wielkich ilościach środków uspokajających, łzy, depresja, czarna rozpacz. Niektórzy są na skraju załamania nerwowego. Mogą utracić wszystko, nawet dach nad głową, bo wzięli kredyt hipoteczny pod zastaw domu
— mówi cytowany w artykule informator z Białegostoku.
Tymczasem właścicielka Galleri New Form, Joanna Segelstrom wydała oświadczenie, w którym podkreśla, że pojawiły się przejściowe trudności w płatnościach zobowiązań wobec klientów. Zostaną one jednak uregulowane w najbliższym czasie. Sugestie, że działalność Galleri New Form jest oparta na schemacie piramidy finansowej, uważa za nierzetelne i niezgodne z prawdą.
Współpracownicy Joanny Segelstrom twierdzą, że zdesperowani klienci nie ograniczają się do korzystają z usług kancelarii prawnych i detektywów. Niektórzy idą znacznie dalej.
Joanna opowiada, że ktoś przystawił jej broń do głowy, żądając zwrotu pieniędzy
— mówi dziennikarce „Sieci” reprezentująca właścicielkę Galleri New Form Teresa Kuskowska, doradca finansowy.
Więcej o wynikach śledztwa Mai Narbutt przeczytasz w nowym numerze tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 22 stycznia, także w formie e-wydania.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/378117-tylko-w-tygodniku-sieci-gdzie-sa-miliony-zainwestowane-w-sztuke-maja-narbutt-o-wynikach-dziennikarskiego-sledztwa-ws-duzych-pieniedzy